Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XXI ,,Niepewność''

Proszę o przeczytanie notki poniżej. To bardzo dla mnie ważne! Dziękuję za uwagę i życzę miłej lektury ❤

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Natsu

Stałem na tarasie i opierając się o balustradę, wpatrywałem się w panoramę stolicy. Ciepłe promienie słońca padało również na moją postać przez co nie okryta częściowo odzieniem skóra zaczęła lśnić niczym prawdziwy brylant. To był jeden z ważnych powodów, dlaczego moja rasa nie mogła przebywać tuż w centrum ludzi, gdy panował bezchmurny dzień.

Zbyt łatwo by nas odkryto.

Choć mimo swojej potęgi nie ujawnialiśmy się. W czasach panowania pierwszego władcy, poddani traktowali nas i nadal traktują jak demony stworzone przez zło w najczystszej postaci.

Bestię bez uczuć. Potwora. Nieokiełznane zwierze do zabijania, żywiące się krwią.

Szukają coraz nowszych sposobów by nas wytępić. Jesteśmy również wrogo nastawieni do wymarłych nam istot, takimi jak... Smoki.

Od zarania dziejów, toczymy z nimi bój, który do tej pory nie został rozstrzygnięty. To co stało się WTEDY, był, jedynie częścią tragicznego wątku naszej historii.

Westchnąłem nie wiedząc co teraz począć. Igneel tak jak mówił, pojechał do swojego przyjaciela i wróci dopiero po jutrze. Przez ten czas muszę trzymać w sekrecie informacje, jaką przekazała mi ciocia Grandine. Od czasu mojej nagłej pobudki, ciągle próbowałem rozszyfrować ten wiersz, by w niewiadomy mi sposób uniknąć najgorszego.

Spojrzałem w dół i zauważyłem chodzącą w te i we te służbę w tym mą lubą noszącą w swoich dłoniach niewielkie skrzynie bądź inne przedmioty. Ach, no tak. Bal.

Jest to ważne Święto dla wszystkich Króli sąsiadującymi z nami. Bowiem za czasów, gdy nie było mnie jak i Zerefa jeszcze na świecie, panowała wojna pomiędzy tymi królestwami w tym my sami. Ciągle walki doprowadzały do zniszczeń i utraty dla rodzin najbliższych. Wplątaliśmy w ten bój nasze państwo chcąc opanować tą rzeź, lecz wyszło to z marnym skutkiem.

Nieustanna wrogość do siebie pochłaniała niewinnych cywilów jak i powodowała destrukcję.

W środku walki, niespodziewanie dołączył do bitwy pewien smok. Ale nie był to Smok Apokalipsy, lecz łudząco do niego podobny. Różnił ich jedynie kolor floresów. Ten posiadał akurat białe. Jak wiadomo z opowiadanej mi historii, przez tego gada zginęło wielu żołnierzy broniących rannych, czy też siebie nawzajem, a sami władcy stanęli do boju, łącząc siły i pokonując wspólnego wroga i tym oto niecodziennym sposobem zakończono wojnę, pokojem pomiędzy królestwami, zaś z kości, łusek i serca Smoka wykuto sześć potężnych i magicznych mieczy, zdolnych pokonać każdego.

I pomimo, że od tamtego pamiętnego dnia minęło kilka stuleci, pamięć o niegdyś zwaśnionych że sobą królach nie zniknęła, a została zapisana księgach i w dziejach historii.

Po wysłuchaniu za młodu tej powieści mówionej przez ojca, zastanawiało mnie, kim był właściwie ten smok. Do tej pory nie rozwiązałem tej zagadki. Zapewne stałbym tak jeszcze przez długi czas i zatapiając się w swoich myślach, lecz nie było mi to dane przez głos mojego brata.

-Bracie nie stój tak tylko pomóż w przygotowaniach. -powiedział opierając się ramieniem o ścianę i krzyżując ręce

-Tak, już idę. -wyminąłem czarnowłosego, który chwilę potem dołączył do mnie i razem udaliśmy się do hali w celu pomocy do nadchodzącego święta.

~*~

Narracja 3 osobowa

Nadszedł ten dzień. Dzień, w którym sześć Królestw zawarło pokój po wielkiej bitwie, zaś polegli zostali na zawsze w pamięci o swoich szlachetnych czynach i dzielnej walki o wolność swojego kraju.

Sala, w której miał odbywać się bankiet była idealnie przyszykowana przez ludzi pracujących w pałacu. Każdy starał się jak mógł, by później z dumą podziwiać swoje dzieło w postaci dań lub pięknych dekoracji. Na tą uroczystość zostali zaproszeni tylko najważniejsi goście. Niestety poddani niższej hierarchii nie mogli w tym uczestniczyć.

Niedługi czas później do stolicy zaczęli przyjeżdżać oczekiwani. Jedni przyjechali w karetach, drudzy zaś przypłynęli statkami [przypomniała mi się piosenka ,,Hiszpańskie Dziewczyny"⚫⚫⚫]. Wszyscy królowie, którzy przechodzili przez bramę, wymawiane zostało ich imię, by każdy zebrany mógł widzieć, kto przybył. Sam Król witał każdego i zaczął z daną osobą wspominać dawne czasy.

Na niewielkiej scenie, grała orkiestra składająca się z instrumentów dente oraz instrumentów strunowych.
Wszystko puki układało się wyśmienicie, jednak w sercu jednej osoby panował niepokój. Ciągły strach przed pojawieniem się ojca tyrana sprawiał, że czuła się niekomfortowo i obecnej sytuacji chciała się stać przynajmniej niewidzialna byleby nie zauważył jej obecności tutaj.

Lucy w tym czasie przebywała w otoczeniu przyjaciółek, które w radosnej atmosferze plotkowały ze sobą na różne tematy. Ich partnerzy obecnie, gdzieś zniknęli dlatego wolały przebywać w swoim gronie. Książęta zaś musieli przybywać u boku Igneel'a i witać w raz z nim gości.

-Lu co się stało? -zapytała Levy wiedząc niepokój na ekspresji blondynki ubranej w slebrną suknie sięgającą do kostek z wycięciem do połowy uda

Ta zaskoczona odczuwając zakłopotanie zaczęła machać dłońmi i przybierała sztuczny uśmiech.

-Nie nic. Zamyśliłam się.

-Od początku jesteś jakaś dziwnie cicha. Zwykle od razu jako pierwsza zaczynałaś rozmowę. -powiedziała Alberona trzymając w prawej dłoni dużą lampkę z trunkiem

-Czy chodzi ci tutaj o twojego ojca, Lucy? -bardziej stwierdziła niż zapytała Vermilion co rusz trzymając lub głaszcząc wypukły już brzuch

Chociaż Zeref wyraźnie prosił Mavis w każdy możliwy sposób, żeby nie szła z powodu zaawansowanej ciąży i powinna odpoczywać to i tak to nie poskutkowało. Jest uparta i to była także jedyna okazja by spotkać się ze wszystkimi niż leżeć i nudzić się w swojej komnacie.

Lucy kiwnęła na potwierdzenie słów zielonookiej, po czym ciężko westchnęła i oparła się o kant nakrytego stołu wypełnionego jedzeniem.

-Jeszcze go nie ma, ale pewnie za niedługo tu przybędzie. Zawsze jest punktualny.

-Aż tak bardzo jest surowy wobec ciebie, że nie chcesz tutaj być? -spytała Scarlet delektując się ciastem truskawkowym

-Ja.. Pokłóciłam się z nim. I to bardzo, dlatego opóściłam swój dom i osoby, które uważałam za swoją rodzinę. Wiecie o co mi chodzi.

Mira jak i reszta dziewczyn chcąc dodać otuchy Heartfilii zrobiły grupowy uścisk ku ucieszy blondwłosej. Jednak ta sielanka nie trwała za długo ponieważ, kiedy tylko uwolniły się z pod swoich objęć, ze strony głównych bram wejściowych zamku wyłoniła się dobrze znana dla Lucy sylwetka.

-LUCY!! -krzyknęła szczęśliwa różowowłosa kobieta w krótkich włosach i niebieskich oczach, ubrana w czarno-białą suknię, gdy ujrzała najlepszą przyjaciółkę

W zastraszającym tempie znalazła się tuż obok powyżej wymienionej i nie czekając została poraz kolejny uwięziona w mocnym uścisku.

Jak to możliwe, że tak szybko była tuż przy blondynce, gdy na nogach nosiła wysokie szpilki, w których można się prędzej zabić w chodzeniu, a co dopiero biegać?
Niech to pozostanie słodką tajemnicą.

-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię tu zobaczyłam! Myślałam, że nigdy cię już nie ujrzę, a tu taka niespodzianka! -tak szybko mówiła, że Lucy ledwo co ją rozumiała, reszta dziewczyn również miała z tym lekki problem

-Virgo, spokojnie. Mów wolniej. -pouczyła różowowłosą, gdy w końcu udało się jej nabrać cennego powietrza

Zaskakujące było to, że pomimo zabawnej sceny jaka tam się odgrywała nikt nie zwracał na nie uwagi.

-Wybacz. Po prostu się cieszę. -spojrzała dookoła siebie - Kim jesteście?

Każda się przedstawiała podając sobie dłonie z nie ukrytym uśmiechem . Virgo szybko złapała dobry kontakt z resztą i tak w miłej atmosferze zaczęły wspólną rozmowę. Nim się obejrzały minęła już pierwsza godzina przyjęcia. W tym samym czasie zjawiła się większość osób, którzy otrzymali zaproszenie i przyszli z osobami towarzyszącymi.

Zjawili się między innymi: Król Fiore ze swoją córką Hisui oraz doradcą i głównym generałem (nie pamiętam ich imion ;-;), Król Silver Fullbuster z Królestwa Frozee ze swoją żoną. Ich syn obecnie mieszkał w stolicy. Od zawsze lubił podróże, a zatrzymał się w Corsal, ponieważ właśnie tutaj znalazł miłość i z żył się z tym miejscem. Przybyło także małżeństwo z Królestwa Light oraz Królestwa Night. W dawnych czasach były i nadal są to oddzielone ze sobą kraje, lecz rządzone są obie przez ową parę. Mają dwóch synów. Stinga syna Króla i Rouge syna Królowej. Chodź są przybranymi braćmi to i tak traktują siebie jak prawdziwą rodzinę.

~*~

Gdy sami władcy byli zajęci we wspólnej radosnej konserwacji ich podopieczni rozeszli się po całej sali. Na balu pojawiło się także rodzeństwo Króla Igneel'a, Metalicana, którego syn Gajeel czujnie pilnował wejścia oraz ich najmłodsza siostra Grandine ze swoją nastoletnią córką Wendy.

Niczego nieświadoma Heartfilia nim się spostrzegła, została pociągnęła na parkiet, gdzie większość zaproszonych tańczyła powolny taniec. Zdezorientowana spojrzała na twarz "porywacza", którym okazał się być nie kto inny niż sam młody Dragneel.

-Nie strasz mnie tak. -oburzyła się i nadymiła policzki

-Przecież nic złego nie zrobiłem. -powiedział zadowolony, z udanego planu zaskoczenia jej

-Prawie zeszłam na zawał.

-Sądziłem, że to dzieje się u osób starszych.

-Nie wymądrzaj się. Mówię poważnie. -lecz uśmiech na jej ustach mówił co innego, kiedy wykonała obrót by ponownie znaleźć się w jego ramionach

-Ach już widzę tą powagę w twoich oczach.

Nim zdążyła coś powiedzieć, znalazła się w ramionach młodego blond włosego mężczyzny

" Deja vu? " pomyślała i z niepewnym spojrzeniem spojrzała na niebieskookiego

-Jestem Sting Eucliffe, książę Królestwa Light. -ukazał perłowy uśmiech z wydłużonymi kłami, odrazu zorientowała się, że jest wampirem- A mogę wiedzieć kim panienka jest?

-A mogę znać powód, dlaczego chcesz poznać moje imię? -uniosła jedną brew

-Jesteś tajemnicza. Podoba mi się to. -wyszeptał jej do ucha

-Nie za dużo sobie pozwalasz? -odepchnęła jego twarz wolną ręką zirytowana zachowaniem księcia

-Ja? Skądże. Po prostu jeszcze nigdy nie spotkałem na swojej drodze tak pięknej niczym kwitnąca róża oraz tak tajemniczej kobiety jak ty. -rzekł szarmanckim głosem, zmniejszając odległość między nimi

-Ta róża ma kolce i jakbyś chciał wiedzieć już kogoś mam. -uwolniła swoje dłonie spod jego władzy i oddaliła się od niego na pewną długość

-A kim jest twój wybranek, panienko?

-Stoi tuż za tobą, Eucliff. -powiedziała postać, która obeszła go i stanęła u boku blondynki, po czym objęła ją w talii

-O panie Natsu, ile to już minęło od naszego ostatniego spotkania? -zaśmiał się z niezręcznej dla niego sytuacji

-Idź filtrować z kimś innym, a nie przystawiasz się do zajętej. -syknął i wzmocnił uścisk, lecz nadal nie przestał się sztucznie szczerzyć

-Rozumiem. To do następnego i miło było ciebie poznać piękna niewiasto.

,,To jeszcze nie koniec" pomyślał, po czym znikł im z pola widzenia

-Niech ja go dorwe. -powiedział przez zaciśnięte zęby Dragneel, szukając Stinga wzrokiem

-Daj mu spokój nie potrzebie chcesz rozstrzygnąć bójkę na tak ważnym balu. -pouczyła go, poprawiając przy tym jego poluzowany szkarłatny krawat dopasowany do białego garnituru

Ten w odpowiedzi jedynie wypuścił ciężko powietrze z ust i kiwnął głowę na znak, że będzie grzeczny.

Wtem główne wrota się otworzyły i stanął w nich ostatni gość tego wieczoru. Ten, którego Lucy obawiała się najbardziej, lecz wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała stanąć z nim w twarzą w twarz i przeprowadzić najtrudniejszą dla niej rozmowę, decydującą o jej dalszej przyszłości. A słowa wypowiedziane przez Redfox'a potwierdziły jej przypuszczenia.

-Oto władca Królestwa Conwalii, przed wami Król Jude Heartfilia!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ohayo!

Wiem nie popisałam się, co może dowodzić rozdział powyżej *wzdycha*.

Znacie to uczucie pustki? Takie, że patrzysz i starasz się wymyśleć jakiekolwiek sensowne zdanie żeby nie schrzanić całego opowiadania? Ja to właśnie odczuwałam przez ten tydzień. Codziennie pisałam skrawki i myślami, że nie do trwam do końca, ale się udało!

Eh jak ktoś połapał cokolwiek z tego rozdziału to mu szczerze gratuluję...

Jak tak teraz myślę to źle zrobiłam, że będę pisać tylko to jedno opowiadanie, ponieważ pisanie na siłę i wytęrzanie mózgownicy na pisanie na szybkiego jedynie mnie zniechęci, a dopiero olśniło mnie (czyli mam pomysł na nowy rozdział) co mogę napisać jeszcze w innych powieściach.

Czyli uwaga! Od teraz wracam do poprzedniego trybu pisania! Wiem, że co rusz zmieniam swoje zdanie, lecz taka już moja natura i to moje nastawienie może się zmieniać w każdej chwili.

Puki co mam już napisanego ¾ shota (niestety to inny ale także wciągający i w miarę długi) i zapewne wstawie go albo pojutrze lub w weekend :D
Kolejny rozdział dodam niedługo najpierw z N.G  potem z S.G, a na końcu właśnie z U.S.W.C.

O! I bym zapomniała. Czy chcecie żebym stworzyła książkę, gdzie będę zamieszczać tylko stworzone przez mnie media? W zasadzie już mam i czeka na udostępnienie XD.
Jak zgodzą się przynajmniej 3 osoby  to zaczynam publikować.

Do następnego!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro