Rozdział XIX ,,Dobre złe początki''
Wchodząc do zamku, pierwszego kogo spotkali idąc w stronę sali tronowej to Zeref'a. Jego mina wskazywała na zdziwienie widząc ich razem zwłaszcza, że w wieku młodzieńczym król zaniedbywał i ignorował młodego następce. Jednak szybko się ocknął rozumiejąc, że już od kilku sekund stoi niczym posąg.
-Witaj ojcze. Miło znów ciebie spotkać po tylu latach rozłąki. -teatralnie zrobił ukłon i wrócił do wcześniejszej pozycji, lecz teraz z lekkim uśmiechem, wpatrując się w nich
-Dlaczego pomimo takiego upływu czasu, wciąż zachowujesz się jakby nic się nie stało? -zapytał król nie rozumiejąc swojego syna
Czarnowłosy westchnął.
-Znaliśmy bardzo dobrze powód twej rozpaczy, ojcze. Wiemy, czemu się tak wobec nas zachowywałeś i dlatego uznałem z Natsu, że najlepiej będzie jeżeli będziemy milczeć póki sam nie weźmiesz się w garść. -rzekł podchodząc do nich- Chciałbym jeszcze z tobą pomówić o wielu innych sprawach, lecz zastanawia mnie teraz jedna rzecz. Dlaczego tak śpieszno ci było i wróciłeś? -widział nagłą reakcje w źrenicach Igneel'a. Czyli napewno był również inny powód, jego nagłego przybycia.
-Są sprawy, które muszę czym prędzej załatwić tuż przed balem. Puki wszystkiego nie uda mi się zrobić, nie będę mógł wam ich wyjaśnić.
-Dlaczego? -wtrącił się Natsu, który od dłuższego czasu stał i nie odzywał się
-Gdybym wam teraz je powiedział, nie skończyłoby się to dobrze. -ruszył przed siebie wymijając jego i Zerefa - Poza tym... -zatrzymał się i spojrzał na nich kątem oka - I tak już niedługo wszystkiego się dowiecie. -westchnął cicho- To co się wkrótce stanie może stać się waszym wybawieniem lub przyczyną waszej zguby... Nie róbcie niczego głupiego, puki nie wrócę.
-Gdzie się wybierasz? -spytał Zeref
Igneel ponownie stanął w pół kroku, chwilę zastanawiając się nad wypowiedzią i zwrócił się ku synowi.
-Do starego przyjaciela... Wrócę dopiero za 2 dni. - po czym ze smutnym uśmiechem zniknął im z pola widzenia
Oszołomieni wypowiedzią ojca, bracia spojrzeli po sobie, oczekując od siebie odpowiedzi na to co się stało przed chwilą. Jednak nie dostawszy odpowiedzi, wrócili do swoich obowiązków.
***************
Blondwłosa obecnie znajdowała się wraz z przyjaciółkami w królewskiej bibliotece. Śmiały się i plotkowały na różne pytanie. Ostatnio w ogóle nie mogła znaleźć dla siebie ani chwili spokoju, ponieważ Natsu nie odstępował jej na krok. No może prócz potrzeb fizjologicznych i brania kąpieli albo ważnych spotkań książąt.
-No powiedz Lu jak ci się układa z naszym księciem? -zapytała nagle Alberona pijąc sake, przyczym rozłożyła się na miękkim fotelu
-Dobrze.
-Co~? Tylko ,,dobrze'' i nic więcej?
-A liczyłaś na coś więcej? -uniosła pytająco jedną brew
-No nie wiem liczyłam na ciekawy romans, ale sądząc po twojej postawie to raczej nic takiego się nie odbyło. - rzekła niezadowolona, odwracając głowę i udając ,,focha ", po czym wypiła łyka z butelki
Na taki komentarz dziewczyną wyszły oczy z orbit, a szczęki opadły im na ziemię, zaś odbiorca tych słów spąsowiał i mimowolnie wyobraziła sobie scenkę wymarzonej nocy spędzonej razem z różowowłosym.
-Lu coś ci leci. -parsknęła ze śmiechem McGarden wskazując palcem na mały strumyk krwi płynący z nosa Heartfilii
Najstarsza Strauss jak to ona zawsze chętna do pomocy wzięła serwetkę i delikatnie wytarła nią czerwoną ciecz. Jednak kiedy miała zamiar ją wyrzucić, zatrzymała w miejscu swoją dłoń.
-Mira co się dzieje? -spytała Juvia przyglądając się przyjaciółce, która patrzyła jak zahipnotyzowana w mokrą serwetkę.
Wolnym ruchem przybliżyła materiał do swojej twarzy i zaciągnęła się zapachem krwi blondwłosej. Wtem jej błękitne oczy przybrały koloru szkarłatnego. Reszta zaczynała wiedzieć co zaraz się tu odbędzie, dlatego jedne osłoniły Lucy, a drugie pobiegły w stronę białowłosej.
-Mira opanuj się! -krzyknęła Scarlet przytrzymując Srauss, gdy ta zaczęła się wyrywać z jej objęć
-Pamiętasz co obiecałaś sobie, gdy przybyła tutaj Lucy!? -powiedziała Vamilion asekurując blondynkę
-Lucy nie należy do zwierzyny, kobieto! -warknęła z groźną miną Cana stojąc przed nią zasłaniając jej widok, jednak złagodniała widząc szklane oczy przyjaciółki, która w miarę się uspokoiła, lecz tęczówki pozostały bez zmian
- W-wybaczcie... To jest silniejsze odemnie... Nie wiem co mnie do tego zmusza ale... Jeszcze nigdy nie czułam tak intensywnego i niezwykłego zapachu. -wysapała ciężko, po czym kolana się pod nią ugięły i zaraz po tym straciła przytomność
Dziewczyny odetchnęły z ulgą. Erza delikatnie położyła ją na eleganckiej sofie, zaś Levy, Juvia i Cana podeszły do Lucy i ciężarnej Mavis. Twarz tej pierwszej pomimo sytuacji z przed chwili nie wykazywała strachu ani przerażenia, a tym bardziej szoku, lecz niewielkie zdziwienie. Za dużo w swoim doczesnym życiu zobaczyła i doświadczyła, ta niekontrolowana próba ataku to było nic w porównaniu w tym co wydarzyło się wcześniej.
-Wybacz Lucy. Nie sądziłam, że nawet po takiej dawce możemy dostać szału. Mira nie chciała cię skrzywdzić. Nie była tego świadoma. -zaczęła rozmowę czerwonowłosa patrząc na nią przepraszającym wzrokiem
-Nic się nie stało, dla mnie najważniejsze jest to, że nikt na tym nie ucierpiał. -rzekła patrząc na nią smutnym spojrzeniem
Pozostały jeszcze w bibliotece 3 godziny. W połowie tego czasu, ocknęła się białowłosa, która przez pewien czas nie przestawała przepraszać Heartfilii z powodu swojej niekontrolowanej przemiany. Tamta zaś przyjęła przeprosiny, chcąc ją zapewnić, że nie jest na nią zła.
Po długiej rozmowie wszystkie rozeszły się w swoje strony. Lucy odczuwając zmęczenie po dniu pełnym wrażeń, nie myślała o niczym innym niż o gorącej kąpieli i pójściem spać. Jednak jej plany zostały zrujnowane przez samego Króla, którego niespodziewanie spotkała, gdy szła do pokoju jej i (od niedawna i po długich przekonywaniach :3) młodego Dragneela.
-Dobry wieczór, królu. -kulturalnie się ukłoniła, choć jej głos w pewnym momencie zadrżał, zaś ten jedynie kiwnął głową
Nadal czuła ten strach po ich pierwszym dzisiejszym spotkaniu. To przeszywające ją na wskroś spojrzenie, które bacznie na nią spoglądały, jakby chciały zajrzeć do jej duszy.
-Czy coś się stało? Zbladłaś. -stwierdził Igneel, krzyżując przy tym ręce
Ta jakby wyjęta z transu, zaczęła machać dłońmi, czując w owej sytuacji zażenowanie.
-C-co? Proszę się królu nie martwić to nic poważnego.
-Rozumiem. Poza tym dobrze, że akurat przyszłaś, ponieważ właśnie cię szukałem. -powiedział donośnym głosem
-Mnie? Dlaczego? -nie kryła zdziwienia
-Jezeli chcesz wiedzieć to musisz, ze mną udać się w pewne miejsce. Ta rozmowa nie może tutaj się odbyć. -po tych słowach ruszył przed siebie, a blondynka niechętne za nim
Przemierzali korytarze aż doszli do jak dotąd nieodkrytych przez dziewczynę drzwi, ukrytych za bordową kotarą. Odsunął ją i wszedł do środka. Blondynka miała co do tego wahania ,,wejść czy nie?'', jednak posłuchała tej pierwszej opcji. Przechodząc przez próg, zobaczyła wąski tunel, a na samym końcu białe światło i cień króla.
Po kilku minutach doszła do końca korytarza i to co ujrzała po wyjściu, aż zaparł jej wdech. Znajdowali się na otwartej przestrzeni tuż za pałacem. Pomimo panującej ciemności, dzięki zapalonym lampą miejsce te nie było pokryte ciemnością. Teren był niewielki w kształcie koła, otoczony ogromnym murem. Panowała tam roślinność i liczne posągi obcych jej ludzi.
Każdy z nich wykonany był z innego surowca. Jedne z kamienia, drugie ze złota lub kwarcu, a większość była pokryta mchem lub inną rośliną. Nie potrafiła oderwać wzroku od tego widoku. Jednak dalsze podziwianie przerwał jej czerwonowłosy, który szedł na sam środek.
Stanął tuż przed największym posągiem wykonanym z białego kwarcu. Gdzieniegdzie pokryta była mchem, zaś samo arcydzieło wyglądało na dość stare, lecz mimo to było w nienaruszonym stanie. Podchodząc bliżej, odrazu skojarzyła wyrzeźbioną postać. To ta sama replika jaka znajduje się na głównym rynku.
Posąg pierwszego Króla... Pomyślała i spojrzała kątem oka na zamyślonego Igneel'a. Wokół nich panowała spokojna cisza, przerywana od czasu do czasu cichymi dźwiękami świerszczy, grających swą muzykę.
-Powiedz mi... -głos króla wybudził ją z zamyśleń- Czy jedyna córka Jude nie powinna teraz znajdować się u siebie w królestwie? -zwrócił się ku niej
-Skąd król wie kim ja jestem? -odpowiedziała mu pytaniem. Jakoś nie była tym zdziwiona. Każdy z pałacu znał jej tożsamość, dzięki czemu chociaż znali część jej tajemnic, które nie mogły nigdy ujrzeć światła dnia
-Zbyt bardzo przypominasz Layle. Nie dość że taki sam wygląd to może jeszcze ten sam temperament? -zaśmiał się cicho
-Skąd znasz moją matkę?
-Niegdyś przyjeżdżała razem z twoim ojcem na spotkania krajowe. Jednak nie było ciebie jeszcze wtedy na tym świecie, lecz w jej łonie. -mówił spokojnie, jakby ta historia należała do jednej z bajek - Twoja matka przyjaźniła się moją siostrą, Grandine. Gdy razem z Jude byliśmy na konferencjach one w tym czasie zapoznały się i znalazły wspólny język do swoich rozmów.
Delikatnie uśmiechnęła się wyobrażając sobie to. Była szczęśliwa, że rodzicielka mogła wieść spokojne i radosne życie.
Wtedy ojciec nie był tak surowy jak wobec niej. Wobec własnej córki. Córki, którą niegdyś chciał i pewnie chce nadal wydać za mąż. Dręczyło ją pytanie Dlaczego? tak bardzo chciał aby poślubiła pierwszego lepszego mężczyznę, z większym zyskiem i władzą?
-Ale jednak wrócę do wcześniejszego pytania. Dlaczego uciekłaś?
Wzięła głęboki wdech i wydech, zamykając na chwilę oczy.
-Chciał mnie zmusić do ślubu. Gdy się o tym dowiedziałam, zaczęłam protestować, lecz nie miałam prawa do swojego zdania puki nie osiągnęłam dorosłego wieku. Małżeństwo z obcym dla siebie człowiekiem nie jest życiem. To nie byłaby wtedy prawdziwa miłość, lecz wymuszone odwzajemnienie uczuć, do osoby której się nie kocha. Dlatego też postanowiłam opuścić swoje królestwo. Chciałam zacząć do nowa. Nowe życie, zwykłej Lucy. I wiesz co? -spojrzała na jego twarz, gdy oderwała się na moment od rzeźby - To była moja najlepsza, pierwsza moja decyzja jaką kiedykolwiek podjęłam.
-Czy jesteś szczęśliwa ze swojego wyboru? -zapytał patrząc na nią łagodnym spojrzeniem
-Dzięki niej znalazłam prawdziwych przyjaciół. Wiem komu mogę ufać. Do kogo zwrócić się o pomoc. Patrzeć na świat z innej perspektywy i znajdując w niej zalety. Dzięki mojemu wyborowi odnalazłam prawdziwą miłość. -mówiąc ostatnie zdanie jej policzki lekko się zaróżowiły
Uniósł niewidzialne konciki ust, słysząc to.
-Rozumiem. Chciałbym ci podziękować, że udało ci się odmienić mojego syna na lepsze. -otworzyła usta, lecz nic nie powiedziała tylko dalej słuchała- Przez moje wcześniejsze zachowanie po jednej tragedii sprzed lat, nie potrafiłem być wobec niego czuły. Był wtedy jeszcze dzieckiem i nie mógł zrozumieć uczuć związanych po tym wypadku. -skrzywił się, lecz wciąż miał w niewielkim stopniu usta wygięte w uśmiechu -Przeze mnie zamknął się w sobie, a jego dziecinny świat stał się szary, bez żadnej pozytywnych emocji czy też wspomnień. Niedługo potem wyjechałem i nie wróciłem aż do teraz. -zakończył swój monolog
-Dlaczego mi to wszystko mówisz? -nie mogła się nie zdziwić
Jeszcze niespełna kilka godzin temu traktował ją jako nic nie wartego człowieka, a teraz otwiera przed nią swoją historię z dawnych lat. Rozdrapuje stare rany, które nigdy nie znikną. Przyszłości, której nie da się puścić w niepamięć.
-Szczerze to sam nie jestem do końca tego pewny, dlaczego ci to mówię. Może dlatego, że czuje wokół ciebie przyjemną aurę, która pozwala mi na powiedzenie tego, co ciążyło mi na duszy? Albo z świadomości, że mogę ci zaufać i powierzyć ci moją przeszłość tak samo jak zrobił to Natsu. Wiem też, że zapewne dowiedziałaś się o naszej tajemnicy, czyż nie? -kiwnęła głową na potwierdzenie
-Nadal nie jestem w stanie zrozumieć twego postępowania, królu.
-Chce po prostu w pewnym stopniu znaleźć wspólną więź do mojej przyszłej synowej. -zaśmiał się wiedząc, jak ta spala się dużym rumieńcem
-Król nie jest temu przeciwny? Podobno jedna z waszych zasad nie pozwala na bratanie się z człowiekiem. -spuściła wzrok
-Ta najważniejsza zasada obowiązywała jeszcze za czasów mojego dzieciństwa (Ciekawe ile ma teraz lat?? XD dop.aut) Świat się zmienia tak samo jak my. Wiem, że mój syn wybrał dobrze wybierając cię. Masz w sobie coś co pozwala nam odkryć siebie na nowo. Zejść ze złej ścieżki i podążyć tą dobrą.
-Rozumiem. -wtem zabiły dzwony oznajmujące godzinę północną. (00:00 jak coś)
Wtedy zrozumieli, że znajdują się tutaj już spory kawał czasu.
-Czas już wracać. Służba pewnie zaczyna się niepokoić. -oznajmił wracając tędy skąd przyszedł
-Zapewne, królu.
-Mów mi Igneel.
I tym ostatnim zdaniem zakończyli swoją rozmowę.
Początki zawsze mogą wydawać się najgorsze, jednak z czasem lęk, strach i niepewność przemija, a na ich miejsce staje zrozumienie i nawiązanie nowej relacji.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ohayo mina!
Cóż końcówka nie powala, ale skończyły mi się pomysły na dalszą konwersacje dwóch owych bohaterów.
⚫⚫⚫
NARESZCIE MAM FERIE!!!!!!
A wiecie chyba co to oznacza? Więcej czasu na pisanie nowych rozdziałów! Chociaż nie wiem ile uda mi się napisać przez te 2 tygodnie ale spróbuję coś wymyślić XD
Eh... Nie ma to jak nie spać do 1:00 robiąc sobie maraton filmowy, a później nieświadomie zasnąć i obudzić się o 7:00 :')
Brawo ja!
Zapamiętać: Nigdy nie zamykaj oczu na dłuższą chwilę, gdy odczuwasz zmęczenie, ponieważ nie wiesz kiedy zaśniesz i zapomnisz wyłączyć Wi- fi (bądź co bądź mój tablet lubi często się aktualizować i przy okazji zabiera mi dużo pamięci. Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło. Uff)
Pytanie z innej beczki?
Jak wam się podobają moje nowe okładki? Szczerze jestem z nich dumna.
Tyle infa moi mili i widzimy się już wkrótce! ❤✌⭐
Nowość *^*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro