Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IX ,,Krew''

Wczesnym popołudniem, kiedy słońce górowało nad głowami mieszkańców Królestwa Doragon, pewna grupa dziewcząt obudziła się po nocnej ,,imprezie''.

Promyki światła, wychodzące zza zasłon koloru szkarłatnego i ciche szumy pochodzące z zewnątrz były dla nich istną katorgą i bólem nie do zniesienia. Udzieliło się to wszystkim prócz Mavis, która będąc w stanie takim jakim jest nie mogła pić trunku.

Każda obudziła się w innej części pokoju, jeszcze lekko śpiące miały położoną głowę na każdej możliwej rzeczy przypominającej poduszkę. Erza, która jako pierwsza zaliczyła zgona, obudziła się pod łóżkiem, leżąc brzuchem przez co jej potylica miała gwałtowne spotkanie ze spodem łóżka, gdy wstała. Zdenerwowana bolesną pobudką, w napadzie złości podniosła je, zwalając z niej przy okazji rozbudzoną już i zdezorientowaną Lucy, Levy i Juvie. One zaś z piskiem, upadły z hukiem na panele podłogi, które na ich szczęście były w połowie zakryte miękkimi poduszkami.

Mira i Mavis spały na eleganckiej kanapie przez co niemiłosiernie bolały im plecy.

-Dziewczyny ~.... Co? Gdzie jesteście? -spytała tajemnicza postać skryta w górze zrobionej z wielu materiałów (ciuchów, poduszek, kołdry itp.)

Nagle ze sterty tych rzeczy wyłoniła się Cana, drapiąc się w tył głowy i w miarę układając włosy, będące w nieładzie, poczym jak gdyby nigdy nic wzięła butelkę z sake, jaką miała pod ręką i się z niej napiła.

-Cana, zabierz mi to cholerstwo, z przed nosa! -wrzasnęła Scarlet, żałując tego uniesienia, ponieważ chwilę potem zabolała ją jak i większości dziewczyn głowa

-Boli ~. -jęknęła Lucy, masując skronie i zamykając oczy

-To się moje drogie panie nazywa, kac. -uśmiechnęła się Vamillion wstając z kanapy, masując plecy i rozciągając ostałe mięśnie- Po proszę kucharzy o zrobienie dla was rosołu i kawy. Co wy na to?

W odpowiedzi dostała masę uścisków, od dziewczyn. Nie mocnych zważając na jej obecny stan.

-Dziękujemy! -mówiąc to znowu niczego nie świadome poszły na krótki odpoczynek

Dzisiejszy dzień, a raczej wieczór zaczynał się rewelacyjnie.

************************

Po długich godzinach sprzątania, udało się im przywrócić pokój do poprzedniego stanu.
W obecnej chwili, dziewczyny znajdowały się w jadalni dla służb i podrzędnych strażników. Każda (nawet Cana) trzymała w dłoniach kubek z gorącym napojem, łagodzący ból na kac.

-Już nigdy więcej, nie dam się na to namówić.... -wyszeptała Lucy i po chwili się cicho śmiejąc przez co zwróciła na siebie uwagę - Ale i tak jestem szczęśliwa. -uśmiechnęła się do nich ze wzajemnością, poczym spojrzała na swoje odbicie w  naczyniu - Szczerze to jeszcze nigdy na czymś takim nie byłam. -lekko posmutniała

-To od tej chwili będziemy takie ciche babskie wieczory urządzać częściej! -zarządziła Scarlet unosząc kubek do góry. Reszta dziewcząt uczyniła to samo, robiąc dookoła miły klimat co poprawiło wszystkim nastrój

Gdy skończyły w miarę szybką kurację i czując się już na siłach zaczęły brać się do swoich obowiązków.

Słońce zaczynało zachodzić za horyzontem. Heartfilia, idąc główną aleją, spoglądała na wszystko.
Gdy tutaj niedawno przybyła, zastała ciszę. Wszyscy z niewiadomych dla niej przyczyn chowali się w domach lub szli blisko wręcz stykali się że ścianami budynków chcąc jakby w razie niebezpieczeństwa, skryć się w którymś z nich.

Teraz mimo dość późnej godziny, na drogach było pełno ludzi. Wiele jeszcze było otwartych sklepów, straganów oraz można słychać było śmiech. Śmiech, który niegdyś nie był tak dawno słyszany w tym miejscu po tym zdarzeniu.

Widząc to uśmiechnęła się i ruszyła w kierunku mieszkania, który wynajęła po swoim małym koncercie. Chcąc być jak najszybciej w wannie pełnej piany, skierowała swoje kroki do skrótu. Gdyby wiedziała, co tam nastąpiło, nigdy nie wybrała by tej drogi.

Będąc niedaleko domu, usłyszała krzyk i błaganie o litość, a potem dźwięk czegoś upadającego.
Ze strachem, przywarła do ściany i wychyliła połowę głowy zza muru budynku. To co zobaczyła, wzbudziło u niej lęk i przerażenie wymieszane z odrobiną adrenaliny.

Levy

Szłam do sklepu chcąc zakupić potrzebne rzeczy o jakie poprosiła mnie Mira. Mimo, że było już dość ciemno to na moje szczęście kilka straganów było jeszcze otwartych.
Mając to musiałam kupić wracałam do pałacu. Nagle, ktoś popchnął mnie na ciemną uliczkę i przywarł z łoskotem do ściany, przyczym zasłonił mi usta ręką i założył worek na głowę.

Starając się wydostać z pod jego uścisku zaczęłam go najnormalniej w świecie, walić z całej siły nogą w jego dolne partie ciała. Osiągnęłam swój cel słysząc jego pisk i nagłe poluzowanie uścisku.
Puszczając kosz z zakupami przy czym przerzuciłam go przez ramię i szybko zciągnęłam z siebie ten cuchnący cebulą worek, a moje oczy stały się czerwone.

Ze złością patrzylam na bruneta wijącego się na ziemi i bólem wymalowanym na twarzy. Wyglądał na ubogiego, lecz jego zapach i wygląd na to nie wskazywał.

-Kim jesteś i dlaczego chciałeś mnie uprowadzić?

Ten spojrzał na mnie z mordem w oczach, czym opłaciłam mu tym samym dodatkowo ukazując swoje wydłużone i białe kły.

-Nie twoja sprawa, suko! -krzyknął gwałtownie wstając i wyjmując z kabury drewniany kołek z ostrą końcówką kierując swój atak na moją klatę piersiową

Otworzyłam szeroko oczy i szybko zasłoniłam się dłońmi chcąc w tak banalny i nieuchronny sposób  uchronić się przed swoją śmiercią. Po chwili czekania na swój koniec, który nie nastąpił spojrzałam na napastnika.

Wyszczerzyłam znowu oczy, widząc że ręka z bronią ,,zabójcy'', została zatrzymana przed Gajeel'a.

-G-gajeel! -spojrzał na mnie z ukosa

-Mała, co ty tutaj robisz z tym typkiem?

Ja chyba zaraz wyjdę z siebie i stanę obok! Czy on nie potrafi zakodować do swojego małego mózgu, że o mało co nie zostałam porwana i nie zginęłam!?

-Ty głupku! Nie widzisz, że chciał mnie porwać, a potem zabić!

-Oj! Nie krzycz na mnie! -zwrócił swoje spojrzenie na bruneta, który teraz zaczął się trząść, widząc przerażający wzrok mojego chłopaka- A ty przestań drżeć i się tłumacz zanim nastąpi twoje ostatnie tchnienie. -syknął

-J-ja tylko musiałem wykonać polecenie! Nic do was nie mam!

Teraz udaje świętoszka czy zawsze za takiego się podawał?

-Jakie polecenie? Od kogo? -spytałam stojąc tuż obok Redfoxa z założonymi rękoma

-N-nie mogę ujawnić jego imienia, bo groził mi, że jeżeli się przy którymś z was wygadam to mnie zabije!

-Prędzej ja zakończę twój marny żywot jeżeli mi tego nie ujawnisz, gehe. -powolnym korkiem zaczął podchodzić do napastnika ukazując swoje uzębienie

-Nie mogę! Nie mogę wyjawić, złożyłem przysięgę! -wyszeptał czrnooki głośno piskliwym i lekko chrypniętym głosem, mając nad sobą czerwonookiego

-A zatem zmów paciorek. -wyszeptał tuż obok jego ucha i wgryzł się w jego szyję, której zaczęła się sączyć szkarłatna ciecz

Noc w stolicy już dawno zagościła i wszyscy jego mieszkańcy spali twardym snem. Z małej i ciemnej uliczki nie oświetlonej przez świecę słychać było krzyki, które zakończyły się głuchą ciszą.

Z ust czarnowłosego ciągle płynął niewielki strumyk krwi, należącego do już nieżyjącego. Sprawnym ruchem go z siebie starł i wziął ciało na ramię.

-Wiesz, że nie musiałeś tego robić tylko wsadzić go do lochu? -moje słowa wypowiedziane były bez żadnych uczuć

-Są trzy powody, dlaczego zrobiłem tak a nie inaczej. Pierwszym powodem było to, że byłem głodny. Drugi powód to taki, że wiedział o tym kim jesteśmy. A trzeci powód... -spojrzał na mnie wzrokiem pełnym troski- Chciał cię zranić, a tego bym nie zniósł.

Moje serce zaczęło szybko bić, gdy jego usta dotknęły moich. Zawsze kiedy tak mówił lub okazywał to przez takie gesty, czułam się wyjatkowa, ponieważ przy innych udawał twardziela jakim był.

Tą romantyczną chwilę wziętą z horroru, przerwał dźwięk przewróconego śmietnika. Przerywając pocałunek spojrzeliśmy w tamtą stronę.
Z do znanego szoku wstrzymałam oddech i z wyłupiastymi oczyma patrzyłam na osobę, stojącą tuż przed nami.

-Lucy....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział edytowany.

🎅🎅🎅🔔🔔🎄🎄🎄🎁🎁🎁🎍

Kiedy moje oczęta zobaczyły te zdjęcia ⬇przez kilka minut nie mogłam przestać się śmiać XDDD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro