Akt II Scena 1
Wieczór. Hogwart. Wielka sala.
W wielkiej sali, której podwyższenie ze stołem nauczycielskim zostało przearanżowane w scenę, znajduje się ogrom uczniów. Hermiona, Blaise oraz Ernest siedzą na ławce przy stole tuż pod sceną. Hermiona uważnie przysłuchuje się próbie, Ernest z odrobinę mniejszym zainteresowaniem, a Blaise wypoczywa z stopami położonymi na blacie. Na scenie stoją Draco i Ron, a u ich stóp leży Pansy.
[RW] (jakby zmęczony, bez przekonania) Spuść świętokradzką dłoń, zuchwały Monteki,
Co zamordował Tybalta, po którym
Żal...
[HG] (przerywając) Ron, nie mamrocz pod nosem. Ma być wyraźnie: (głośno i wyraźnie) Spuść świętokradzką dłoń, zuchwały Monteki! Jesteś zły. Wściekły wręcz, bo twoja ukochana nie żyje.
[RW] Myślałem, że jesteś moją przyjaciółką...
[HG] W tej chwili jestem asystentką reżysera.
[BZ] Dobrze prawi, ktoś musi mnie zastępować, gdy jestem niedysponowany.
[HG] Do tego wrócimy później, Blaise. Ciesz się, że profesor McGonagall gdzieś wyszła, bo na pewno kac wyzierający każdym otworem twojego ciała, nie uszedłby jej uwadze. Capisz gorzej niż okolica Gospody pod Świńskim Łbem.
[EM] (zniesmaczony) Wreszcie ktoś to powiedział głośno... dziękuję.
Draco patrzy niecierpliwie na zegarek na nadgarstku.
[DM] Możemy kontynuować? To już trzecia godzina.
[HG] (wyraźnie zdenerwowana) A do zakończenia roku i występu zostały dwa miesiące! Zostały dwa miesiące, a część z was wciąż nie opanowała swoich tekstów.
Hermiona wstaje z miejsca i rozgląda się po sali, spod zmarszczonych brwi obserwując uczniów, którzy zamiast uczyć się swoich kwestii, robią inne rzeczy: odrabiają zadania, grają w szachy i karty, a także rozmawiają.
[HG] (głośno) Słuchajcie mnie wszyscy! To nie są żarty. Zobowiązaliśmy się wystawić tę sztukę i to zrobimy. Od dziś nie ma wymówek, nie ma przekładania prób. W taki sposób nie ćwiczyliśmy przez cały grudzień i połowę stycznia! Chcecie narobić wstydu i sobie, i szkole w dniu premiery? Od dzisiaj przyjmuję tylko zwolnienia od pani Pomfrey lub któregoś z nauczycieli. Niestawienie się bez usprawiedliwienia na próbę, będzie skutkowało natychmiastowym zawieszeniem oraz utratą wszystkich przewidzianych na koniec roku profitów.
[DM] Chyba sobie żartujesz. Odkąd to masz prawo decydować o karach? Nie jesteś McGonagall.
[HG] Ale jestem jej zastępczynią tutaj i wszystkie szczegóły ustalamy razem. Dała mi wolną rękę w sprawie pacyfikacji nieposłuszeństwa i lenistwa z waszej strony. Myślałam, że do tego nie dojdzie, ale... doszło. Od dzisiaj zaczniecie traktować to przedsięwzięcie poważnie. Jutro z samego rana poinformuję panią dyrektor o zmianach.
[BZ] Ten punkt o nieusprawiedliwionej obecności tyczy się mnie też?
[HG] (przez zaciśnięte zęby) Ciebie przede wszystkim.
[BZ] Spoko. Tutaj też się fajnie drzemie.
[EM] Ekhem... Hermiono?
[HG] Co?
[EM] Już mamy ciszę nocną. Może na dziś odpuścimy?
[HG] Oni wszyscy mają ciszę nocną godzinę później. Wykorzystamy to, a wtedy może się nauczą, żeby wkładać więcej pracy w tę sztukę.
[EM] Jak uważasz.
[HG] Dobrze. Wyjaśniliśmy sobie już chyba wszystko. (zwracając się do Rona, Draco i Pansy) Kontynuujcie. Jedna dobrze rozegrana scena i pójdziecie do dormitoriów.
[DM] Spróbuj tylko, rudzielcu, się pomylić, a będzie to ostatnia pomyłka w twoim życiu.
[RW] Wal się, Malfoy.
Blaise wstaje z ekscytacją, wskazując wyciągniętymi rękami na dwójkę aktorów.
[BZ] I taką nienawiść chcę widzieć między waszymi postaciami!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro