Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#37

Perspektywa Dreadwinga

-A więc mój Lordzie pozmieniało się tu bardzo z tego powodu iż twoi ludzie nie chcieli ze mną współpracować, a to raczej powinni robić skoro są wyszkoleni aby wykonywać polecenia. Jednak tego nie robili więc musiałem ich zastąpić - wyjaśniłem patrząc się odważnie w optyki Lorda i dumnie stojąc.

-Były tak bardzo potrzebne te zmiany? - zapytał się mnie przez to poczułem na sobie jego srogi wzrok.

-Trochę tak - odpowiedziałem - nie było Lorda trochę czasu i trzeba było zrobić porządki aby każdy mógł tu żyć. Jednak Lord wrócił! - uśmiechnąłem się radośnie lecz nadal widziałem jego złość w jego optykach.

-Dreadwing czy masz coś mi do powiedzenia? - padło zapytanie z ust mego pana jednak nie rozumiałem jego zapytania przecież mu powiedziałem wszystko.

-Nie mój Lordzie nic więcej się nie zmieniło ani nic więcej nie wprowadziłem - oznajmiłem z założonymi rękami z tyłu pleców.

-Wynoś się - warknął, a ja z uprzejmości ukłoniłem się wycofując z centrum dowodzenia. Zaczęło mnie zastanawiać dlaczego właśnie teraz wrócił gdy byłem tak blisko rozwiązania zagadki gdzie zniknął. Westchnąłem ciężko gdyż moje rządy właśnie się skończyły. Z jednej strony byłem zły, bo stworzyłem imperium nemezis po własnemu, a on tak po prostu to cofnął, zniszczył i pozbawił mnie tego.

Jeszcze zdobędę jego atencje i aprobatę, a moje rządy będą tymi jedynymi przy boku Megatrona.

Już miałem plan jak to wykonać tylko czekałem aż Megatron wróci na swoje włości. Tak też i się stało. Czas mijał dość szybko, a wszystko było tak same no prawie gdyż Lord wyglądał na bardziej rozsądniejszego i nie atakował wszystkich swoim gniewem. Po tej jego wyprawie w niewiadome był bardziej ostrożniejszy wobec mnie jakby odsuwał mnie od wszystkiego abym nie próbował kombinować. Poczułem się trochę jak stary komandor tego statku co nie podobało mi się, coś tu mocno nie pasowało i miałem zamiar tego się dowiedzieć co takiego zmieniło mego Lorda.

Perspektywa Megatrona

Powoli wdrażałem swój plan w życie. Co raz mniej misji to mniej walk. Jednak wydobywaliśmy nadal złoża energonu, bo z czegoś trzeba było żyć oraz utrzymywać swoich ludzi. Knockout pracował z Shockwavem nad biomaterią z syntetycznego energonu, która miała pomóc ożywić Cybetron. Wszystko jak na razie szło zgodnie z planem i nie było żadnych komplikacji oprócz jednego. Pewnego mecha, którego trzeba było zgasić raz, a porządnie. Dreadwing był niebezpieczny nie tylko dla conów, ale i dla mojej gwiazdki. Odnośnie Starscreama to był u autobotów i wracał do pełni sił. Lecz mech był podejrzliwy aż zanadto i musiałem mądrze to rozmyśleć. Plan był omówiony z Optimusem w bazie autobotów i miałem taką ochotę wrócić do bazy mego przeciwnika, ale i też brata. Lecz to byłoby tylko zagrożenie dla mej gwiazdki, a tego nie chciałem. Soundwave obserwował mojego pseudo komandora i dawał mi raporty. Zmiany, które wprowadził nie są tak prosto odmienić, a jeszcze żeby wprowadzić pokój w mojej armi nie jest tak prosto wykonać. Moi zaufani ludzie próbowali mi pomóc w tym jednak nie wszystkim pasowały zmiany, które powoli zaczęły być wprowadzane. Powolnym krokiem kroczylem przez korytarze statku zastanawiając się co mogłem jeszcze zrobić aby dotrzymać czasu gdy Autoboty pomogą do końca Starscreamowi i będzie mógł do mnie wrócić gdyż chwilowo iskra bolała mnie z rozłąki, ale nie tak bardzo jak gdy Star cierpiał mocno, zaś czekałem jeszcze na to jak Shockwave z Soundwavem zrobią materię. Czułem ból w iskrze lecz było lepiej tylko pytanie nachodziło do mojego procesora jakim cudem czułem jego uczucia. Słabo, ale gdy naprawdę coś odczuwał to i ja czułem. Nie byliśmy połączeni iskrami, ale może powinienem to zmienić skoro byliśmy przeznaczeni sobie. Może za późno to zrozumiałem przez to został tak bardzo zraniony, ale mój seeker był kochanym złośnikiem i to moim. Uśmiechnąłem się, ale szybko ten uśmiech schowałem pod maską złości. Nie wiadomo kiedy pojawi się przy mnie Dreadwing który ostatnio nie ustępował mnie o krok. Denerwowało mnie to i miałem taką ochotę zabić go własnymi szponami, ale nie mogłem teraz tego zrobić.

-Wielki M!

-O co chodzi Knockout? - spytałem się go i spojrzałem na jego wypolerowany lakier.

-Czy coś Lord ma w planach robić? - zapytał więc spojrzałem na niego.

-Co chcesz?

-Mały wyścig na ziemi - powiedział prosto z mostu - chciałbym ten ostatni raz wziąć udział w nielegalnych wyścigach aby zapamiętano mistrza kierownicy!

-Masz pozwolenie - odpowiedziałem od razu na co on trochę się zdziwił, ale ucieszył, bo w końcu trochę zaczęliśmy poprawiać swoje relacje.

-Dziękuję Wielki M coś Lord ma w planach na dziś?

-Przypilnować wszystkiego - rzekłem i przymknąłem na chwilę optyki.

-Przecież jest spokój i wie Lord.

-Wiem, ale muszę udawać iż wszystko jest takie jak było - odparłem - Dreadwing nie może wiedzieć przedwcześnie.

-Rozumiem - kiwnął głową - to ja znikam do pracy - oznajmił i skręcił w stronę zakątka medycznego. Zaś ja szedłem do centrum dowodzenia aby zasiąść na tronie i zająć się sprawami ważniejszymi i tymi mniej. Na detpadzie sprawdzałem raporty i widząc spokój w papierach byłem zadowolony. Nikt nie ginął, ale jest kilka zranień tylko, a tak to nic poważnego co mogłoby zaszkodzić moim ludziom. Pokój z autobotami to chyba najlepsza rzecz do jakiej mogło dojść między naszymi dwoma frakcjami, których już nie miało być. Pokój od tylu lat wojna między nami, którą zapoczątkowałem, ale dzięki jednemu mechowi zrozumiałem swój błąd. Dzięki mocy uczuć, których nie poznałem wcześniej.

-Lordzie Megatronie! - do mostka wszedł niebieski bot z złotymi stawkami w jego lakieru.

-Czego potrzebujesz Komandorze? - odezwałem się nie patrząc się nawet na niego.

-Czy mógłby Lord towarzyszyć mi na patrolu? - zapytał - Ostatnio jest znaczny spokój, a aktywność Autobotów minimalna.

-Dobrze - odpowiedziałem gdyż od dłuższego czasu nie ruszałem się z statku. Cóż może wina jest tego iż nie przyznam się przez swoimi, że tęsknię za moją gwiazdeczką, która jest u botów. Oddałbym iskrę za to aby móc go znowu przytulić i pocałować. Jednak musiałem poczekać aż wszystko będzie gotowe. Cierpliwość jest kluczem do zemsty i osiągnięcia szczęścia. Przede mną wiele do naprawienia i nie od razu wszyscy mi wybaczą za tyle lat walk bez sensu. Bez sensu w sumie nie była ta walka, ale przedłużyła się niszcząc nasze szczęście i wiele istnień. Miałem ochotę zabić Dreadwinga i to naprawdę gdyż tak bardzo zranił mojego partnera iskry, którego nie wyczuwałem w Starscreamie gdyż ma złość i mroczny energon niszczył te uczucie. Od kiedy w końcu zaprzestałem zażywania mrocznego energonu uwolniłem się od tego zła w sobie, które potęgowała ta mroczna materia należąca do samego Unicrona.

-Lordzie jakie plany wobec Autobotów?

-Zniszczyć wszystkich i wyrwać im iskry - powiedziałem gdy stanęliśmy na lądowisku - czyżbyś miał jakieś wątpliwości?

-Ostatnio twoje decyzje są jakieś inne nie podobne do ciebie - odpowiedział.

-Są takie drogi komandorze, bo pozmieniałeś cały system mego statku! - warknąłem - Nie dziw się, że takie są decyzje, a nie inne.

-Wybacz po prostu myślałem, że cony, które wybrałem są lepszymi wyborami niż ci, których miałeś. Są zdradliwi Lordzie.

-Ja ocenię kto jest zdradliwy, a kto nie jest - rzekłem poważnym tonem głosu i warknąłem cicho niezadowolony.

-Oczywiście - nie dałem mu dokończyć tylko ruszyłem w przód transformując się w odrzutowiec. Musiałem uspokoić swoje myśli. Nie mogłem zrobić mu teraz krzywdy mimo iż należało mu się. Spokojny lot to było coś czego potrzebowałem i miałem nadzieję, że się uda doprowadzić go do końca.

Dasz sobie radę. Przecież nie możesz go chwilowo tknąć. Mimo iż bardzo tego chcesz. Muszę poczekać jeszcze.

Nie miałem ochoty na rozmowy z conem, który denerwował mnie i wzbudzał we mnie agresję. Patrolowałem z nim rejony, które musiał on sam patrolować, ale nie mogłem pokazać, że coś jest nie tak. Niedługo skończy się ta cała gra i każdy będzie mógł w końcu zaznać spokoju.

1244 słów

Co planuje Lord, że nie może go zabić?
Czy połączą się iskrami?
Czy dojdzie do pokoju?

Przepraszam, że nie ma rozdziałów do tej historii, ale zmieniły mi się gusta odnośnie pisania i styl. Najmocniej przepraszam, ale postaram się jakoś dokończyć tą historię jak znajdę rozpiskę, która mi gdzieś znikła <3

Wesołych świąt

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro