#13
Perspektywa Ratcheta
Po tym jak Optimus wyszedł zeskanowałem dokładnie mecha aby dowiedzieć się co dokładnie mam naprawić... Nie mogłem uwierzyć w to co widzę. On tak naprawdę nie został tylko zaatakowany, ale i... Już wiedziałem, że jak się tylko obudzi będzie bardzo trudnym pacjentem. Nie wiem kto to mu zrobił, ale naprawdę paskudnie urządził go. Najpierw zacząłem naprawę od postrzelonego boku i rozerwanych przewodów z energonem. Pocisk uszkodził delikatnie żołądek, ale dało się to naprawić.
Miał wiele ran ciętych oraz szram po ostrych pazurach. Stół był w energonie jak i moje ręce. Zaskakujące było to, że z taką utratą energonu nadal potrafił żyć. Chociaż pod względem medycznym jest to w jakimś stopniu możliwe, ale to trzeba kilka lat porządnej głodówki aby organizmowi wystarczyło trochę energonu do życia. Kiedy uporałem się z rozdartymi przewodami energonu mogłem mu podpiąć czystą kroplówkę z energonem aby mi nie kojtnął.
Najgorzej wyglądał dół... Niechętnie zacząłem naprawiać delikatnie miejsce z delikatną obawą, że może się to źle skończyć. Jeden mój błąd, a on mógłby umrzeć mi na stole. Nigdy nie naprawiałem takiego miejsca w całym swoim medycznym życiu. Chociaż miałem widzę lecz nie posiadałem wystarczających umiejętności aby być pewnym, że dobrze to zrobiłem i naprawiłem... Nie wiem ile, ale prawdopodobnie przez cały dzień i noc naprawiałem owego cona. Gdy stwierdziłem że jemu życiu nic nie zagraża. Przypiąłem go do stołu na wszelki wypadek gdyby za wcześnie się obudził i opuściłem swój zakontek medyczny.
-I jak? - zapytał Optimus opierając się o ścianę. Z jego optyk wyczytałem, że pilnował przez cały czas sali gdyby coś się działo.
-Naprawiłem tyle ile się dało - odpowiedziałem zgodnie z prawdą - powinien żyć tylko jak się obudzi nie podchodź za blisko - oznajmiłem - poza tym masz miejsce w którym go umieścimy jak poczuję się znacznie lepiej?
-Myślałem o starym nie używanym pokoju- powiedział po chwili zamysłu.
-Ten zaraz naprzeciw twojego i obok mojego? - chciałem cię dopytać.
-Tak właśnie o ten pokój chodzi - stwierdził.
-Chyba się nada - powiedziałem - tylko trzeba tam posprzątać i pozbyć się ostrych rzeczy no i są tam kilka moich rzeczy - stwierdziłem.
-Rozumiem zajmę się tym - odrzekł i kiwnął głową.
-Na razie poprosiłbym cię o przypilnowanie go, bo muszę zmyć z siebie jego energon - oznajmiłem i ruszyłem pod prysznice.
-Z płynem najlepiej schodzi - powiedział głośniej Optimus.
-Na pewno skorzystam! - odpowiedziałem i nie minęła chwila, a byłem w kabinie zaś po moim cielę spływała woda. Byłem zmęczony całą tą naprawą. Nigdy nie miałem tak wielu obrażeń do leczenia. Zawsze to było kilka zadrapań, postrzał, zerwane przewody energonu lecz nie wszystko naraz i to w tak dużym stopniu... Po pół godzinnej kompieli skorzystałem oczywiście z porady Optimusa, która była pomocna na pozbycie się za schniętego energonu z pancerzu. Wysuszyłem się i zacząłem wracać do swego konta medycznego. Nie minęło kilka minut, a już byłem w pokoju. Od razu co wpadło mi w optyki to delikatnie przebudzony mech i głaszczący go po głowie Optimus.
-Ma gorączkę Ratchet - powiedział cicho swoim spokojnym głosem.
Podszedłem do nich i przyłożyłem dłoń do jego czoła, które było rozgrzane. Zaś mech patrzył się przed siebie nieprzytomnym wzrokiem.
-Nie powinien gorączkować - stwierdziłem zdziwiony, ale szybko wziąłem potrzebne rzeczy. Do kroplówki dodałem płyn przeciwko gorączce i położyłem naprawdę zimny okład na głowie seekera, aby szybciej temperatura opadła.
-Co chcesz przez to powiedzieć? - spytał Prime.
-Że organizm cona walczy z ranami, które są już naprawione chyba że....- zamyśliłem się, a moje optyki się powiększyły.
-Chyba, że? - chciał się dopytać mech.
"No, ale to nie jest możliwe, chociaż może"
Przeskanowałem go w okolicach iskry i zaniemówiłem. Jego iskra była gotowa na danie potomstwa, które jak się okazało było już martwe. Brak energonu musiał spowodować śmierć dopiero powstających iskrzeń. Tylko jeśli dobrze widziałem jeszcze nie łączył się z partnerem, bo jego Iskra nadal świeci delikatnie na kolor wybranka. Więc zostaje pytanie jak to się stało, że mógł mieć iskrzenia skoro z punktu widzenia medycyny jest to praktycznie nie możliwe. Chyba, że ktoś naprawdę dużo razy wlał w niego swoje doznania.
-Był iskrzącym - powiedziałem cicho.
-Co?!
-Chociaż nie jest połączony z partnerem iskry!
-Ale to jest nie możliwe! - rzekł Optimus - Bez łączenia nie mogą powstać iskrzenia!
-Wiem o tym Optimusie - powiedziałem cicho.
-Powiesz to jemu? Że mógł być twórcą?
-Nie lepiej nie teraz - odrzekłem - to może wyrządzić szkody w jego procesorze, a najlepiej musi wyzdrowieć.
-Masz rację Ratchet - pokiwał głową - pomóc w czymś jeszcze?
-Nie Optimusie - od rzekłem - lepiej idź przygotowuj pokój dla niego!
-Tak masz rację - przyznał - trzeba mu zrobić pokój aby nie czuł się jak w więzieniu! - powiedział i wstał z krzesła. - Jakbyś tylko potrzebował pomocy... - nie dokończył, bo się wtrąciłem.
-Tak wiem iść do ciebie, a teraz sio daj mu odpoczywać!
Prime już się nie odezwał tylko pokiwał głową i posłusznie opuścił zakątek medyczny.
"Biedaku nikomu nie powiem co musiałeś przejść"
Zostawiłem go w spokoju niech odpoczywa i śpi, teraz to z pewnością mu się przyda aby wyleczyć całkowicie jego rany. Musiałem uzupełnić jego kartotekę oraz uwzględnić w raporcie ważne rzeczy, ale te które nie powinny ujrzeć światła dnia zakopałem głęboko w swoim procesorze. Jutro powinien znacznie lepiej się poczuć.
Perspektywa Bee
Wróciłem z patrolu po okolicy na którym powinna być Arcee, ale ona sobie wzięła wolne aż do odwołania. Kierowałem się od razu do gabinetu Optimusa chcąc się spytać czy wszymś nie pomóc. Ale nim zapukałem do drzwi gabinetu z pokoju na przeciwko pokoju Prime wyszedł mech którego poszukiwałem.
-Optimusie - powiedziałem do niego gdyż mnie nie zauważył ponieważ niósł jakieś pudła z owego pokoju.
-Witaj Bumblebee - przywitał się - co cię sprowadza? -zapytał i położył pudła obok pokoju Ratcheta.
-Chciałem spytać czy nie potrzebujesz w czymś pomocy - odparłem.
-Szczerze mówiąc przydałaby mi się - powiedział - muszę posprzątać w tym pokoju gdyż chcemy umieścić w nim cona!
-Rozumiem Optimusie! - powiedziałem pełen werwy i wszedłem do pokoju z o wiele większym mechem.
-Te pudła - pokazał na nie dłonią - trzeba się ich stąd pozbyć i przenieść do Ratcheta - wyjaśnił.
Pokiwałem tylko głową i wziąłem pierwsze z trzy pudła.
"Myślałem, że będzie to lżejsze"
Lecz nic nie powiedziałem tylko nosiłem pudła. Po kilku minutach pozbyliśmy się ich z pomieszczenia w którym było od razu więcej miejsca.
-Coś jeszcze? -zapytałem.
- Tak trzeba zamontować w drzwiach lustro weneckie abyśmy mieli podgląd na niego.
-A nie lepiej kamerę?
-Nie Bee, lepiej aby miał prywatność niż ingerować i tak lustrem będziemy go niepokoić - powiedział i przetarł skronie - pójdę po lustro, a ty Bee mógłbyś pozbyć się kurzu oraz wszystkich ostrych rzeczy?
-Oczywiście Optimusie! - powiedziałem z uśmiechem. Widziałem po przywódcy zmęczenie i nie tylko po nim, bo Ratchet również był zmęczony. Nie dziwię się im medyk opiekował się rannym, a Lider pilnował gdyby działo się coś złego... Szybko poszłem do magazynu i zabrałem potrzebne rzeczy do sprzątania. Gdy byłem mały to właśnie Optimus się mną opiekował gdyż w czasie wojny straciłem matkę. Nie pamiętam jej ani nic zbytnio z dzieciństwa. Lecz wiem, że Optimus starał się wraz z Ratchetem abym miał w miarę normalne dzieciństwo. Teraz chce się odwdzięczyć za to czego mnie nauczyli. Nawet nie wiem kiedy wyczyściłem wszystkie kurze na szafkach i biurku oraz zmyłem podłogę. W pokoju brakowało tylko łóżka i dobrego oświetlenia oraz kilku detali, które dałyby życia w pomieszczenie.
-Dobra robota Bee - powiedział bardzo dobrze znany mi głos lidera.
-Dziękuję Optimusie - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się szeroko zadowolony z siebie. Mech położył łóżko wzdłuż ściany tuż obok biurka. Drzwi do pokoju były bardziej z lewej strony i delikatnie zasłaniały je szafa również po lewej stronie. Zaś po drugiej była reszta. Optimus rozłożył szary puchaty dywan na ziemi i podał mi lepszą żarówkę abym zamontował w miejscu którym powinna być, a jej nie ma. Zaś on zajął się drzwiami aby zamontować w nich lustro. Szybko uporałem się z zadaniem i zacząłem przeszukiwać szafki szukając jakiś ostrych przedmiotów.
Znalazłem kilka małych nożyków i zestaw igieł. Od razu je wziąłem z pokoju i zaniosłem do pokoju Medyka. Gdy wróciłem lustro było zamontowane.
-Dziękuję bardzo za pomoc - powiedział Optimus i pogłaskał mnie po głowie. Na jego czyn cicho zamruczałem i uśmiechnąłem.
-Zawsze jestem skłonny do pomocy - od rzekłem.
- Wiem o tym Bee - powiedział - masz wolne już dziś za pomoc mi!
~~~~~~~~~~~~~~
1338 słów!
Czy wiecie co to oznacza?
Czy pacjent przeżyje?
Wszystkiego dowiecie się w następnej części w sobotę!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro