Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VIII

  Cassandra widząc w oknie ową postać, która zajadała się ciałem Yacoba, o mało nie zwymiotowała, dlatego szybko się wycofała.

  - Z tą nogą nigdzie nie dobiegnę... - stwierdziła.

  I rzeczywiście tak było. Jej noga niemiłosiernie spuchła, zostawiając na kolanie olbrzymiego krwiaka. Cassandra nie wiedziała co ma zrobić. Może lepiej gdybym zamknęła się w którymś z pokoi i poczekała do momentu, w którym to coś wyjdzie z posiadłości?

  Cassandra szybko, ale boleśnie podbiegła do drzwi i bezszelestnie je otworzyła. Następnie przepłynęła cicho przez korytarz niczym zjawa, udając się do pokoju wuja. Kolejno zamknęła drzwi z cichym szczękiem, po czym usadowiła się na podłodze i słuchała. Dopiero wtedy mogła porządnie się wypłakać.

  Nagle pudło stojące na szafie spadło, a zaraz za nim wyskoczył kot Clementine, który jak zwykle trzymał w pysku pierścionek, który (jak wywnioskowała Cassandra) nie należał do cioci.

  Z pudła wysypały się wszelakie fotografie, które uwieczniały małą Cassandrę wraz z rodzicami.

  - Mama naprawdę była piękna... - stwierdziła dziewczyna.

  Dalsze fotografie przedstawiały już samą Clementine i Gordona, którzy wyglądali na naprawdę szczęśliwych.

  - Ciociu... Wujku... tak bardzo przepraszam, że nie podołałam... Mimo waszych wszystkich sekretów i dziwnych zachowań, mocno wierzę, że teraz jesteście w lepszym świecie...

  Kot otarł się o dziewczynę i wskoczył jej na kolana. Ze swojego pyska wyrzucił fotografię, która przedstawiała Clementine grającą na pianinie.

  - Pamiętam to... Ciocia grała bardzo wybitnie i to... to mi się podobało. Zawsze wzruszałam się na jej piosenkach, które głosiły samą prawdę...

***

  - Ciociu! Ciociu!

  - Co się stało, kochanie? - spytała zaniepokojona Clementine.

  - Nudzę się! Gdzie wujek? Chcę z nim pochodzić po lesie...

  - Nie możesz tam chodzić skarbie, jest tam bardzo niebezpiecznie... Może Ci się coś stać, a wtedy będę ciągle płakać i siebie obwiniać.

  - To dlaczego nie troszczysz się tak, o wujka?

  - Bo wujek jest dorosły i bardzo, bardzo silny! - powiedziała muskając Cassandrę po policzku.

  Dziewczynka jednak rozpłakała się.

  - Kotku, chodź, porobimy coś...

  - Mamusiu, a jeśli coś się stanie wujkowi? - spytała zapłakana.

  - Nawet tak nie myśl... Chodź, zaśpiewamy coś...

  Cassandra wskoczyła na kolana Clementine, po czym obie zaczęły kiwać się na boki i z ogromnym uśmiechem śpiewać:

  - Nie martw się maleńka, ktoś nad tobą czuwa, ktoś kto ciebie kocha i zna... A gdy tylko, zachcesz go zobaczyć, spójrz mu prosto w oczy i zobacz świat... Tam ujrzysz światełka, które są dla ciebie, aby cię prowadziły, do serc... Serc osób, które cię kochają i nigdy nie zapomną, że jesteś jedną z nich...

***

  Kot podsunął Cassandrze kolejną fotografię, która tym razem spowodowała u dziewczyny niemały szok. Przedstawiała ona Gordona wraz z Yacobem. Wuj trzymał lokaja za ramię. Natomiast na odwrocie pismem Gordona widniał napis ,,Z bratem''.

  - Wuj i Yacob byli braćmi? - spytała z niedowierzaniem.

  Kot położył się na kolana Cassandry i spojrzał jej prosto w oczy.

  - Ty... Ty od początku chciałeś mi coś przekazać... - wykrztusiła przez łzy.

  Kot podskoczył szczęśliwie, po czym położył się na podłodze i przez krótką chwilę wpatrywał w drzwi.

  - Czemu Yacob mi nic nie powiedział...? - zadawała sobie pytanie. - Czy możliwym jest, że o wszystkim wiedział? Nie! Nie możliwe, na pewno nie...

  W tamtym momencie całą posiadłość przeszył dźwięk pianina.

  - Ten ktoś... ten ktoś dobrał się już do pianina cioci... - jęknęła, po czym zaczęła płakać.

  W całej posiadłości rozbrzmiała się znajoma Cassandrze melodia. Co jest? - pomyślała. Piosenkę tą znała doskonale z dzieciństwa.

  - Nie martw się maleńka... - zaśpiewała.

  Cassandra otworzyła drzwi i powolnie zeszła na dół nie zważając na spuchniętą nogę. Na końcu korytarza, gdzie mieściło się pianino siedziała zakapturzona postać. Grała.

  - Ktoś nad tobą czuwa... ktoś kto ciebie kocha i zna... - szeptała.

  Postać spojrzała się na dziewczynę, po czym odeszła od pianina i wyciągnęła przed siebie dwie dłonie. Jeden z palców postaci ozdabiał pierścionek z wygładzonym szafirem. Jednakże najbardziej kulminacyjnym punktem była rzecz, którą trzymała postać. Było to serce. Serce Yacoba.

  - Smacznego. - powiedziała Clementine zdejmując kaptur.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro