Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nie chcę randki Chris

- Kayla, Kayla dzisiaj randka !! - powiedziała jedna z moich służek.

Zmroczyło mnie. Ciemność. Strach. Lęk. Satysfakcja z opaski na oczach. Bar pełen wina i ręce które się do mnie dobierały. Usłyszałam tylko : Przestań, próbuje Cię uratować. Zdjął opaskę z moich oczu. Wyniósł z sali. Poszedł do domu. Próbowałam coś powiedzieć ale po chwili uświadomiłam sobie ze nie mam języka. Gościu wyjął nóż i mruknął :

- Nie zrobię ci krzywdy.

Po czym wbił nóż w moje serce. Czułam ciepły płyn na klatce piersiowej. To ma być romantyczna randka ?? Gościu mnie porywa, okalecza, gwałci a na koniec zabija ??? A pfff......

Ciemność. Strach. Lęk.

- Kurwa !! - wrzasnęłam budząc się z koszmaru.

- Ciszej bo dzieci obudzisz. - Chris spojrzał się na mnie i przyłożył sobie palec do ust.

Jestem w domu. W pokoju. Moim ukochanym pokoiku z rodziną. To był tylko sen. Nie mogę ich stracić. Nie mogę.

Dzisiaj był dzień dobroci z mojej strony. Podeszłam do szuflady i wyciągnęłam mały słoik z pieniędzmi.

- Co to jest Kay ?? - z tego wszystkiego zapomniałam nawet że Chris znajduje się jeszcze w moim pokoju.

- Pieniądze ciumoku. - wyszczerzyłam moje białe zęby i schowałam kasę do plecaka. Złapałam brata za rękę i jak piorun pobiegliśmy na dół.

- Czekaj !! - krzyczał Chris co rusz się potykając. - Dokąd mnie ciagniesz ??

- Ubieraj się migiem i idziemy do sklepu !! - dzisiaj były urodziny Chrisa i zamierzałam kupić mu to o czym zawsze marzył.

- Spokojnie, może najpierw przebierz się w ubrania i zjedzmy śniadanie ??

- Racja. - powiedziałam zrezygnowana i powolnym krokiem poszłam do łazienki.

Łazienka była chyba najjaśniejszym pomieszczeniem, dlatego mogłam tu spokojnie zrobić makijaż. Wzięłam tusz, bronzer i czerwoną pomadkę. Potem zrobiłam sobie delikatną kreskę, rozczesałam włosy i poszłam się ubrać. Założyłam podarte jeansy, luźną bluzkę na ramiączka i skórzaną kurtkę. Do tego stare trampki i jest git. Gdy zeszłam Chris był już ubrany i czekał na mnie z moją torebką w ręce. Delikatnie uśmiechnęłam się i powolnym krokiem podeszłam po torebkę.

- Poproszę. - sięgnęłam delikatnie w stronę mojej własności.

- Ładny masz uśmiech. Dziewczynki czekają w samochodzie. - powiedział. - Wziąłem 5 złotych. - pomachał mi przed oczami monetą. Chris odwrócił się na pięcie i wyszedł z domu.

- Złodziej - powiedziałam już tylko do siebie bo Chris nie mógł tego usłyszeć.

Poszliśmy do starego jak świat matiza. Był niebieski , ale ja bardzo go lubiłam. Chociaż nienawidzę starych , niebieskich samochodów. Chyba muszę pomyśleć o nowym aucie. Wsiedliśmy razem i jak zwykle modliłam się żeby nie złapała nas policja. Jeszcze nie mam prawa jazdy , ale tata nauczył mnie jazdy samochodem jak miałam 12 lat. Włożyłam kluczyk w stacyjke i ruszyliśmy. Zamierzałam kupić mu markowe buty. Marzył o takich od dzieciństwa. Jechaliśmy powoli i ostrożnie. Niestety wiedziałam że kiedyś w końcu złapie mnie policja. Ale dlaczego akurat dzisiaj ?

- Kontrola. Proszę wyjąć wszystkie potrzebne dokumenty. - Powiedział strasznie wysoki policjant. Sięgałam mu do torsu.

- Zostawiłam je w domu. - odpowiedziałam lecz nie tak spokojnie jakby mi się wydawało.

- Co to znaczy ,, zostawiłam " - policjant wręcz krzyknął.

- Obiecuję , ja zapłacę tylko ....

- Tylko co ?

- Tylko nie zabieraj mi prawa jazdy. - byłam bardzo zestresowana.

- Ty nie masz prawa jazdy.

No i wpadłam. Co ja teraz zrobię ? Nie wiem co się stanie. Postaram się zachować spokój i odpowiadać na wszystkie pytania. Widziałam że Chris był zniecierpliwiony. Clove i Misty także.

- Alan. - policjant podał mi rękę i delikatnie się uśmiechnął.

- Kayla. - odwzajemniłam uścisk. Skoro ma mi to pomóc ?

- Jedź. I nie mów nikomu że cie spotkałem. Ładne masz auto. - Alan zaczął mazać palcem po mojej masce samochodowej. Denerwowało mnie to , ale moim marzeniem nie było siedzenie w więzieniu.

- Nie myj samochodu. - Alan wyszczerzył swoje zęby i wsiadł do swojego policyjnego samochodu. Gdy odjeżdżał otworzył szybę i na pożegnanie mi pomachał.

Zaskoczona całą sytuacją wróciłam do mojego matiza i zauważyłam Chrisa przyglądającego się dziwnemu rysunkowi.

- Oryginalny sposób na rozdawanie swojego numeru telefonu. Muszę to wypróbować. - Chris podziwiał wielkie cyfry na naszym wielce zakurzonym samochodzie.

- Czy on naprawdę napisał numer telefonu ??? Przecież ja go nawet nie znam ! - wręcz krzyknęłam ale nie ze złości lecz ze szczęścia.

- To poznasz. Już czas Kayla. Chciałbym w końcu pójść z kimś na piwo.

- Przesłyszałam się ? Piwo w tym wieku ? Wsiadaj do auta mój dorosły padawanie.

- Why not ? - wzruszył ramionami i po chwili był w ciepłym samochodzie.

Dzieci. Dzieci. Dzieci. Cały czas myślę nad tym czy zadzwonić. Może ? Było by ciekawie. Powoli wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy do sklepu. W radiu leciała przyjemna muzyczka, pogoda była idealna. Stanęłam i kazałam Chrisowi zaczekać w autku. Weszłam do sklepu. Rozejrzałam się i zobaczyłam machającą mi przyjaciółkę. Od dawna trzymała dla mnie małe pudełko z dość drogimi butami.

- Valentine ! - krzyknęłam do mojej koleżanki z klasy.

- Kayla ! Po buty ? Już gotowe ! - Valentine szczerze się do mnie uśmiechnęła i podała mi paczkę.

- Dziękuję . Ile to będzie kosztować?

- Powinno 200 złotych , ale dla Ciebie sto.

- Boże dziękuję ci ! Jak ja ci się odwdzięcze ?

- Nie musisz. Wiem ile dla Ciebie znaczy brat.

Przytuliłam się do mojej przyjaciółki i wyszłam ze sklepu. Potem kazała Chrisowi wysiąść z samochodu i podstawiłam mu pod nos pudełko z napisem Puma.

- Sto lat , sto lat braciszku !

Chris zaczął płakać. Chyba był zadowolony z prezentu. Bardzo kocham Chrisa i mam nadzieję że mu się spodobał. Czas wracać. Jutro czeka nas trudny dzień.

A więc jednak jestem ! Mam nadzieję że wam się spodoba i dacie jakiś komentarz :) Z góry dziękuję :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro