5
— Za co ta kara. — mruknęłam pod nosem, a dźwięk budzika ranił moje uszy. Spojrzałam na telefon i jęknęłam widząc prawie piątą rano. Jeśli tak miało być każdego dnia to bardzo prawdopodobnie musiałabym zamieszkać w biurze. Przetarłam twarz i z trudem usiadłam. — Dzień dobry, Alice. — dodałam i wstałam, by przygotować się do nowej pracy.
* **
Odebrałam przepustkę i uśmiechnęłam się z wdzięcznością do starszego pana z ochrony. Na ladzie widziałam dzisiejsze wydanie lokalnych wiadomości.
— Mogę spojrzeć ? — spytałam, wiedząc, że niepotrzebnie się spieszyłam. Zdecydowanie miałam kilkanaście minut w zapasie.
— Dla pięknej damy wszystko. — zarumieniłam się i sięgnęłam po gazetę.
Nie jestem typem plotkary, ale lubię wiedzieć co jest na językach miasta, tym bardziej że ostatnio zainteresował mnie jeden temat. Z łatwością znalazłam stronę poświęconą Samanthcie Patter i o wszystkim co jej dotyczy. Odkąd została żoną bardzo wpływowego i przystojnego mężczyzny Nickolasa Pattera, dziennikarze śledzą każdy jej krok dostarczając czytelnikom najnowszych wiadomości. Lubiłam czytać o niej, przypominało to bajkę dla dorosłych o Kopciuszku i czy tego chciałam, czy nie zazdrościłam jej tego. Przynajmniej jedna z nas posmakowała życia w bogactwie.
— O cholera, muszę już iść . — powiedziałam, odkładając gazetę.
— Jeśli pani chce mogę zostawić strony pani Patter. — zawołał ochroniarz, gdy ja już niemal pędziłam do drzwi. — odwróciłam się do niego.
— Byłabym bardzo wdzięczna. — zawołałam, a końcówka zdania zabrzmiała niezrozumiale, gdy zderzyłam się z czymś ciepłym i twardym.
— Witam, pani Wood.
Podobno dobre pierwsze wrażenie można szybko zepsuć, ale wiem, że ja znalazłam się w pierwszej dziesiątce. Czekałam aż poczuję bliskie spotkanie z twardą podłogą, ale zamiast tego poczułam palce zaciskające się na moim ramieniu.
Tom jego głosu był stanowczy i może oschły, gdybym nie poznała go w barze nigdy bym nie uwierzyła, że ten adonis potrafi się uśmiechać i żartować.
— Dzień dobry. — powiedziałam, mając nadzieję, że nie zauważył jak zadrżałam pod jego dotykiem.
Winda przyjechała. Aleck przepuścił mnie jako pierwszą, widziałam jak z oddali biegł do nas inny pracownik jego biura, ale gdy zobaczył z kim jestem zatrzymał się i ruszył w kierunku schodów. Nie miałam się co dziwić, Aleck wyglądał jakby Z trudem powstrzymywał się od natychmiastowego zwolnienia przypadkowych pracowników.
— Wierzę, że wie pani o milczeniu w stosunku do mediów, któryzostał uwzgledniony w umowie o pracę. Nic co się dzieje w biurze, ani kto do niego przychodzi nie może dostać się do mediów.
Spojrzałam na niego jakby wyrosła mu dodatkowa głowa. Rozumiem, że można wstać lewą nogą i mieć okropny humor, ale teraz nie rozumiałam nic z tego co powiedział. Chciałam wykorzystać sytuację, że jesteśmy sami i zapytać się o co mu chodzi, ale nie było mi to dane. Winda zatrzymała się i a gwar rozmów i parzonej kawy uderzył mnie niczym obuchem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro