Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Alice 

Zadawał mi szybkie pytania, a ja równie szybko staram się na nie odpowiedzieć. Przez cały ten czas nie odrywałam od niego spojrzenia, nie mogąc się nadziwić, jakim cudem potrafi utrzymać tą maskę obojętności. Gdy przekroczyłam próg jego gabinetu i zobaczyłam kto siedzi za ogromnym biurkiem, myślałam, że zemdleję, tylko resztką sił udało mi stanąć prosto i zrobić krok w jego stronę. Zazdrościłam mu tej powagi, ja sama z trudem powstrzymywałam się przed ucieczką, ale potrzebowałam tej pracy.

- Pani Wood, jestem gotów dać pani miesiąc próby na stanowisku mojej asystentki. - wstał i podał mi dłoń. Była duża i ciepła. - Nie mogę się doczekać pani jutro o szóstej rano w moim biurze, wszystko zostanie pani wytłumaczone.

- Bardzo dziękuję. - odpowiedziałam i założyłam na ramię torbę. Stanął przy biurku, czekając aż wezmę wszystkie swoje rzeczy. Odprowadził mnie do drzwi, życząc mi dobrego dnia. 

Podeszłam do windy i przyzwałam ją czekając aż przyjedzie z trzydziestego piętra na piętnaste. Odwróciłam się za siebie, ale jego już nie było. Spojrzałam na prawo od drzwi na biurko, które będzie od jutra należeć do mnie i nagle wróciłam do rzeczywistości. Musiałam utrzymać się w tej pracy, a jeśli nie na stałe to przynajmniej na rok. Miałam wszystko zaplanowane i nikt tego nie zniszczy nawet przystojny, jak sam grzech mój nowy pracodawca. 

Aż się wzdrygnęłam na myśl o rachunkach czekających w skrzynce, zaczęłam żałować tego, że wczoraj zaszalałam w pubie i co gorsza, że spotkałam Alecka. Nie tak chciałam zacząć naszą znajomość, tym bardziej że przez całą ostatnią noc wyobrażałam sobie, jakby to było gdybyśmy razem wyszli. 

- Jak zawsze Alice musisz mieć pod górkę. Jak zawsze. - mruknęłam pod nosem, wchodząc do pustej windy. Dlaczego mnie jeszcze to dziwi?

***

- O tak - nie potrafiłam powstrzymać się od jęku. - Nareszcie. - dodałam, zrzucając z nóg szpilki. Chłodna podłoga była idealna moich zmęczonych stóp. Potarłam kark, czując burczenie w brzuchu. Rzuciłam torbę na kanapę w małym salonie, wszystkie rachunki i wezwania do zapłaty wysypały się tworząc na sztucznej skórze wachlarz. Obiecałam sobie, że później się tym zajmę. Ruszyłam do kuchni, otworzyłam lodówkę wyciągając garnek z resztką wczorajszej zupy.  

- Smacznego. - powiedziałam, patrząc, jak się podgrzewa. W międzyczasie zerknęłam na telefon i dwa potężne pliki, które przesłał mi Aleck. Przejrzałam je pobieżnie i zrozumiałam, że dostanę żądnych forów na początku. Przeglądałam listę pilnych spraw, które musiałam w najbliższych dniach załatwić i zastanawiałam się, czy to była z jego strony złośliwość, czy może tak będzie już zawsze.


Kto czekał?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro