Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11. Decydująca walka

Na szczęście Damon posłuchał się mnie i zostawił James'a w spokoju . Mało brakowało a by go zabił. W samą porę zjawili się też Avengersi .

- Część Kati . Co tam u ciebie słychać ? To twoi nowi koledzy ?

- Hej Tony . Zmieniłeś się . Postarzałeś się trochę .

- Taa. Za szybko ten czas leci . A ty też urosłaś, wypiękniałaś.

- Cieszę się że was widzę . Pomożecie nam w walce z Valentinem.
Po naszej uczcie zaczęliśmy formować szyki .
Tony dowodził grupą Avengersów , Damon z Klausem - wszystkimi wampirami , Luke - wilkołakami , James - nocnymi łowcami , Magnus - czarownicami i podróżnikami , a ja miałam demony , ale oprócz tego , miałam też bronić wszystkich uczestników .

Okej . Byliśmy już gotowi do walki . Rozbiliśmy namioty i cierpliwie czekaliśmy na tę jutro .
Damon przyszedł do mnie i oblał mnie w pasie.

- Kati .?? Co ciqę łączy z Jame' sen

- Nic  . Jesteśmy tylko przyjaciółmi . Od pewnego momentu dziwnie zaczął się zachowywać .

- Tak też myślałem. Widziałem jego sen i to ty w nim byłaś.

- Wiedz, że cię kocham, ale jeśli mnie zdradzisz lub odejdziesz bez wyjaśnienia to zabije drania i nigdy robię tego nie wybaczę.

- Nigdy cię nie opuszczę . Nie tym razem .

Wtedy Damon namiętnie mnie  pocałował . Tą noc , być może ostatnią spędziłam z nim w namiocie . Byliśmy tylko my .

Następnego dnia , dokładnie o 2 ja z Damonem poszliśmy na polowanie .
O 3 kiedy , wszyscy już wstali , poszliśmy na ustalone przez Valentaina miejsce. Zaczęliśmy się przygotowywać . Ustawiliśmy się w szeregach . Ja z moją ekipą byłam na początku po mojej prawej stali Damon z Klausem z grupą wampirów i Magnus z drużyną, a po mojej lewej Avengersi  i  nocni łowcy, a przed nami jeszcze stali wilkołaki .
Za piętnaście 5 .Zauważyliśmy już zbliżające się wojsko . Wszyscy się baliśmy .

Nastała głucha cisza . Słychać było tylko oddech i bicie serca .
Ujrzałam w Valentainie iskrę strachu . Czyli że jednak się wystarczył trochę . To znaczyłoby że jest dla nas jeszcze nadzieja .
Rozłożyłam swe czarne skrzydła i razem z Damonem i James'em i Clary podeszłam na środek pola , to samo zrobił Valentine i 5 osób za nim.

-Przyznam szczerze że jestem zaskoczony taką liczbą osób u was . Wiecie? My naprawdę nie musimy walczyć . Naprawdę chcecie aby zginęli wasi przyjaciele . Możecie po prostu się poddać .

- Nigdy .

Wtem wszyscy jak na rozkaz rzucili się do ataku . Wszyscy nasi mordowali kogo tylko popadnie . Tak samo ja. Jednak miałam też chrapkę na Valentine ,więc starałam się oszczedzałam siły. Spokojne i ciche miejsce czy też plac przybrało formę pala bitwy.

Wszędzie było widać tylko zwłoki i krew . To było naprawdę straszne. Ja , James i Clary szukaliśmy w tym morzu potworów Valentine . Nie było go tam . Zwiał z pola bitwy.

-A to tchórz. Pomyślałam sobie że musi być gdzieś niedaleko więc wzięłam ich za kołnierz i poszybowałam w górę . Kiedy go zauważyliśmy , Clary wyciągnęła miecz i rzucając , trafiła prosto w plecy swego ojca . Niestety nawet z wbitym mieczem Valentine jeszcze żył i nie poddawał się tak łatwo . Stworzył dla siebie portal i chciał przez niego przejść , kiedy ja rzucałąc na siano Clary i James'a w szybkim tempie zfrunełam do niego i wyrwałam mu serce z piersi .
To był już koniec walki . Najbardziej nieobliczalny przestępca i kłamcą już nie żył.
Co więcej , wszystkie jego demony i stwory nagle zniknęły .

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro