8.Nowe zdolności
Powoli oswajałam się z tym , że moja matka była aniołem a ojciec demonem .
Kilka dni leżałam w lesie na trawie , ponieważ bardzo
bolały mnie plecy do tego stopnia że nie mogłam chodzić . Czułam jakby coś z nich wyrastało jakaś jeszcze jedna kończyna . Zaczęłam się zmieniać . Po kolejnych dwóch dniach widać było już efekt moich cierpieć i bulu .
Z pleców wyrosły mi dwa duże , czarne skrzydła. Byłam bardzo zadowolona z siebie , pan Miyagi również. Teraz kiedy miałam skrzydła , musiałam się nauczyć latać.
Po południu zadzwonił do mnie Damon .Tym razem odebrałam telefon .
-No wreszcie . Gdzie jesteś ? Czemu u wujka cię nie ma ? Czy coś się stało ?
J- Prosiłam że byś o mnie zapomniał . Kto ci powiedział gdzie jestem ? Niech zgadnę . Elena ?
-Nie chciała powiedzieć, musiałem ją trochę postraszyć i wyciągnąłem z niej co nie co .
J-Damon co ty jej zrobiłeś ?
-Nic, nie martw się o nią , jest cała i zdrowa.
J-To dobrze . Wiesz... Przez ten ostatni miesiąc trochę się zmieniłam.....
-Ale w jakim sensie się zmieniłaś ? Stałaś się wampirem ? Mów kto cię przemienił ! Zabije drania .
J- Uspokój się !Nie jestem żadnym wampirem! Nikt mnie nie przemienił jeszcze.
- Potem mi opowiesz . Słuchaj ! Bądź tam gdzie jesteś , a ja postaram się jak najszybciej cię znaleść .
Nie dał mi nic powiedzieć, znowu pierwszy się wyłączył. Czy naprawdę aż tak mu na mnie zależy ? Czemu nie odpuści , nie znajdzie sobię innej ? Nienawidziłam go za to . Za to że on chce darzyć mnie miłością . Ja musiałabym to odwzajemniać , a ja nie chciałam i nie mogłam . Nie kocham go . Damon może być moim przyjacielem , ale to wszystko .Skoro on chce być kimś więcej to już jego problem.
Po naszej rozmowie p.Miyagi zabrał mnie na górski szczyt . Kiedy dotarliśmy na miejsce , powiedział że bym się odprerzyła i spróbowała poruszać skrzydłami. Niestety nie udawało mi się to . Trzeba było poszukać innego sposobu. Dlatego p.Miyagi postanowił mnie zepchnąć ze szczytu. I tak też zrobił.
Spadałam w dół i dół . Nadal nie umionc latać .Myślałam , że to mnie zabije, że to jest mój koniec . Byłyby gdyby nie to , że w ostatniej chwili zaczęłam ruszać skrzydłami, które uniosły mnie wysoko do góry . Latanie było bardzo przyjemne . Czułam jak wiatr delikatnie maca moje pióra . Dopiero teraz poczułam się wolna .
Leciałam z zawrotną przedkością o jakiej mi się nigdy nie śniło . Oprócz tego potrafiłam dostrzec najdrobniejszy szczegół z dużej odległości . Rozwinął mi się też słuch i węch .
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro