rozdział 23
Po napiętym spotkaniu z Jansonem w windzie, lekkiej kłótni z Teresy i Thomasa, ponownym spotkaniu z mężczyzną i innymi ochroniarzami, Teresa zrobiła coś, o czym nawet by nie pomyśleli. Popchnęła trójkę przyjaciół do pomieszczenia i zamknęła ich przed nosem Jansona, który zaczął do nich strzelać. Spojrzeli ostatni raz na dziewczynę, po czym ruszyli przed siebie, w nadziei, że zyskają choć trochę czasu i znajdą w międzyczasie swojego przyjaciela.
Nie potrzebowali dużo czasu, by znaleźć się na odpowiednim piętrze, gdzie podobno znajdował się Minho. Szli przed siebie, starając się nie zwracać uwagi na lekarzy i pielęgniarki, którzy patrzyli w ich stronę ze strachem. W uszach słyszeli tylko tamte przeraźliwe syreny i swoje szybko bijące serca.
Jenna, słysząc w oddali głosy żołnierzy, natychmiast wepchnęła swoich przyjaciół do jakiegoś pomieszczenia, gdzie od razu się ukryli. Zaraz po tym przebiegło koło nich kilku mężczyzn, a z głośników usłyszeli komunikaty, które starali się ignorować. Nie widząc już zagrożenia, prędko wyszli, zamierzając szukać nadal.
- Thomas, nie zatrzymuj się. - mruknęła Jenna, ale mimo to cofnęła się, by zobaczyć, co zatrzymało chłopaka. Jej usta otworzyły się nieznacznie, kiedy w odległości kilkunastu metrów dostrzegła Avę Paige, która zgotowała im piekło, a która wtedy patrzyła w ich stronę.
- Thomas, nie! - zawołał nagle Newt, odciągając przyjaciela z tamtego miejsca, kiedy tylko dostrzegł po drugiej stronie korytarza Jansona.
Mężczyzna zaczął do nich strzelać, więc ruszyli w jakimś kierunku, chcąc się przed nim schować. Cała trójka zaczęła biec przed siebie, trzymając broń w pogotowiu, by w razie czego się bronić. Zaczęli na zmianę wołać Minho, podczas gdy znajdujący się tam ludzie uciekali w popłochu, krzycząc z przerażenia.
- Minho! Gdzie jesteś?! - zawołał Thomas, w nadziei, że chłopak zaraz się znajdzie. Nie mieli dużo czasu, a każda minuta była cenna.
- Minho! - zawołała Jenna, rozglądając się na boki i co chwilę strzelając do przeciwników, kiedy tylko się do nich zbliżyli.
Thomas wraz z Newtem schowali się za najbliższym zakrętem, zdając sobie sprawę, jak małe mieli szanse. Rozejrzeli się wokoło, dopiero wtedy uświadamiając sobie, że nie było z nimi Jenny. Dziewczyna miała jednak ten sam plan, co oni i schowała się po drugiej stronie korytarza, gdzie miała na nich świetny widok.
- Naboje mi się kończą.
Mimo wszystko Thomas wychylił się zza zakrętu, strzelając do napastników, co zrobiła też Jenna. Newt w tym samym czasie znalazł przy postrzelonym mężczyźnie pewien ładunek, który od razu postanowił wykorzystać.
- Schowaj się! - zawołał, po czym rzucił ów ładunek prosto pod nogi mężczyzn. Każdy z nich padł po chwili na ziemię, rażony prądem.
- Ej wy! Stać! Na ziemię, i to już! - zawołał jakiś mężczyzna, wymierzając w nich z broni.
- Ty się odsuń, głąbie! Już! - krzyknęła Jenna, stając za chłopakami i sama wymierzając do mężczyzny z broni. Była gotowa pociągnąć za spust, ale wcale nie musiała.
Nagle zjawił się tam Minho, który powalił napastnika, rzucając nim o pobliską szybę, przez którą przeleciał. Krzyknął głośno, dysząc przy tym. Zaraz odwrócił się do zdezorientowanych przyjaciół, którzy nie wierzyli własnym oczom.
- Minho!
Każdy z nich rzucił się na chłopaka, ściskając mocno. On sam oddał ich uścisk, ciesząc się z ich widoku, jak nigdy dotąd. Zaraz jednak odsunęli się od siebie i każdy z nich dostrzegł w oczach Jenny łzy, które za wszelką cenę starała się ukryć.
- Jenna, ty płaczesz? - spytał Minho, trochę nie wierząc własnym oczom. Podszedł do niej bliżej, kładąc dłoń na ramieniu.
- Niee, ja po prostu... Coś mi wpadło do oka. - powiedziała, ale było to kompletnym kłamstwem. Wytarła prędko oczy, patrząc w jego kierunku ponownie przez łzy. - No dobra, tak, płaczę.
Zaśmiali się cicho, ale tamtą chwilę zepsuli kolejni strażnicy, zjawiający się tam nagle. Całą czwórką ruszyli przed siebie w popłochu, w tamtym momencie nie przejmując się już kompletnie nikim. Mieli Minho i mogli stamtąd zniknąć raz na zawsze.
Na ich drodze wyjątkowo szybko stanął Janson, który bez oporów zaczął do nich strzelać. Thomas od razu otworzył jakieś drzwi i wraz z pozostałymi weszli do pomieszczenia, chcąc się tam ukryć. Prędko zamknęli wejście, w nadziei, że nikt tam nie wejdzie, choć zdawali sobie sprawę, że nie mieli stamtąd żadnej drogi ucieczki.
- Chodź, Newt.
Newt i Minho przeciągnęli jakąś szafkę, zatarasowując nią dodatkowo drzwi. W tym samym czasie Jenna i Thomas rozejrzeli się wokoło w poszukiwaniu jakiegoś rozwiązania.
- Szlag. - mruknął Thomas, nie wiedząc, co robić. Po raz pierwszy nie miał planu, co dalej.
Ale wtedy Jenna wpadła na pewien pomysł. Spojrzała przez szybę w dół, sprawdzając, jak wysoko się znajdowali. Pozostali, widząc, że osoby po drugiej stronie zaczęły przecinać zamek, spojrzeli w jej stronę, uświadamiając sobie, co chciała zrobić. Dziewczyna wzięła znajdujące się nieopodal krzesło i rzuciła nim w szybę, rozbijając ją w drobny mak.
- Chyba sobie żartujesz.
- Nie mamy innego wyjścia. Dosłownie. - odpowiedziała Jenna, widząc, że tamten plan im się nie podobał. Ale był lepszy, niż danie się złapać. - Chyba potraficie pływać, prawda?
- Jesteś pewna? - spytał Minho, kiedy dziewczyna ustawiła się w pewnej odległości od okna. Oni zaraz stanęli po obu jej stronach.
- Jest to ryzykowne, przyznaję. - powiedziała dziewczyna, patrząc przed siebie z mocno bijącym sercem. Wiedziała, że skoro był dość ryzykowny, ale wyjścia innego nie mieli.
- To mnie zachęciłaś. - stwierdził chłopak, na co parsknęła cicho, zerkając w jego stronę.
- Taa, diabelnie inspirujące. - dodał Newt, również patrząc w jej stronę.
Wystarczył jeden ruch przeciwników, by wyważyć drzwi, a im dać znak, że poraz uciekać. Cała czwórka od razu zaczęła biec, już po chwili spadając w dół prosto do wody. W uszach zaczęło im szumieć, a widoczność zasłoniły włosy i woda. Już po chwili jednak wynurzyli się na powierzchnię, nabierając łapczywie powietrza do płuc.
- Zawsze wiedziałem, że jesteś szalona. - skwitował Minho, patrząc na dziewczynę z która wynurzyła się tuż obok niego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro