Chapter7
Wzięłam kluczyk, schowałam go do kieszeni żakietu i zamknęłam szufladę. Skierowałam się do drzwi, aby wyjść. Otworzyłam drzwi, upewniając się, że nikogo nie ma. Wyszłam na korytarz, uprzednio zamknęłam drzwi i poszłam na schody prowadzące na piętro. Gdy tam byłam wyciągnęłam kluczyk i podeszłam do białych drzwi po mojej prawej stronie. Włożyłam go do zamka i przekręciłam. Gdy usłyszałam ciche kliknięcie popchnęłam drzwi do przodu i weszłam do ciemnego pokoju. Zapaliłam światło i zamknęłam drzwi na klucz. Podeszłam do łóżka zaścielonego czerwoną narzutą i usiadłam na nim. Po paru minutach usłyszałam wołanie Christiana abym zeszła na dół, na kolację. Nadal siedziałam cicho w Pokoju Zabaw. Po 2 minutach Christian staje naprzeciwko pokoju, w którym się znajduję.
- Ana wiem, że tam jesteś. Otwórz te cholerne drzwi. Porozmawiaj ze mną.
Wstaję z łóżka, podchodzę do drzwi i przekręcam klucz w drzwiach. Odsunęłam się i spojrzałam na swoje stopy. Słyszę jak mój mąż wchodzi do pokoju i zamyka drzwi. Podchodzi do mnie i ujmuje mój podbródek. Niechętnie podnoszę na niego wzrok i patrzę na jego twarz.
- Dlaczego się wkurzyłaś i dlaczego akurat tutaj przyszłaś? - zapytał łagodnym tonem.
- Dlaczego się wkurzyłam? Ponieważ powinieneś był być zadowolony, że w ogóle jem. Gdybyś mnie tak nie pilnował z jedzeniem nawet nie wiem czy bym dożyła dnia następnego. A opowiadając na twoje 2 pytanie to tylko to mi przyszło do głowy. - tłumaczę mu jak małemu chłopczykowi, który zgubił drogę powrotną do domu.
- Jestem zadowolony z tego, że jesz i chodzisz po tej ziemi. Na początku byłem zły ale gdy wchodziłem tutaj na piętro to ta złość, która nagromadziła się we mnie gdzieś wyparowała. Przepraszam kochanie. Przytul się do mnie.
Po chwili czuję jak ramiona Christiana oplatają moje. Chowam twarz w jego szerokiej i muskularnej klatce piersiowej.
Jego jedna ręka głaska moje włosy, a drugą chwycił mój podbródek. Czułam jak serce mi przyspiesza. Przybliżył twarz do mojej i po chwili nasze usta spotykają się w pożądliwym pocałunku pełnym uczuć. Całuję go zachłannie jakby gdzieś chciał uciec na koniec świata. Pogrążamy się w pocałunku na dobre 20 minut, po czym on odrywa usta od moich. Głaszcze mój policzek. Patrzę w jego szare oczy pełne miłości i oddania. Przy mim czuję się bezpieczna i kochana.
Christian przerywa ciszę.
- Chodź stąd, bo za bardzo mnie kusisz.
Uśmiechnął się uśmiechem, który jest zarezerwowany tylko dla mnie. Złapał moją dłoń i pociągnął w kierunku drzwi. Otworzył je i przepuścił mnie pierwszą. Zamknął drzwi na klucz i złapał mnie w talii. Przerzucił mnie w pasie tak, że zwisałam głową do dołu. Zbliżaliśmy się do schodów.
- Christian puszczaj mnie. Gdzie ty mnie niesiesz?
- Na kolację.
No to mam wyjaśnienie gdzie idziemy.
Zniósł mnie i postawił dopiero przy krześle, na którym wcześniej siedziałam. Usiedliśmy przy stole i po chwili pani Jones postawiła przede mną talerz z 4 goframi z bitą śmietaną, polewą czekoladową i truskawkami.
- Dziękuję Gail.
Skinęła głową i odwróciła się przodem do gofrownicy.
Złapałam za pierwszego gofra i skosztowałam.
Poczułam niebo w buzi. Moje ulubione jedzenie. Mogłabym jeść takie coś godzinami.
Christian przyglądał się jak jem. Po chwili wzięłam szklankę w dłoń i upiłam spory łyk soku pomarańczowego. Przełknęłam to co miałam w buzi. Christian przypatrywał mi się z uśmiechem na ustach.
- Jestem gdzieś brudna? - zapytałam.
- Jesteś. W kąciku ust.
Wziął palec wskazujący i wytarł.
- Już jestem czysta?
- Tak teraz tak. Jedz dalej.
Tak też zrobiłam.
Gdy skończyłam posiłek wstałam z krzesła i poszłam do sypialni. Czułam, że mój mąż depcze mi po piętach. Po 2 minutach byłam w sypialni i brałam piżamę do rąk. Wychyliłam się zza drzwi do łazienki i zapytałam się.
- Może dołączysz do mnie?
Zrobiłam minkę smutnego szczeniaczka na co on wybuchł śmiechem. Podszedł do mnie i powiedział.
- Z wielką przyjemnością, pani Grey.
- To zapraszam pana. Wanna czy prysznic?
Puściłam mu oczko. Załapał o co mi chodzi.
- Prysznic.
Położyłam piżamę na pralce i podeszłam do Szarego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro