Chapter27
Kiedy wreszcie zjedliśmy śniadanie, które to przyniósł nam Taylor, w końcu podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki, aby się odświeżyć po naszych miłosnych igraszkach. Gdy weszłam pod strumień gorącej wody odczułam jak całe napięcie z minionych nocnych wydarzeń w kuchni, uchodzi gdzieś wraz z wodą. Namydliłam się i odetchnęłam cicho.
Chciałam zapomnieć o całej sytuacji z Jackiem, ale jeśli pomyślę sobie o przesłuchaniu, które mnie czeka, to robi mi się jakoś słabo. Pocieszająca jest myśl, że obok mnie będzie mój kochany mąż, którego bezgranicznie kocham.
Odkąd poznałam Christiana Greya nawet mi przez myśl nie przeszło, że lubi perswazyjny seks z różnego typu zabawkami do seksu, nawet nie pomyślałam o jakimś pokoju zabaw, który ma u siebie w domu. Jak teraz o tym sobie pomyślę robi mi się miło na sercu, że to mnie wybrał jako swą żonę. Ale jeśli sobie pomyślę o kobiecie, która go tak sprawiła, że pokocha jakiś inny seks niż taki, w którym tylko się kocha, to mnie serce zalewa. Miałabym ją ochotę zabić gołymi rękoma, tak bardzo jej nienawidziłam.
Kiedy w końcu wyszłam spod prysznica wytarłam się ręcznikiem i się nim owinęłam. Wyszłam z łazienki i zaraz weszłam do garderoby, gdzie w spokoju się ubrałam w koronkowy niebieski komplet z Victoria Street. Kiedy usiadłam na niskiej pufie, która stała w pomieszczeniu, by założyć cieliste rajstopy, do pomieszczenia wszedł przystojny mężczyzna o kasztanowych włosach, który rozpalił moje serce do granic możliwości. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął oraz puścił perskie oczko, na co ja zachichotałam niczym nastolatka.
- Kusisz mnie. Wiesz o tym, mała? – spytał i wziął do dłoni granatową koszulę.
Uniosłam brew i zagryzłam lekko wargę.
- Ah, tak? No nic nie poradzę, że na mnie tak działasz, skarbie – odparłam i westchnęłam.
Podniosłam się z pufy kiedy skończyłam zakładać rajstopy i podeszłam do półki, gdzie miałam ułożone spódnice. Wzięłam czarną ołówkową oraz ciemnoniebieską koszulę z białym kołnierzykiem. Ubrałam się w spokoju i dobrałam do tego stroju czarne szpilki od Loubotina. Spojrzałam na swojego męża, który wpatrywał się we mnie jak najpiękniejszą istotę świata. Uśmiechnęłam się i podeszłam wolnym oraz zmysłowym krokiem do Christiana.
- Ubierz się i za piętnaście minut wychodzimy. Chciałabym to przesłuchanie mieć za sobą - mruknęłam cicho i wyszłam z garderoby.
Kiedy byłam z powrotem w sypialni przeszukałam wzrokiem po nim w poszukiwaniu torebki, znalazłam ją dość szybko. Leżała na krześle zaraz obok wyjścia z pomoszczenia. Podeszłam do niej i wzięłam ją do dłoni. Otworzyłam ją i wzięłam komórkę. Odblokowałam urządzenie i spojrzałam na wyświetlacz, który wskazywał na dziesięć nieodebranych połączeń od mamy. Zagryzłam wargę i schowałam urządzenie z powrotem do torebki. Poszłam do łazienki, gdzie uczesałam swe brązowe włosy w francuskiego warkocza oraz poperfumowałam się swymi ulubionymi perfumami od Chanel. Odłożyłam flakonik na miejsce i umyłam zęby. Kiedy w końcu uznam, że mój oddech nie straszy odłożyłam szczoteczkę do zębów na swe miejsce i wzięłam do dłoni kredkę do oczu, maznęłam nią wokół oczu oraz pomalowałam lekko powieki jakimś cieniem, aby nie straszyć ludzi. Na usta nałożyłam jak zwykle czerwoną szminkę. Obejrzałam się w lustrze przede mną i stwierdziłam, że wyglądam nienajgorzej. W tym wydaniu mogę wyjść z sypialni, nałożyć na twarz sztuczny uśmiech i grać przed rodziną Christiana, że nic się nie stało tej nocy.
Dasz radę, Anastasia, pomyślałam w duchu.
W końcu po pięciu minutach wyszłam z łazienki i podeszłam do krzesła, na którym to leżała torebka. Wzięłam ją i położyłam dłoń na klamce, ale zanim ją nacisnęłam, ktoś do środka wpadł jak burza. Zobaczyłam tylko blond włosy swej najlepszej przyjaciółki. Przewróciła mnie na biały dywan, a ona razem ze mną. Spojrzała na mnie z lękiem w oczach.
- Nic Ci nie jest? Co ten bydlak Ci zrobił? – zagrzmiała wściekła Kate – Dowiedziałam się od Eliota. Tak mi przykro.
Pokręciłam głową i westchnąłem cicho.
-Kate, dusisz mnie. Mogłabyś zejść ze mnie? – zapytałam z trudem łapiąc powietrze.
Katherine Grey, moja szwagierka, a zarazem najlepsza przyjaciółka pod słońcem, westchnęła i wstała ze mnie. Pomogła mi również się podnieść, co przyjęłam z ulgą. Otrzepałam się i poprawiłam ubranie, a następnie spojrzałam na blondynkę.
- Później Ci powiem. Nie teraz, bo zaraz wychodzę z Christianem, jedziemy na komisariat – wyjaśniłam widząc zdziwione spojrzenie przyjaciółki.
- Wcale nigdzie się nie wybieramy – z garderoby właśnie wyszedł mój maż w granatowej koszuli, czarnych spodniach oraz czarnych pantoflach. – Uznałem, że lepiej się będziesz czuła się tu, w domu, niż na komisariacie.
Skinęłam głową w zrozumieniu i odstawiłam torebkę na krzesło. Wzięłam tylko telefon, by później zadzwonić do mamy. Pewnie szaleje z niepokoju. Wzięłam pod ramię Kate i wyszłyśmy z sypialni na korytarz, przeszłyśmy go szybkim krokiem. Gdy dotarliśmy całą trójką do salonu wszyscy skierowali swe spojrzenie na mnie. Widziałam współczujące miny. Usiadłam na najbliżej kanapie, zaraz obok mnie usiadł Christian. Popatrzyłam na Theodora, który wstał z krzesła, na którym do tej pory siedział i podszedł do nas, usiadł z drugiej strony mnie. Wziął mnie za dłoń i ją lekko uścisnął. Chciał mi tym dodać otuchy oraz przekazać, że jest ze mną w tej trudnej chwili. Kate zajęła miejsce obok Eliota i cicho westchnęła, słyszałam nawet to z tej odległości. Zagryzłam lekko wargę i oparłam głowę o ramię Christiana, który siedział po mojej prawej stronie. Patrzyłam niewidzącym wzrokiem przed siebie.
- Za ile będzie ten komisarz? - spytała Grace, moja teściowa patrząc na mnie współczującym wzrokiem.
- Komisarz powiedział, że będzie jak najszybciej się da – odrzekł mój mąż patrząc na swą matkę.
Tamta skinęła głową i oparła się o oparcie kanapy z cichym westchnięciem wydobywającym się z jej ust. Znów zapadła milcząca cisza. Każdy w tym pomieszczeniu się o mnie martwił, a najbardziej Christian, Theorore, Kate oraz Eliot. Oprócz nich byli tu jeszcze Mia, jej narzeczony, Clarick, Grace, a nawet Gail wraz z Tylorem. Jednej osoby brakowało w tym pomieszczeniu, a mianowicie mojej córki, Pheobe. Tyle osób się o mnie martwiło, lekko się uśmiechnęłam. Zacisnęłam dłoń na dłoni mego syna i westchnęłam cicho. Chciałam aby ten dzień się skończył jak najszybciej. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał na dwunastą godzinę. Westchnęłam głośniej. Spojrzałam na Gail dopiero po chwili.
- Gail, możesz zrobić ziołowej herbaty dla mnie? – spytałam cichym głosem.
Kobieta lekko skinęła głową i oddaliła się w kierunku kuchni. Westchnęłam ciężko i zamknęłam oczy. Po chwili poczułam jak ciężka dłoń ląduje na moich plecach. Otworzyłam oczy oraz usta, aby krzyknąć, ale ubiegł mnie Christian.
- Hej kochanie, nie krzycz, to tylko ja. Nie zrobię Ci krzywdy - szepnął uspakajająco oraz cicho do mojego ucha i lekko kreślił wzory na moich plecach.
Odprężyłam się lekko po jego słowach i mocniej do niego przylgnęłam. Poczułam przy nim poczucie bezpieczeństwa. Schowałam głowę w jego tors i na powrót zamknęłam oczy. Czułam wzrok osób zebranych w salonie. Christian westchnął cicho.
-Możecie już się zbierać do domów. Anastasia się źle czuje, nie widzicie tego po niej? – zapytał. – Gdybyśmy się czegoś dowiedzieli, damy wam znać niemal od razu. Nie martwcie się na zapas – rzekł mój mąż władczym tonem głosu. – To niedługo się skończy. Odnajdziemy Pheobe całą i zdrową.
Moi teście podnieśli się z kanapy i przeszli do korytarza, w którym to była umieszczona winda. Zaraz po nich wstała Mia wraz z jej narzeczonym. Udali się w tym samym kierunku co rodzice mojego męża. Odetchnęłam cicho z ulgą. W pomieszczeniu został ochroniarz wraz Eliot i Kate. Otworzyłam oczy po chwili i przeniosłam swe spojrzenie na Eliota.
- Co zrobiliście z tym draniem? – z mojego gardła wydobyło się niekontrolowane pytanie.
Wcale nie chciałam wiedzieć co się z nim stało.
Eliot spojrzał na brata i zagryzł wargę. Nie był pewien czy może powiedzieć. No tak, apodyktyczny dupek numer dwa musi dostać pozwolenie od mego męża.
- Sam o tym jej powiem, gdy nadejdzie odpowiedni moment. Dziękuje Eliot za wyręczenie mnie – rzekł Christian, spokojnie tuląc mnie do swego torsu.
Szwagier westchnął i skinął głową.
- W takim razie my już pójdziemy. Nic tu po nas, Kate – odezwał się blondyn.
Blondynka wstała z kanapy i podeszłą do nas, gdzie siedzieliśmy na kanapie, koło majestatycznego kominka z białego marmuru. Wstałam chwiejnie i rzuciłam się w jej ramiona.
- Zadzwoń gdy będziesz się lepiej czuła. Nie martw się o Theo. Zajmiemy się nim, a wy w tym Nowym Jorku zajmiecie się czym macie się zająć i wracajcie szybko do domu - mruknęła moja przyjaciółka do ucha i lekko mnie uściskała na pożegnanie.
Oddałam jej uścisk równo mocno jak ona.
- Zapewniam Cię, że będziemy się super bawić – sarknęłam i westchnęłam. – A tak po za tym to pozdrów swoje dzieci od nas – mruknęłam i po chwili usiadłam na kanapie ponownie.
Christian od razu zgarnął mnie w ramiona. Uśmiechnęłam się lekko i zagryzłam wargę. Chwilę później Kate z Eliotem opuścili nasz penthause. Do salonu wkroczyła Gail, która trzymała w dłoniach tacę, na której była moja herbata ziołowa w filiżance wraz z czajniczkiem wykonanym z porcelany, w którym zapewnie znajdowała się owocowa herbata. Na tacy również znajdował się talerz z owsianymi ciasteczkami, własnej roboty, oraz dwie puste filiżanki. Gosposia również pomyślał o moim mężu oraz o komisarzu.
- Dziękuje, Gail. Gdybyśmy czegoś więcej potrzebowali to zawołam Cię - rzekłam z uśmiechem w jej kierunku.
Gosposia zniknęła w korytarzu prowadzącym do pomieszczeń dla służby. Widziałam kątem oka jak Tylor odprowadza panią Jones do korytarza. Chyba moja podświadomość mówi mi, że nasz ochroniarz jest tu w kimś zakochany. No tak jak ja mogłam wcześniej tego nie zauważyć tych sekretnych spojrzeń, pomocy przy zakupach czy też nawet jak coś się zepsuło w kuchni. Tylor zawsze gdzieś się kręcił w jej pobliżu, jak rycerz, który ratuje damę w opresji. Uśmiechnęłam się lekko, pijąc ciepłą herbatę. Miałam nadzieję, że ten napój mi pomoże w uspokojeniu się i będę mogła normalnie zeznawać. Przełknęłam ślinę, która nagromadziłam mi się w gardle. Zamknęłam oczy, mając nadzieję ze mi to pomoże, chociaż na chwilę, jednak to na nic. Otworzyłam oczy. Ścisnęłam dłoń Theodora. Syn lekko się skrzywił, widocznie za mocno ją ścisnęłam.
- Przepraszam – mruknęłam i zagryzłam wargę.
- Nic nie szkodzi, mamo. Widać, że się stresujesz tym przesłuchaniem. Jestem w stanie to zrozumieć – odparł syn i lekko mnie objął.
Po chwili Theodore puścił moją dłoń i wstał z kanapy. Spojrzał na Christiana, a później na mnie.
- Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze mamo. Pójdę się pouczyć do pokoju. W poniedziałek mam sprawdzian z historii i języka francuskiego – jęknął cierpiętniczo po ostatnim słowie.
- Nie marudź, tylko idź się ucz. Jako jedyny z waszej dwójki masz szanse coś osiągnąć w życiu – rzekł Christian.
Uśmiechnęłam się lekko i pokiwałam głową na poparcie słów męża.
- Tak, tata ma rację, Theodore. Sukces jest bardzo ważny. Najlepiej najpierw jest zadbać o dostanie się na dostateczne i opłacalne studia, co swoją drogą niedługo Cię czeka. Powodzenia w nauce – rzekłam i znów się napiłam herbaty.
Słyszałam jak Theodore wchodzi po schodach, by dostać się do swego pokoju.
Przeniosłam swój wzrok na Christiana, który to nie wpuszczał, mnie ze swoich ramion. Przy nim czułam się bezpieczna. Wiedziałam, że przy moim mężu nie mam czego się bać.
Po pięciu minutach skończyłam pić herbatę, którą zrobiła mi gosposia. Odstawiłam kubek na stolik przed nami i znów oparłam się o tors ukochanego. Wpatrywałam się w mężczyznę mnie tulącego. Starałam sobie przypomnieć co mówił Eliot. Po chwili zagryzłam wargę i ścisnęłam palce Christiana. Pod wpływem tego dotyku, spojrzał na mnie.
- Hmm? – zapytał.
Wzięłam wdech i wypuściłam wstrzymywane powietrze, jakby ta czynność miała mi pomóc w zadaniu tego pytania.
-Możesz mi powiedzieć co zrobiliście z Hydem? – mój głos nie zadrżał, gdy zadawałam to pytanie, z czego byłam bardzo dumna.
Czułam jak Christian się spina. Mąż zerknął w kominek, a później wrócił spojrzeniem na mnie.
- Nie chcę, żebyś się tym zwyrodnialcem przejmowała. Jest tam gdzie jest jego miejsce. Postaram się, żeby żaden adwokat go nie bronił, oraz aby dostał dożywotni pobyt w szpitalu psychiatrycznym na oddziale zamkniętym bez możliwości wypuszczenia go na wolność oraz zakaz odwiedzin. Będziesz bezpieczna, kochane – mruknął, czule głaszcząc mój policzek.
Patrzyłam w jego oczy, kiedy to mówił i czułam w głębi jego słów, że Christian dotrzyma obietnicy złożonej przed chwilą. nawet za cenę wkroczenia do piekła. Przytuliłam się do niego mocniej, przymykając oczy. Czułam jak Christian głaszcze moje włosy w uspakajającym geście.
- Wiesz, że Cię kocham, panie Grey? – mruknęłam w jego granatową koszulę.
- Oh doprawdy? – spytał – W takim razie te słowa dopiero co usłyszałem w garderobie, gdzie się ubieraliśmy na spotkanie z rodziną – mruknął do mego ucha.
Uśmiechnęłam się i uniosłam dłoń do jego policzka, po którym go pogłaskałam. Otworzyłam oczy i popatrzyłam w jego szare tęczówki, które wpatrywały się we mnie z wielkim oddaniem oraz miłością.
Po kolejnych kilku minutach przyszła wiadomość z zastrzeżonego numeru. Odblokowałam ekran i wyświetliłam treść owej wiadomości.
Od kogo: Numer zastrzeżony
Do kogo: Anastasia Grey
Data:25.09.2038, 12:09
Temat: Okup czy wymiana?
Treść: Jeśli chcesz zobaczyć swą córeczkę żywą to pobawimy się w kotka i myszkę. Jeśli do jutra do 16:00 nie będzie Cię wraz z sześcioma milionami dolarów, w starym magazynie przy wyjeździe z miasta na autostradę, na Ohio, to Twa córeczka będzie martwa. I chyba nie muszę Cię informować, że masz być sama, bez żadnej broni, oraz głupich wyskoków? Pamiętaj, że mam Cie na oku. Jak Ci się podobał seks w kuchni z tajemniczym gościem ;)?
Po przeczytaniu wiadomości spojrzałam na mego męża, który także ją przeczytał ponad moim ramieniem. Widziałam, że na jego twarzy maluje się wściekłość oraz bezradność.
- Zostaw tą wiadomość jako dowód w sprawie. Pokażemy to dla komisarza. Może nam pomoże w odzyskaniu córki. Nie puszczę Cię tam samej, nawet o tym nie myśl – rzekł surowo Christian. - Już raz omal Cię nie straciłem przez tego gnoja – mruknął ciszej mocniej mnie przytulając do swego silnego torsu. – Wiem kto jest nadawcą tej wiadomości. To ten cały Derek Hyde, brat Jack'a. Pewnie działa na jego polecenie.
*******************************************************************************************
Witam Was w nowym rozdziale. Kto tęsknił? Kolejny rozdział nie wiem się kiedy pojawi. Ten pisałam około dwóch tygodni. Jeśli się spodobał zostaw komentarz oraz gwiazdkę, byłoby mi bardzo miło na serduszku
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro