Chapter20
Po paru minutach parkuję samochód na wyznaczonym miejscu parkingowym przy drzwiach. Gaszę silnik i wychodzę z pojazdu. Zamykam drzwi i klikam guzik na kluczach aby się zablokował. Skierowałam się do galerii. Kiedy byłam w środku wypatrywałam się szwagierki. Po dłuższym skanowaniu wzrokiem odnalazłam ją. Siedziała na ławeczce koło fontanny znajdującej się w samym środku galerii. Ruszyłam w tamtą stronę. Trochę mi to zajęło, ale gdy byłam parę metrów od niej uśmiechnęłam się szeroko w jej stronę. Podniosła się ze swojego miejsca biorąc do ręki swoją torebkę i podeszła do mnie.
- No hej. Ile na ciebie można czekać? - zapytała i całując mnie w policzek.
- Hej. Przepraszam, że się spóźniłam ale byłam na konferencji. To do jakiego sklepu idziemy? - zapytałam.
- Może do Zary? Gdy przechodziłam koło niego widziałam świetną sukienkę dla ciebie na dzisiejszą kolację u rodziców. - odparła Kate.
- Ok. Możemy iść. Nie potrzebuję nowej sukienki. Moja garderoba tylko się składa z sukienek wieczorowych, spodni, spódnic, żakietów. Może poszukamy dla ciebie jakiejś sukienki? - zapytałam.
- No ok. Przekonałaś mnie. Ja nie mam tak bogatego męża jak ty. - odparła moja przyjaciółka.
Skierowałyśmy się w stronę sklepu. Weszłyśmy do niego i zaraz koło nas pojawiła się niewysoka brunetka o ślicznych niebieskich oczach. Uśmiechnęła się w naszą stronę.
- Witam w Zarze. Czy mam paniom jakoś pomóc? - pyta miło.
- Nie, dziękujemy. - powiedziała moja przyjaciółka.
Oddaliłyśmy się wgłąb sklepu w poszukiwaniu sukienki dla Kate. Szukałyśmy dla mojej szwagierki świetnej sukienki, tak aby dla Eliota oczy wyszły z orbit. Nagle znalazłam świetną sukienkę. Była ona czarna z małymi diamencikami na całej jej powierzchni, nie było ramiączek i sięgała ona do połowy uda. Zawołałam przyjaciółkę do siebie i pokazałam jej zdobycz.
- Jeju jest świetna. Napewno Eliot mnie przeleci w niej. Będę bosko w niej wygladała. Dziękuję Ana.
Wzięła ode mnie sukienkę i poleciała wybierać dodatki do niej. Za to ja poszłam poszukać sukienki dla Pheobe. Przeglądam sukienki na wieszakach. Po długich poszukiwaniach znalazłam idealną sukienkę. Była czerwona, na grubych ramiączkach, na tali miała czarny pasek i sięgała przed kolano. Spodobała mi się, wiec uznałam, że dla córki także się spodoba. Zapakowałam sukienkę do koszyka i poszłam dalej. Szukam Kate. Gdzie ona do cholery się podziała? Skanuję sklep wzrokiem i nigdzie jej nie dostrzegam. Nagle dostaje wiadomość na telefon.
Nadawca: Kate Grey
Temat: Gdzie ty jesteś?
Data: 28.09.2038, 13:30
Adresat: Anastasia Grey
Gdzie ty się podziewasz? Jak coś to jestem w Starbucksie. Chcesz kawę?
Kate Grey
Wstukuje w odpowiedz.
Nadawca: Anastasia Grey
Temat: Gdzie ty jesteś?
Data: 28.09.2038, 13:35
Adresat: Kate Grey
Jestem nadal w Zarze. Zaraz wychodzę tylko kupię sukienkę dla Phoebe. Zobaczysz ją u rodziców. Jakbyś mogła to weź mi cappuccino czekoladowe z cukrem. Chce jeszcze iść do Victoria Street. Idziesz razem ze mną?
Anastasia Grey
Na odpowiedź czekam niedługo.
Nadawca: Kate Grey
Temat: Victoria Street
Data: 28.09.2038, 13:45
Adresat: Anastasia Grey
Wezmę kawy i spotkamy się koło wejścia.
Kate Grey
Chowam telefon do torebki i podchodzę do kasy. Wykładam sukienkę do przeskanowania.
- Poproszę 450 dolarów. Kartą czy gotówką? - pyta się uprzejmie blond ekspedientka o brązowych oczach.
Wyciągam kartę z portfela i podaję do przeskanowania wzdłuż czytnika.
Gdy dostaję kartę z powrotem wkładam na poprzednie miejsce. Ekspedientka pakuje sukienkę do czarnej papierowej torby i podaje mi ją.
- Dziękujemy za udany zakup w naszym sklepie. Zapraszamy ponownie. Do widzenia. - mówi ekspedientka z uśmiechem na twarzy.
- Dziękuje. Do widzenia.
Wychodzę ze sklepu i udaję się do wcześniej wspomnianego sklepu. Przy wejściu czeka na mnie tak jak powiedziała moja przyjaciółka z 2 kubkami kaw. Podeszłam do niej i odbieram od niej jeden z kubków. Wchodzimy do sklepu i idziemy wgłąb, po czym każda się rozdziela. Ja idę w prawo, ponieważ zauważyłam pończochy i gorset. Wybrałam czerwony. Idealny pod sukienkę jaką założę dzisiaj na kolację. Kupiłam parę biustonoszy, majtek i kilka koszulek ledwo co zakrywających mój tyłek. Mam nadzieje, że te koszulki spodobają się Christianowi. Podchodzę do kasy i kładę rzeczy koło czytnika. Miła ekspedientka skanuje moje rzeczy. Podaje sumę, a ja podaje jej kartę. Po chwili dostaję moją własność z powrotem. Ekspedientka pakuje moje zakupy. Po chwili przychodzi Kate. Wykłada swoje zakupy i po krótkiej chwili płaci za nie.
- Do widzenia. Zapraszamy ponownie. - mówi ekspedientka.
- Do widzenia. - mówimy razem i śmiejemy się.
Odchodzimy do kasy i wychodzimy ze sklepu. Pijąc swoje cappuccino wychodzimy z centrum handlowego.
- Podwieźć cię? - pytam się Kate.
- Nie. Zaraz powinien być Eliot. O wilku mowa, już jest.
Patrzę i rzeczywiście szwagier stoi oparty o maskę swojego samochodu i uśmiecha się do nas. Podchodzimy do niego. Witam się z nim buziakiem w policzek.
- Hej Eliot. Jak tam w pracy? - pytam.
- Hej Ana. W pracy jak to w pracy. Ciągle jakieś zamówienia, nie dają nam na chwilę nawet odpocząć. Jestem zabiegany i zmęczony. Na szczęście już weekend, odpocznę od tego zgiełku w pracy. A u ciebie?
- Dobrze. W pracy miałam luzy. Załatwiłam za 2 tygodnie krótki urlop dla mnie i Christiana, więc chyba wam podrzucimy dzieciaki. A jak tam Ava?
- Ava jak to nastolatki. Strasznie nam się buntuje. Powiedziała nam, ze nie jedzie z nami do rodziców, ponieważ ma ważniejsze sprawy od rodziny. Jest zakochana w takim Kevinie. - powiedziała Kate.
- To tak samo jak Pheobe. - zaśmiałam się. - Dobra ja lecę do domu. Mam nadzieję, że Phoebe jest już w domu.
- Do zobaczenia. - powiedzieli razem Eliot i Kate.
Kiwnęłam im głową i udałam się do samochodu. Wsiadłam do Audi R8 poprzednio go otwierając i wrzucając na tylną kanapę zakupy. Włożyłam kluczyki do stacyjki, odpaliłam samochód i ruszyłam w stronę wyjazdu z parkingu. Kiedy stoję na światłach dzwoni do mnie Christian. Odbieram telefon.
- Hej moja piękno żono. Gdzie ty jesteś? - pyta z wyrzutem mąż.
- Hej. Spokojnie. Jadę do Escalii. Byłam na zakupach razem z Kate. Za 20 minut powinnam być w apartamencie.
- Ok. Czekam na ciebie w swoim gabinecie. - mówi ze spokojem.
- Pa.
Rozłączam się i kładę telefon na siedzenie pasażera. Ruszam ze świateł z piskiem opon.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro