Chapter2
Zakładam płaszcz a dzieciaki i mój mąż idą za moim przykładem. Wychodzimy z kuchni i idziemy z Christianem do windy. Dzieciaki poszły po plecaki. Po 2 minutach Szary krzyczy do dzieciaków.
- Chcecie się spóźnić do szkoły? Jeśli w ciągu 2 minut się nie zjawicie to Pheobe masz zakaz spotykania się z Patrickiem przez dwa tygodnie, a ty synu masz zakaz na komputer i te durne gry.
Po minucie zjawiają się przed nami.
- No macie szczęście. Nie denerwujcie ojca. Ma ważne spotkanie w firmie i jeżeli coś schrzani to będzie bardzo źle dla was obojga. - mówię do dzieciaków.
- Mama ma rację. - odzywa się Christian. - No a teraz idziemy do samochodów. Ano ty pojedziesz ze mną dobrze? - pyta mąż.
- Oczywiście. - rzekłam.
Christian wciska guzik, aby przywołać winę. Po 3 minutach jesteśmy w niej i jedziemy na parking, gdzie czeka na nas Taylor. Gdy winda się zatrzymuje wychodzimy z niej. Podchodzę z Christianem do Audi R8 a dzieciaki wsiadają do Mercedasa Taylora.
- Dzień dobry panie Grey, dzień dobry Ana. - mówi na przywitanie.
- Cześć Taylor. Masz ich zawieść do szkoły i ich odebrać zaraz po zajęciach. Czy to jasne? - zapytał Szary.
- Tak proszę pana.
- Hej Taylor. - mówię mu.
Ochroniarz wsiada do auta i odpala je. Wyjechał z garażu podziemnego Escali i skręcił w prawą stronę. Christian i ja wsiadamy do Audi i wyjeżdżamy z garażu i kierujemy się w północną część miasta, gdzie oboje pracujemy. Pracuję nadal w wydawnictwie ale chciałabym pracować na większą skalę światową. Gdy stoimy na czerwonym świetle pytam się Christiana.
- Christian czy możesz mi powiedzieć czy jakbym się przeniosła do twojego przedsiębiorstwa byłbyś zadowolony z takiego obrotu spraw?
- Oczywiście kochanie, że byłbym zadowolony. A czemu pytasz ?
- Zastanawiam się czy przeniósłbyś mnie jako twoją osobistą sekretarkę do twojej firmy, albo coś takiego?
- Oczywiście, że przeniósłbym. Lecz nadal nie rozumiem w czym rzecz. - rzekł mój mąż.
- Chodzi o to, że chciałabym się rozwijać na skale światową. Wydawnictwo mi tego nie gwarantuje ale już twoja firma tak. W tym tkwi problem.
Kiedy zapala się zielone światło jedziemy dalej ulicami Seatle. Teraz są ogromne korki, bo ludzie muszą dotrzeć do szkół, na uczelnie lub do pracy. Patrzę za okno na mijane budynki, galerie, szkoły. Po 20 minutach Christian parkuje przed moim wydawnictwiem. Całuję go w usta i mowię.
- Zobaczymy się na wieczorem czyż, tak panie Grey?
- Tak pani Grey.
Z uśmiechem wysiadam z auta i kieruję się do budynku. Gdy wchodzę do lobby Lucy wita mnie promiennym uśmiechem.
- Dzień dobry pani Grey.
- Witaj Lucy.
Idę dalej do windy. Gdy jestem w niej wciskam guzik z numerem 4, gdyż tam znajduje się moje biuro. Kiedy jestem na 4 piętrze kieruję się od razu do mojego gabinetu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro