Chapter13
Budzę się równo z budzikiem. Przeciągam się na łóżku i otwieram oczy. Patrzę w stronę Christiana, który patrzy na mnie. Pochyla się nade mną i całuje w usta. Pogłębiam pocałunek.
- Ale miłe powitanie na początek dnia. - mowię i uśmiecham się.
- Tak to jest dobre powitanie dnia. - zgadza się ze mną Christian.
Odchylam kołdrę i wstaje z łóżka. Idę do garderoby, by wziąć ubrania na dzisiejszy dzień. Wybieram czerwoną koszulę, czarny żakiet, czarną ołówkową spódnicę i czarne szpilki z paseczkiem wokół kostki. Odwracam się tyłem do garderoby i kieruję się do łazienki. Tam szybko się przebieram, maluję i układam włosy. Gdy jestem gotowa udaję się do kuchni, gdzie czeka na mnie Gail z posiłkiem. Wchodzę do pomieszczenia i siadam przed barem śniadaniowym. Po chwili dołącza do mnie Christian. Szybko jem śniadanie, które przyrządziła Gail.
- Gdzie jest Pheobe? - pytam się męża.
- Pojechała o wiele wcześniej do szkoły, niż było to konieczne.
- A no tak. Przecież nie chciała nas widzieć do końca weekendu. - przypominam sobie słowa córki ze wczoraj.
- Jeżeli chcesz się spóźnić do pracy to radzę ci się pospieszyć. O tej porze zaczynają się korki.
- Już się zbieram. - powiedziałam.
Wstaję z krzesła i udaję się w stronę salonu, gdzie wczoraj zostawiłam rzeczy. Zakładam płaszcz i biorę torebkę do ręki. Kiedy jestem gotowa kieruję się do windy, która zawiedzie mnie do podziemnego parkingu. Za raz potem jestem w windzie i czekam na Christiana, który jedzie do pracy. Razem udajemy się do naszych aut. Gdy jestem koło mojego czerwonego Audi R8 Christian przypiera mnie do drzwi od strony kierowcy.
- Chciałaś mi się wymknąć bez pocałunku na do widzenia?
- Nie. Miałam to właśnie zrobić.
Na potwierdzenie moich słów przycisnęłam swoje usta do jego warg. Pocałowałam go namiętnie. Po chwili oderwaliśmy się od siebie dysząc jak nastolatkowie.
- Do zobaczenia panie Grey w domu. - mówię.
Otwieram drzwi do samochodu i wsiadam do niego. Odpalam silnik, a Christian zamyka moje drzwi. Gdy wyjeżdżam z parkingu widzę we wstecznym lusterku Christiana, który wsiada do swojego auta.
***
Gdy dojeżdżam do biura parkuję samochód na parkingu dla pracowników. Gaszę silnik, biorę kluczyk i wysiadam z samochodu. Zamykam go, kluczyk wrzucam do torebki i idę w stronę wejścia do ogromnego wieżowca. Kiedy jestem w budynku witam się z Lucy, która jest za kontuarem. Idę w stronę windy. Gdy otwiera się przede mną, wsiadam do niej i przyciskam przycisk do mojego biura. Po 5 minutach jestem w swoim biurze. Siadam przed biurkiem. Po 3 minutach przychodzi do mnie Sylvia informując mnie, że o 11 mam spotkanie z panem Smithem, który jest naszym księgowym. Wstaję z krzesła i wychodzę z biura. Wolnym krokiem idę w stronę windy. Wsiadam do niej i wciskam przycisk z 13 piętrem. Kiedy po długich 5 minutach jestem na odpowiednim piętrze wysiadam. Idę w stronę drzwi do gabinetu mojej przełożonej. Pukam i czekam na pozwolenie na wejście. Kiedy je słyszę wchodzę do gabinetu.
- Cześć Eva. Przyszłam cię poinformować, że jadę na konferencję we wtorek.
- Cieszę się twojej decyzji. Poproś Sylvię aby przesłała ci dokumenty, dotyczące tematów, które będą omawiane na niej.
- Już to zrobiła. Hotel mamy zarezerwowany, tak?
- Tak macie.
- Dobra ja idę. Nie chce ci przeszkadzać. Do zobaczenia jutro.
- Do jutra, Ano.
Wychodzę z gabinetu i udaję się w stronę windy, która zawiedzie mnie na moje piętro. Gdy jestem w swoim biurze odpalam komputer i sprawdzam skrzynkę mailową. Same reklamy i oferty salonów kosmetycznych, usuwam je i wylogowuje się z niej.
***
Kiedy zbliża się 11 do gabinetu wchodzi Smith. Siada na przeciwko mnie i posyłam mu pytające spojrzenie.
- Przybyłem tu do pani aby coś wyjaśnić. Z ksiąg rachunkowych wynika, ze ostatnio zniknęły 2 miliony dolarów. Nie wiemy z jakich powodów.
- Co takiego? - krzyczę, i patrzę na niego z mordem w oczach.
- Próbujemy to wyjaśnić, pani Grey. Gdy się dowiemy kto to zrobił, złapiemy go i wsadzimy do więzienia. - mówił spokojnym głosem.
- Dobrze. Co teraz zrobimy? - pytam się.
- Musimy czekać na rozwój wypadków.
- Dobrze. Jak będzie coś wiadomo proszę mnie niezwłocznie o tym poinformować. - mówię. - Jeżeli w ciągu 5 dni nie dowiem się kto to zrobił wszyscy z księgowości mogą się pożegnać z pracą. Jeszcze coś? Mam dużo pracy.
- Nie, pani Grey. Do widzenia.
Wstaje i wychodzi z gabinetu.
Siedzę w milczeniu i wpatruję się w panoramę miasta. Zastanawiałam się kto to mógł wsiąść do cholery 2 jebane miliony. Po 10 minutach wchodzi do mnie Sylvia.
- Przynieść ci coś na lunch? - pyta się.
- Tak, poproszę naleśniki z serem białym i sok pomarańczowy.
- Dobrze. Za 15 minut powinnaś mieć.
- Dziękuję.
Moja sekretarka wychodzi z pomieszczenia. Po 5 minutach od wyjścia Sylvii w drzwiach do mojego biura pojawia się Christian. Uśmiecham się w jego stronę. Wchodzi do środka i zamyka drzwi. Podchodzi do biurka i siada na przeciwko mnie. Składa ręce w piramidkę i kładzie je na biurku.
- Jak tam w pracy kochanie? - pyta mnie mój mąż.
- Przed chwilą miałam spotkanie z panem Smithem, z księgowości. Okazało się, że z ksiąg rachunkowych zniknęło 2 miliony. Niesamowicie się wkurzyłam z tego powodu. Zagroziłam, że powywalam z pracy cały dział księgowości, jeżeli go nie znajdą. Mają 5 dni na dowiedzenie się kto to zrobił.
- Oh nie. - powiedział Christian. - Moja wojownicza żona pokazuje pazurki.
- Kiedyś trzeba. - mówię. - Za raz powinna przyjść Sylvia z lunchem.
5 minut później do gabinetu wkracza Sylvia z reklamówką w dłoni.
- Dzień dobry, panie Grey.
- Dzień dobry, Sylvio. - mówi Christian.
Podchodzi do biurka i stawia reklamówkę na nim.
- Dziękuję Sylvio. Chcesz coś do picia?- zwracam się do męża.
- Poproszę kawę z mlekiem. - uśmiecha się w stronę Sylvii.
- Za raz panu przyniosę.
Wychodzi szybko z pomieszczenia.
- Czy mógłbyś mi nie ośmielać pracowników?
- Nic takiego nie robię. - odpowiada niewinne.
- Wmawiaj sobie wmawiaj.
Biorę się za rozpakowywanie lunchu. Kiedy jest przed moimi oczami zabieram się za jedzenie. Christian patrzy na mnie jak jem.
- Czy mógłbyś się na mnie nie patrzeć jak jem?
- Oczywiście, Ana.
Odwraca pospiesznie wzrok. Kiedy jestem w połowie lunchu do gabinetu wchodzi Sylvia z tacą w dłoni, na której jest filiżanka z kawą, cukierniczka i mleko. Stawia to na biurku.
- Dziękuję ci, Sylvio.
- Proszę, panie Grey.
Szybko bierze tacę w dłonie i wychodzi z gabinetu, zamykając drzwi. Gdy jesteśmy ponownie sami w pomieszczeniu, Christian pyta się.
- Czy mogłabyś podać mi księgi rachunkowe? - pyta Christian.
Gdy kończę jeść odpowiadam.
- Tak. Zaraz przyślę Sylvię.
Przyciskam przycisk interkomu i czekam na połączenie.
- Sylvio mogłabyś mi podesłać księgi rachunkowe?
- Tak oczywiście, pani Grey.
Po 5 minutach do gabinetu ponownie wchodzi Sylvia tym razem z księgami rachunkowymi. Kładzie je na biurko.
- Zaraz przyjdę zabrać rzeczy po posiłku.
Skinęłam jej głową. Po 2 minutach ponownie w drzwiach zjawia się moja sekretarka tym razem z tacą w ręku. Podchodzi do biurka i sprząta z niego.
- Mogę zabrać filiżankę. panie Grey?
- Ależ oczywiście, Sylvio.
Kiedy wreszcie Sylvia wychodzi z gabinetu, mamy trochę świetego spokoju. Przenosimy się na kanapę, która stoi nie daleko biurka.
- Czas zabrać się za przejrzenie tych ksiąg z ostatnich 2 miesięcy. Przeglądałaś je? - pyta się Christian.
- Tak przeglądałam je, w poniedziałek i nie zauważyłam niczego niepokojącego.
- No to jeszcze raz je przejrzymy tylko uważnie. Mam czas do 15, później muszę wracać do biura, bo mam spotkanie zarządu.
***
Po 2 godzinach wreszcie coś znaleźliśmy. Okazało się, że w dniu 11.07. 2038 roku zniknęło spora ilość pieniędzy. Ktoś o imieniu Michelle Brandon wzięła taką samą sumę pieniędzy, która zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro