Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter13

Budzę się równo z budzikiem. Przeciągam się na łóżku i otwieram oczy. Patrzę w stronę Christiana, który patrzy na mnie. Pochyla się nade mną i całuje w usta. Pogłębiam pocałunek.
- Ale miłe powitanie na początek dnia. - mowię i uśmiecham się.
- Tak to jest dobre powitanie dnia. - zgadza się ze mną Christian.
Odchylam kołdrę i wstaje z łóżka. Idę do garderoby, by wziąć ubrania na dzisiejszy dzień. Wybieram czerwoną koszulę, czarny żakiet, czarną ołówkową spódnicę i czarne szpilki z paseczkiem wokół kostki. Odwracam się tyłem do garderoby i kieruję się do łazienki. Tam szybko się przebieram, maluję i układam włosy. Gdy jestem gotowa udaję się do kuchni, gdzie czeka na mnie Gail z posiłkiem. Wchodzę do pomieszczenia i siadam przed barem śniadaniowym. Po chwili dołącza do mnie Christian. Szybko jem śniadanie, które przyrządziła Gail.
- Gdzie jest Pheobe? - pytam się męża.
- Pojechała o wiele wcześniej do szkoły, niż było to konieczne.
- A no tak. Przecież nie chciała nas widzieć do końca weekendu. - przypominam sobie słowa córki ze wczoraj.
- Jeżeli chcesz się spóźnić do pracy to radzę ci się pospieszyć. O tej porze zaczynają się korki.
- Już się zbieram. - powiedziałam.
Wstaję z krzesła i udaję się w stronę salonu, gdzie wczoraj zostawiłam rzeczy. Zakładam płaszcz i biorę torebkę do ręki. Kiedy jestem gotowa kieruję się do windy, która zawiedzie mnie do podziemnego parkingu. Za raz potem jestem w windzie i czekam na Christiana, który jedzie do pracy. Razem udajemy się do naszych aut. Gdy jestem koło mojego czerwonego Audi R8 Christian przypiera mnie do drzwi od strony kierowcy.
- Chciałaś mi się wymknąć bez pocałunku na do widzenia?
- Nie. Miałam to właśnie zrobić.
Na potwierdzenie moich słów przycisnęłam swoje usta do jego warg. Pocałowałam go namiętnie. Po chwili oderwaliśmy się od siebie dysząc jak nastolatkowie.
- Do zobaczenia panie Grey w domu. - mówię.
Otwieram drzwi do samochodu i wsiadam do niego. Odpalam silnik, a Christian zamyka moje drzwi. Gdy wyjeżdżam z parkingu widzę we wstecznym lusterku Christiana, który wsiada do swojego auta.

***

Gdy dojeżdżam do biura parkuję samochód na parkingu dla pracowników. Gaszę silnik, biorę kluczyk i wysiadam z samochodu. Zamykam go, kluczyk wrzucam do torebki i idę w stronę wejścia do ogromnego wieżowca. Kiedy jestem w budynku witam się z Lucy, która jest za kontuarem. Idę w stronę windy. Gdy otwiera się przede mną, wsiadam do niej i przyciskam przycisk do mojego biura. Po 5 minutach jestem w swoim biurze. Siadam przed biurkiem. Po 3 minutach przychodzi do mnie Sylvia informując mnie, że o 11 mam spotkanie z panem Smithem, który jest naszym księgowym. Wstaję z krzesła i wychodzę z biura. Wolnym krokiem idę w stronę windy. Wsiadam do niej i wciskam przycisk z 13 piętrem. Kiedy po długich 5 minutach jestem na odpowiednim piętrze wysiadam. Idę w stronę drzwi do gabinetu mojej przełożonej. Pukam i czekam na pozwolenie na wejście. Kiedy je słyszę wchodzę do gabinetu.
- Cześć Eva. Przyszłam cię poinformować, że jadę na konferencję we wtorek.
- Cieszę się twojej decyzji. Poproś Sylvię aby przesłała ci dokumenty, dotyczące tematów, które będą omawiane na niej.
- Już to zrobiła. Hotel mamy zarezerwowany, tak?
- Tak macie.
- Dobra ja idę. Nie chce ci przeszkadzać. Do zobaczenia jutro.
- Do jutra, Ano.
Wychodzę z gabinetu i udaję się w stronę windy, która zawiedzie mnie na moje piętro. Gdy jestem w swoim biurze odpalam komputer i sprawdzam skrzynkę mailową. Same reklamy i oferty salonów kosmetycznych, usuwam je i wylogowuje się z niej.

***

Kiedy zbliża się 11 do gabinetu wchodzi Smith. Siada na przeciwko mnie i posyłam mu pytające spojrzenie.
- Przybyłem tu do pani aby coś wyjaśnić. Z ksiąg rachunkowych wynika, ze ostatnio zniknęły 2 miliony dolarów. Nie wiemy z jakich powodów.
- Co takiego? - krzyczę, i patrzę na niego z mordem w oczach.
- Próbujemy to wyjaśnić, pani Grey. Gdy się dowiemy kto to zrobił, złapiemy go i wsadzimy do więzienia. - mówił spokojnym głosem.
- Dobrze. Co teraz zrobimy? - pytam się.
- Musimy czekać na rozwój wypadków.
- Dobrze. Jak będzie coś wiadomo proszę mnie niezwłocznie o tym poinformować. - mówię. - Jeżeli w ciągu 5 dni nie dowiem się kto to zrobił wszyscy z księgowości mogą się pożegnać z pracą. Jeszcze coś? Mam dużo pracy.
- Nie, pani Grey. Do widzenia.
Wstaje i wychodzi z gabinetu.
Siedzę w milczeniu i wpatruję się w panoramę miasta. Zastanawiałam się kto to mógł wsiąść do cholery 2 jebane miliony. Po 10 minutach wchodzi do mnie Sylvia.
- Przynieść ci coś na lunch? - pyta się.
- Tak, poproszę naleśniki z serem białym i sok pomarańczowy.
- Dobrze. Za 15 minut powinnaś mieć.
- Dziękuję.
Moja sekretarka wychodzi z pomieszczenia. Po 5 minutach od wyjścia Sylvii w drzwiach do mojego biura pojawia się Christian. Uśmiecham się w jego stronę. Wchodzi do środka i zamyka drzwi. Podchodzi do biurka i siada na przeciwko mnie. Składa ręce w piramidkę i kładzie je na biurku.
- Jak tam w pracy kochanie? - pyta mnie mój mąż.
- Przed chwilą miałam spotkanie z panem Smithem, z księgowości. Okazało się, że z ksiąg rachunkowych zniknęło 2 miliony. Niesamowicie się wkurzyłam z tego powodu. Zagroziłam, że powywalam z pracy cały dział księgowości, jeżeli go nie znajdą. Mają 5 dni na dowiedzenie się kto to zrobił.
- Oh nie. - powiedział Christian. - Moja wojownicza żona pokazuje pazurki.
- Kiedyś trzeba. - mówię. - Za raz powinna przyjść Sylvia z lunchem.
5 minut później do gabinetu wkracza Sylvia z reklamówką w dłoni.
- Dzień dobry, panie Grey.
- Dzień dobry, Sylvio. - mówi Christian.
Podchodzi do biurka i stawia reklamówkę na nim.
- Dziękuję Sylvio. Chcesz coś do picia?- zwracam się do męża.
- Poproszę kawę z mlekiem. - uśmiecha się w stronę Sylvii.
- Za raz panu przyniosę.
Wychodzi szybko z pomieszczenia.
- Czy mógłbyś mi nie ośmielać pracowników?
- Nic takiego nie robię. - odpowiada niewinne.
- Wmawiaj sobie wmawiaj.
Biorę się za rozpakowywanie lunchu. Kiedy jest przed moimi oczami zabieram się za jedzenie. Christian patrzy na mnie jak jem.
- Czy mógłbyś się na mnie nie patrzeć jak jem?
- Oczywiście, Ana.
Odwraca pospiesznie wzrok. Kiedy jestem w połowie lunchu do gabinetu wchodzi Sylvia z tacą w dłoni, na której jest filiżanka z kawą, cukierniczka i mleko. Stawia to na biurku.
- Dziękuję ci, Sylvio.
- Proszę, panie Grey.
Szybko bierze tacę w dłonie i wychodzi z gabinetu, zamykając drzwi. Gdy jesteśmy ponownie sami w pomieszczeniu, Christian pyta się.
- Czy mogłabyś podać mi księgi rachunkowe? - pyta Christian.
Gdy kończę jeść odpowiadam.
- Tak. Zaraz przyślę Sylvię.
Przyciskam przycisk interkomu i czekam na połączenie.
- Sylvio mogłabyś mi podesłać księgi rachunkowe?
- Tak oczywiście, pani Grey.
Po 5 minutach do gabinetu ponownie wchodzi Sylvia tym razem z księgami rachunkowymi. Kładzie je na biurko.
- Zaraz przyjdę zabrać rzeczy po posiłku.
Skinęłam jej głową. Po 2 minutach ponownie w drzwiach zjawia się moja sekretarka tym razem z tacą w ręku. Podchodzi do biurka i sprząta z niego.
- Mogę zabrać filiżankę. panie Grey?
- Ależ oczywiście, Sylvio.
Kiedy wreszcie Sylvia wychodzi z gabinetu, mamy trochę świetego spokoju. Przenosimy się na kanapę, która stoi nie daleko biurka.
- Czas zabrać się za przejrzenie tych ksiąg z ostatnich 2 miesięcy. Przeglądałaś je? - pyta się Christian.
- Tak przeglądałam je, w poniedziałek i nie zauważyłam niczego niepokojącego.
- No to jeszcze raz je przejrzymy tylko uważnie. Mam czas do 15, później muszę wracać do biura, bo mam spotkanie zarządu.

***

Po 2 godzinach wreszcie coś znaleźliśmy. Okazało się, że w dniu 11.07. 2038 roku zniknęło spora ilość pieniędzy. Ktoś o imieniu Michelle Brandon wzięła taką samą sumę pieniędzy, która zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro