Chapter12
Kiedy jestem w sypialni zdejmuję dresy i koszulkę. Zakładam piżamę i kładę się do łóżka. Układam się wygodnie i udaję się do krainy Morfeusza, gdzie mogę być bezpieczna o swoje życie.
Kiedy jestem na skraju świadomości słyszę jak Christian wchodzi do sypialni. Po chwili kładzie się koło mnie i mocno przytula. Jeszcze słyszę jak mówi.
- Śpij dobrze pani Grey. Kocham cię najbardziej na świecie i nie pozwolę, żeby ci się coś złego stało. Będę cię i dzieci chronił nawet, jeśli ja będę zagrożony to będę was ratował.
Składa na moim policzku niewinny pocałunek. Słyszę jak zgasza lampkę nocną, która jest po jego stronie łóżka i przyciąga mnie do siebie jeszcze bardziej. Zapadam w sen.
***
Kiedy budzę się o 3:40 zauważam, że obok mego boku nie ma Christiana. Wstaję z łóżka, biorę do ręki szlafrok i zakładam. Wychodzę z sypialni. Kieruje się stronę salonu, z skąd słyszę dźwięki smutnej piosenki granej przez Christiana na fortepianie. Gdy jestem w salonie staram się był jak najciszej. Opieram się o framugę i słucham muzyki wydobywającej się z pod palców Szarego. Gra pięknie jak na biznesmena. Gdy utwór się kończy postanawiam się ujawnić. Podchodzę bliżej fortepianu i kładę lewą rękę na ramieniu męża. Lekko się wzdryga pod wpływem mojego dotyku.
- Czemu nie śpisz? - tym razem to ja zadaje pytanie.
- Miałem zły i najpotworniejszy koszmar w jaki brałem udział. Musiałem to jakoś odstresować. Nie chciałem cię budzić muzyką, kochanie.
- Nic się nie stało. Co ci się śniło? - pytam z ciekawością.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. - mówi Christian. - Ale jeśli chcesz wysłuchać mojego koszmaru to chodźmy do łóżka.
Wstaje z ławeczki od fortepianu i łapie mnie za rękę. Kierujemy się w stronę naszej sypialni. Gdy jesteśmy w niej podchodzimy do ogromnego loża, na którym po chwili kładziemy się. Christian przyciąga mnie do do siebie i całuje w usta. Ten pocałunek jest inny niż wszystkie do tej pory. Jest przepełniony dużą ilością agresji i zaborczości, a także miłości. Kiedy Christian odrywa swoje usta od moich czuję pustkę w sercu.
- W tym koszmarze byłaś też ty. - zaczyna mówić Christian. - Tak jak wspomniałaś wczoraj w nocy, byłaś w jakiej ciemnej piwnicy. Po paru dniach od dziwnego telefonu od Derika namierzyłem jego komórkę. Znajdowaliście się w jakiejś opustoszałej fabryce. Pojechałem tam z kilkoma ludźmi i planowaliśmy akcję jak cię bezpiecznie odbić od tego porywacza. Była ciemna noc. Razem z chłopakami wkroczyliśmy do akcji. Wbiegliśmy niezauważeni do środka. Usłyszeliśmy twoje krzyki z dołu. Taylor skierował się tam, skąd pochodził twój głos. Szedłem tuż za nim, a za mną reszta. Przyczailiśmy się za winklem. Widziałem cię jak płakałaś, prosiłaś aby przestał cię przypalać papierosem. Gdy to widziałem czułem pustkę w sercu. Wkroczyliśmy do akcji. Wbiegliśmy do środka uniemożliwiając mu ucieczkę. Moja załoga otoczyła go ze wszyskich stron, by po chwili wyprowadzić do z pomieszczenia. Zostałem tylko ja, ty i Taylor. Siedziałaś całkowicie pozbawiona ubrań. Chciało mnie się w tedy strasznie płakać, widząc się w jakim opłakanym stanie się znajdowałaś. Musiałem cię bezpiecznie wynieść z tego okropnego miejsca. Niestety nie zauważyłem w rogu czającego się Jack'a. Wyłonił się z mroku i patrząc na mnie z nienawistnym spojrzeniem uśmiechnął się szeroko. Zbliżył się do mnie i obezwładnił. Jego prawa ręka znajdowała się na moim gardle zaciskając się i powodując braku tlenu w moim organizmie. Powiedział do mnie " Jakieś ostatnie słowa do ukochanej żony?" Zdołałem tylko wydusić z siebie " Ana kocham cię i dzieciaki. Pamiętaj o mnie cały czas. " Poczułem jak przykłada lufę do skroni. Zamknęłem oczy w oczekiwaniu lecz nie pojawił się wystrzał. Otworzyłem oczy i chciałem je z powrotem zamknąć. Ujrzałem jak kieruje lufę pistoletu w twoją stronę. " Jednak nie zabiję ciebie tylko ją. Patrz jak umiera twoja żona. " Potrząsnął mną abym patrzył jak ty umierasz. Jeszcze zdołałaś wydusić z siebie słowa " Christian byłeś, jesteś i będziesz dla wszystkim, co w życiu mnie spotkało. Nie będę powtarzała twoich słów, bo je z pewnością zapamiętałeś do końca życia. Kocham cię najbardziej na świecie. Będę na was patrzyła z góry. Obiecuję ci to. Kocham cię. " Kilka łez popłynęło ci po policzkach. Zauważyłem jak Tylor wyjmuje zza paska swój pistolet. Wcześniej go załadował. Celuje go w stronę Jack'a, który trzyma mnie w żelaznym uścisku. " Jeżeli go nie puścisz do ja ciebie zabiję. Przysięgam, że twoja dusza będzie się smażyła w piekle razem z innymi. " Czuję jak mnie puszcza. Biegnę w twoją i Tylora stronę. Biorę cię na ręce i szybko udajemy się do wyjścia. Jeszcze przed progiem staję i patrzę jak Tylor zabija twego oprawcę. Wychodzimy z fabryki i udajemy się do samochodu. Po chwili ochroniarz wsiada za kierownicę i ruszamy z piskiem opon. Boże Ana jak dobrze, że to tylko sen. Tak bałem się, że to dzieje się naprawdę. To było takie realistyczne.
- Już dobrze Christianie. To tylko sen. Jestem tu cała i zdrowa. A teraz idziemy sapać.
Owija swoje szerokie ramiona wokół mojego ciała i zasypiamy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro