Chapter11
Kiedy się obudziłam za oknami panował już mrok. Spojrzałam na zegarek, na którym widniała 20:00.
" Coś długo spałam." - pomyślałam.
Spojrzałam na Christiana, który patrzył na mnie z zaciekawieniem.
- Jak ci się spało? - zapytał mnie Christian.
- Lepiej być nie mogło. Jak mogłabym się nie wyspać przy takim mężczyźnie jakim jesteś ty? - spytałam retorycznie.
- Masz całkowitą rację. Chodź do kuchni, pewnie jesteś głodna.
Na to stwierdzenie mój brzuch głośno zaburczał. Christian po cichu się zaśmiał. Wygramoliłam się z ciepłego koca, którym byłam owinięta jak druga skóra, i stanęłam na nogach obok Szarego, który oferował mi swoje ramię. Przyjęłam je z wdzięcznością. Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do kuchni. Gdy przechodziliśmy przez salon zauważyłam Patricka, który siedział na czerwonej kanapie obok Pheobe. Dziewczyna uśmiechnęła się do nas.
- Dobry wieczór pani Grey, panie Grey. - powiedział Patrick.
- Dobry wieczór Patrick. - powiedziałam.
- Dobry wieczór. Czy to jest odpowiednia pora na odwiedzanie się? - pyta się Christian.
- Proszę mi wybaczyć, ale Pheobe do mnie zadzwoniła i poprosiła o pożyczenie nut do jednego utworu, który musi przećwiczyć, aby dobrze zagrała na konkursie międzyszkolnym, który odbędzie się we wtorek. - wytłumaczył chłopak.
- Dobrze. Macie jeszcze 20 minut, a później grzecznie się pożegnacie i każdy uda się w swoją stronę. Zrozumiano? - powiedział władczym tonem Christian.
- Tak proszę pana. - odpowiedział Patrick.
Christian złapał mnie za rękę i poszliśmy do kuchni. Gdy weszliśmy do pomieszczenia Sebastian siedział przy barku śniadaniowym i konsumował kolację, którą przygotowała mu Gail. Gdy usłyszał, że ktoś wszedł do pomieszczenia odwrócił się do nas.
- Dobry wieczór mamo, tato. - powiedział Seba.
- Dobry wieczór synu. - powiedzieliśmy razem z Christianem.
Podeszliśmy do barku i usiedliśmy na wysokich stołkach barowych. Zaraz potem jak usiedliśmy Gail podała nam na talerzu jajecznicę na bekonie. Podziękowaliśmy jej skinieniem głowy. Po chwili pani Jones zniknęła w jednym z pokoi.
- Mamo, tato ja dziś nocuję u kolegi z klasy. Musimy zrobić projekt na piątek z języka hiszpańskiego. - poinformował nas syn.
- Dobrze. A u jakiego kolegi? - spytał.
- Nazywa się Adam Nicholas i mieszka 5 przecznic od nas.
- Taylor cię zawiezie. Ja jestem okropnie zmęczony. - powiedział Christian.
- Dzięki tato. - rzekł syn i zeskoczył ze stołka.
Po chwili znikł nam z pola widzenia. Zjedliśmy w ciszy i spokoju kolację. Po wstawieniu brudnych naczyń do zmywarki, nastawieniu jej, zgaśnięciu światła, wyszliśmy z kuchni i poszliśmy do salonu, w której znajdowała się Pheobe i Patrick.
- Jeszcze cię tu widzę. Już jakieś 10 minut temu miałeś opuścić apartament. - powiedział wzburzony Christian.
- Christian uspokój się. - złapałam męża za rękę, a do chłopaka rzekłam: - Już miałeś się zbierać, prawda Patrick?
Christian pod wpływem mojego dotyku trochę się uspokoił.
- Tak, już zbieram się do wyjścia, pani Grey. Przepraszam za zdenerwowanie panie Grey.
- Wyjdź już. - powiedział Christian przez zaciśnięte zęby.
Chłopak wstał z kanapy i pociągnął Pheobe za sobą. Mój mąż chciał osobiście dopilnować, aby chłopak opuścił apartament, więc poszliśmy za nimi. Gdy doszliśmy do nich Patrick trzymał Pheobe w tali i złożył na jej wargach pełny miłości pocałunek. Christian odchrząknął znacząco.
- Już wystarczy. Pheobe do pokoju. Zaraz przyjdziemy i porozmawiamy.
Dziewczyna oderwała się od ust Patricka. Ten pogłaskał ją po policzku i powiedział.
- Do jutra mała.
- Pa.
Jeszcze raz złożył pocałunek na czole i skierował się do windy. Kiedy winda się otworzyła Patrick wszedł do niej i po chwili drzwi się za nim zamknęły.
Razem z Christianem poszliśmy do jej sypialni. Zapukałam w drzwi. Po chwili córka pozwoliła nam wejść. Usiadłam na krześle obrotowym, które stało przy biurku, zaś Szary krążył nerwowo po sypialni.
- Dlaczego mi i swojej matce to robisz? - zapytał mój mąż grobowym tonem.
- Dlaczego nie pozwalacie się z nim normalnie widywać tak jak inni rodzice? Dlaczego mnie chronicie przed złem tego świata? Potraficie mi na to odpowiedzieć? Jeżeli tak to słucham, a jeżeli nie to wyjście z tego pokoju i nie pokazujcie mi się na oczy przez weekend.
W jej głosie słychać było ból i smutek. Ja wstałam i powiedziałam zawiedziona w stronę córki.
- Zastanów się nad swoim zachowaniem. Jeżeli się zastanowisz to przyjdź i wtedy porozmawiamy na spokojnie.
Podeszłam do drzwi i wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach. W salonie znalazłam syna.
- Mamo ja idę do Adama. Musimy zrobić ten projekt na piątek. Dobranoc mamo.
- Uważaj na siebie synku. Kiedy nas zamiar wrócić do domu? Dobranoc. Pozdrów ode mnie Adama.
- Nie martw się będę uważał. Pozdrowię. Wrócę jutro odrazu po szkole. Dobranoc i spokojnej nocy.
Sebastian podszedł w stronę windy. Z nikąd pojawił się Taylor. Podszedł do Sebastiana i razem wsiedli do windy, która właśnie znajdowała się na tym piętrze i zjechali do garażu. Pogasiłam światła i poszłam do sypialni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro