Chapter3
Gdy jestem w swoim gabinecie podchodzę do biurka i siadam na dużym czarnym fotelu, wykonanym ze skóry. Odpalam komputer. Przyciskam przycisk interkomu przywołuję moją sekretarkę, Sylvię.
- Sylvio czy mogłabyś mi przynieść cappucino z mlekiem i cukrem? - pytam się.
- Tak, oczywiście Ano.
Po 5 minutach kobieta wchodzi do mojego gabinetu niosąc na tacy moje cappucino a obok niego było ciastko z kremem.
- Jakbyś czegoś potrzebowała to wołaj. - mówi Sylvia.
- Są jakieś pisma do napisania? - pytam ją.
- Tak są w tej żółtej teczce, która leży na twoim biurku.
- Och dziękuję. - mówię grzecznie. - Mogłabyś mi przynieść na lunch sałatkę grecką i sok pomarańczowy? - zapytałam ponownie.
- Ależ oczywiście Ana. - mówi Sylvia.
- Dziękuję. - mamroczę w jej stronę.
Zabiera tacę i wychodzi z mojego gabinetu. Otwieram teczkę, o której wcześniej wspomniała Sylvia. Przeglądam papiery, które mam zamiar dzisiaj napisać. W nich miedzy innymi znajdują się protokoły, sprawozdania, prośby i oferty. Gdy kończę przeglądać pisma odrazu biorę się za odpowiedzi na nie. Uruchamiam edytor tekstu i pisze odpowiedź na pierwsze pismo.
***
Po 2 godzinach pisania na komputerze skończyłam odpowiadać na pisma. Gdy zerkam na godzinę jest 10:30. Za 2 godziny mam przerwę na lunch. O 11 dzwoni telefon. Odbieram telefon przykładając sluchakę do ucha.
- Ana. W lobby czekają na ciebie Eliot oraz Kate. Nalegają na spotkanie natychmiastowe. - mówi Lucy.
- Powiedz im, że o 12 mam przerwę na lunch. Nie mogę teraz zejść. Jestem strasznie zajęta.
- Dobrze przekażę. - mówi Lucy.
Zakończyłam połączenie i odłożyłam telefon na miejsce. Przeglądam papiery z tego miesiąca, gdy wpada do mojego gabinetu Sylvia.
- W czym mogę pomóc Sylvio? - pytam.
- Ana pani Eva wzywa cię natychmiastowo do swojego gabinetu. - mówi moja sekretarka.
- Już idę.
Wstaje z miejsca i udaję się do drzwi. Wychodzę z mego biura i wychodzę na korytarz. Kieruję się do windy. Wchodzę do windy i wciskam przycisk z numerem 13. Kiedy jestem na odpowiednim piętrze wychodzę z windy i idę do gabinetu mojej przełożonej. Pukam do drzwi i czekam na zaproszenie. Gdy usłyszałam " proszę " wchodzę bez wahania. Zamykam drzwi i podchodzę do biurka. Siadam przed nią i spoglądam na jej twarz. Po chwili się odzywa.
- Wezwałam cię tutaj Ano, aby prosić cię o wyjazd na konferencję do Nowego Jorku za tydzień w środę. Będą mówić o ważnych sprawach naszej firmy i chcę abyś pojechała tam ze swoim mężem. Co ty na to Ano?
- Muszę przemyśleć to. Jak się zdecyduję to powiadomię cię o mojej decyzji.
- Czekam na twoją decyzję do czwartku.
- Dobrze.
Wstaję z krzesła i opuszam pomieszczenie. Gdy jestem w swoim biurze siadam na fotelu i spoglądam na widok za oknem. Gdy przypominam sobie, że idę na lunch z Eliotem i Kate wciskam ponownie przycisk interkomu i mówię do Sylvi:
- Sylvio nie muszisz mi przynoscić lunchu. Wychodzę z biura razem z Kate i Eliotem.
- Zrozumiałam.
Gdy zbliża się 12 wstaję z krzesła biorę płaszcz i moją torebkę. Wychodzę z z biura i mówię do sekretarki.
- Sylvia wrócę o 13. Do tego czasu mam mieć na biurku zestawienie kosztów z ostatnich 2 miesięcy.
- Dobrze.
Przemierzam korytarz i wciskam przycisk przywołujący windę. Kiedy drzwi się otwierają wchodzę do środka. Wciskam guzik z numerem 0 i drzwi się zamykają.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro