Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter12

Kiedy jestem w sypialni zdejmuję dresy i koszulkę. Zakładam piżamę i kładę się do łóżka. Układam się wygodnie i udaję się do krainy Morfeusza, gdzie mogę być bezpieczna o swoje życie.
Kiedy jestem na skraju świadomości słyszę jak Christian wchodzi do sypialni. Po chwili kładzie się koło mnie i mocno przytula. Jeszcze słyszę jak mówi.
- Śpij dobrze pani Grey. Kocham cię najbardziej na świecie i nie pozwolę, żeby ci się coś złego stało. Będę cię i dzieci chronił nawet, jeśli ja będę zagrożony to będę was ratował.
Składa na moim policzku niewinny pocałunek. Słyszę jak zgasza lampkę nocną, która jest po jego stronie łóżka i przyciąga mnie do siebie jeszcze bardziej. Zapadam w sen. 

***

Kiedy budzę się o 3:40 zauważam, że obok mego boku nie ma Christiana. Wstaję z łóżka, biorę do ręki szlafrok i zakładam. Wychodzę z sypialni. Kieruje się stronę salonu, z skąd słyszę dźwięki smutnej piosenki granej przez Christiana na fortepianie. Gdy jestem w salonie staram się był jak najciszej. Opieram się o framugę i słucham muzyki wydobywającej się z pod palców Szarego. Gra pięknie jak na biznesmena. Gdy utwór się kończy postanawiam się ujawnić. Podchodzę bliżej fortepianu i kładę lewą rękę na ramieniu męża. Lekko się wzdryga pod wpływem mojego dotyku.
- Czemu nie śpisz? - tym razem to ja zadaje pytanie.
- Miałem zły i najpotworniejszy koszmar w jaki brałem udział. Musiałem to jakoś odstresować. Nie chciałem cię budzić muzyką, kochanie.
- Nic się nie stało. Co ci się śniło? - pytam z ciekawością.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. - mówi Christian. - Ale jeśli chcesz wysłuchać mojego koszmaru to chodźmy do łóżka.
Wstaje z ławeczki od fortepianu i łapie mnie za rękę. Kierujemy się w stronę naszej sypialni. Gdy jesteśmy w niej podchodzimy do ogromnego loża, na którym po chwili kładziemy się. Christian przyciąga mnie do do siebie i całuje w usta. Ten pocałunek jest inny niż wszystkie do tej pory. Jest przepełniony dużą ilością agresji i zaborczości, a także miłości. Kiedy Christian odrywa swoje usta od moich czuję pustkę w sercu.
- W tym koszmarze byłaś też ty. - zaczyna mówić Christian. - Tak jak wspomniałaś wczoraj w nocy, byłaś w jakiej ciemnej piwnicy. Po paru dniach od dziwnego telefonu od Derika namierzyłem jego komórkę. Znajdowaliście się w jakiejś opustoszałej fabryce. Pojechałem tam z kilkoma ludźmi i planowaliśmy akcję jak cię bezpiecznie odbić od tego porywacza. Była ciemna noc. Razem z chłopakami wkroczyliśmy do akcji. Wbiegliśmy niezauważeni do środka. Usłyszeliśmy twoje krzyki z dołu. Taylor skierował się tam, skąd pochodził twój głos. Szedłem tuż za nim, a za mną reszta. Przyczailiśmy się za winklem. Widziałem cię jak płakałaś, prosiłaś aby przestał cię przypalać papierosem. Gdy to widziałem czułem pustkę w sercu. Wkroczyliśmy do akcji. Wbiegliśmy do środka uniemożliwiając mu ucieczkę. Moja załoga otoczyła go ze wszyskich stron, by po chwili wyprowadzić do z pomieszczenia. Zostałem tylko ja, ty i Taylor. Siedziałaś całkowicie pozbawiona ubrań. Chciało mnie się w tedy strasznie płakać, widząc się w jakim opłakanym stanie się znajdowałaś. Musiałem cię bezpiecznie wynieść z tego okropnego miejsca. Niestety nie zauważyłem w rogu czającego się Jack'a. Wyłonił się z mroku i patrząc na mnie z nienawistnym spojrzeniem uśmiechnął się szeroko. Zbliżył się do mnie i obezwładnił. Jego prawa ręka znajdowała się na moim gardle zaciskając się i  powodując braku tlenu w moim organizmie. Powiedział do mnie " Jakieś ostatnie słowa do ukochanej żony?" Zdołałem tylko wydusić z siebie " Ana kocham cię i dzieciaki. Pamiętaj o mnie cały czas. " Poczułem jak przykłada lufę do skroni. Zamknęłem oczy w oczekiwaniu lecz nie pojawił się wystrzał. Otworzyłem oczy i chciałem je z powrotem zamknąć. Ujrzałem jak kieruje lufę pistoletu w twoją stronę.  " Jednak nie zabiję ciebie tylko ją. Patrz jak umiera twoja żona. " Potrząsnął mną abym patrzył jak ty umierasz. Jeszcze zdołałaś wydusić z siebie słowa " Christian byłeś, jesteś i będziesz dla wszystkim, co w życiu mnie spotkało. Nie będę powtarzała twoich słów, bo je z pewnością zapamiętałeś do końca życia. Kocham cię najbardziej na świecie. Będę na was patrzyła z góry. Obiecuję ci to. Kocham cię. " Kilka łez popłynęło ci po policzkach. Zauważyłem jak Tylor wyjmuje zza paska swój pistolet. Wcześniej go załadował. Celuje go w stronę Jack'a, który trzyma mnie w żelaznym uścisku. " Jeżeli go nie puścisz do ja ciebie zabiję. Przysięgam, że twoja dusza będzie się smażyła w piekle razem z innymi. " Czuję jak mnie puszcza. Biegnę w twoją i Tylora stronę. Biorę cię na ręce i szybko udajemy się do wyjścia. Jeszcze przed progiem staję i patrzę jak Tylor zabija twego oprawcę. Wychodzimy z fabryki i udajemy się do samochodu. Po chwili ochroniarz wsiada za kierownicę i ruszamy z piskiem opon. Boże Ana jak dobrze, że to tylko sen. Tak bałem się, że to dzieje się naprawdę. To było takie realistyczne.
- Już dobrze Christianie. To tylko sen. Jestem tu cała i zdrowa. A teraz idziemy sapać.
Owija swoje szerokie ramiona wokół mojego ciała  i zasypiamy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro