Chapter1
Minęło 15 lat odkąd urodziłam Pheobe i 18 lat od urodzenia Sebastiana, moich dzieci.
Pheobe ma 175 centymetrów wzrostu, brązowe oczy i brązowe falowanie włosy sięgające do pasa. Jest bardzo podobna do mnie, ale charakter odziedziczyła po Christianie. Lubi tańczyć i śpiewać. Ma kilka zaufanych osób. Często chodzi na imprezy do klubów, chociaż ja z moim mężem powiedziedzieliśmy stanowczo nie, ale i tak jest nieugięta w swoich poczynaniach i dąży do swojego celu tak jak mój mąż. Ma chłopaka o imieniu Patrick. Jej chłopak ma 190 centymetrów wzrostu, ciemnobrązowe włosy i niebieskie oczy. Ma 19 lat. Kilka razy został złapany przez policę za drobne kradzieże biżuterii i palenie marihuany.
Natomiast mój syn, Sebastian ma 180 centymetrów wzrostu, zielone oczy i kruczoczarne włosy. Syn jest zupełnie inny w odróżnieniu do swojej siostry. Jest spokojny i chętny do nauki. Nie miał jeszcze żadnej dziewczyny. Lubi samochody i gry. Nie chodzi na żadne imprezy ani nic z tych rzeczy. W szkole jest bardzo spokojny. Nie wdaje się w żadne bójki z innymi uczniami. Jest przykładem idealnego syna.
***
Kiedy budzę się spoglądam na budzik. Wskazuje 6:45. Dzisiaj jest 24 wrzesień. Spoglądam na śpiącego Christiana, który smacznie śpi. Odkąd pamiętam nigdy nie widziałam go tak spokojnego przez sen. Jego ręka jest przerzucona przez mój brzuch. Mija 15 minut. Gdy włącza się budzik Christian budzi się i przeciąga. Ja robię dokładnie to samo.
- Jak ci się spało kochanie? - pytam się męża.
- A jak ci cię wydaje? - odpowiada pytaniem na pytaniem Szary.
- Myślę, że dobrze.
- I dobrze ci się wydaje. Jak mógłbym nie spać dobrze u boku tak pięknej kobiety, pani Grey? - zaptytał Christian.
- Och. - tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić.
Przewróciłam na niego oczami.
- Czy ty właśnie przewróciłaś oczami, Ano? - zapytał Szary.
- Tak. - odpowiedzialam cichym głosem.
Miałam świadomość co dalej się wydarzy.
- Czy ty chcesz zostać przeze mnie ukarana? - zapytał ponownie Christian.
- Wiem, że musisz to zrób to. - odpowiadam mu.
- Poźniej cię ukarzę. A teraz chodź.
Wstał a ja za nim. Udałam się do garderoby po ubrania. Wybrałam prostą zieloną sukienkę do kolan, tego samego koloru bieliznę oraz szpilki. Poszłam do łazienki aby się ubrać. Gdy już miałam założoną sukienkę zawołałam Chrisiana aby zapiął zamek błyskawiczny. Gdy się zjawił w łazience podszedł do mnie i odgarnął włosy na bok. Zapiął zamek i pocałował mnie w kark. Dopiero gdy się odwróciłam przodem do niego zauważyłam, że założył ciemne garniturowe spodnie, błękitną koszulę oraz srebrnoszary krawat. Ten krawat to mój ulubiony. Na nogach miał czarne pantofle.
- Ślicznie wyglądasz. - rzekł Christian.
- Dziękuję. Ty też niczego sobie.
Odwróciłam się w stronę lustra. Wzięłam do ręki szczotkę i zaczęłam rozczesywać moje ciemnobrązowe włosy. Gdy zakończyłam tą czynność odłożyłam szczotkę na blat koło szafki i wzięłam perfumy od Coco Chanel. Spryskałam nimi dekolt i nadgarstki. Odłożyłam perfumy do szafki, która wisiała nad umywalką. Wzięłam czerwoną szminkę i pomalowałam usta. Na powieki nałożyłam zielone cienie do powiek.
Gdy się odwróciłam do mego męża posłał mi promienny uśmiech. Wyszłam z łazienki i skierowałam się po płaszcz. Gdy miałam go w ręce zaczęłam szukać mojej czarnej torebki. W końcu ją znalazłam. Leżała na krześle w rogu pomieszczenia.
Wyszłam z sypialni i skierowałam swe kroki do kuchni, gdzie pani Jones szykowała już dla nas śniadanie. Gdy weszłam do pomieszczenia powitała mnie Gail.
- Dzień dobry Ano.
- Dzień dobry Gail.
Usiadłam przy wyspie kuchennej. Po chwili Gail podała mi moją ulubioną herbatę. Skinęłam jej głową w podziękowaniu. Po 3 minutach do pomieszczenia weszły dzieciaki i Szary.
- Dzień dobry panie Grey. Witajcie Sebastianie i Pheobe. - powitała ich Gail.
- Dzień dobry Gail. - powiedział Christian.
Dzieciaki coś wymamrotały na przywitanie w stronie pani Jones. Gdy usiedli gosposia podała śniadanie. Gdy po 10 minutach zjedliśmy śniadanie Szary powiedział.
- Kochanie muszę zostać trochę dłużej w pracy. Mam do zakończenia bardzo ważny projekt.
- Ok.
- Tato podrzucisz nas do szkoły? - zapytała Pheobe.
- Taylor was podrzuci i zabierze, gdy skończycie zajęcia. - odpowiedział Christian na pytanie córki.
- Super. - mruknęli brat z siostrą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro