Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

uchowaj mnie






proszę, czy kiedykolwiek zrobiłem coś źle, że mnie tak nienawidzisz? dlaczego muszę żyć tak, kiedy chce inaczej? i nie wciskaj mi kitu, że mam nad tym kontrolę, bo nie mam. nigdy nie miałam. to takie oszukiwanie siebie, wiesz? brzmi całkiem głupio, ale naprawdę to zabolało. cała ta nasza znajomość... to takie głupie. ach, tak możesz zrobić mi herbaty. a jaką masz? zieloną? hm, niech będzie. wracając chcę powiedzieć, że nie mam nad niczym kontroli. bo wiesz, ja może i wyglądam na kogoś kto wiedzie szczęśliwe życie i dużo żartuje. ludzie z uczelni kochają moje anegdotki, wiesz? skupiają wtedy całą swoją uwagę na mnie, tak jakby to było mi do czegoś w ogóle potrzebne... ale ja nie o tym.

pierwsze nad czym nie mam kontroli to mój wygląd. ty jesteś debilem serio, wiem, że mogę się pomalować i tak dalej, ale jeśli nie chce to co? nienawidzę makijażu... dobra może czasem lubię, ale przez większość czasu niezbyt. mówisz operacja plastyczna, ale skąd mam niby na to wziąć pieniądze, hm? j a k mam to zrobić, skoro moja twarz nie jest najgorsza. hm? nie, nie zrozumiałeś mnie. tu nie chodzi o to, że wyglądam jakoś bardzo źle tylko... nie czuje się w tym dobrze... że ciele, łapiesz?

nie? cóż. niby nie moja sprawa, ale naprawdę chce żebyś wiedział o czym mówię. hm? chcesz po prostu słuchać? skoro tak... a wiesz co to dysforia? tak, tak taka choroba mhm. dokładnie, aż czuję dumę, że to wiesz, ale hm... nie wiem jak to powiedzieć za bardzo. mam się nie stresować? to trochę ciężkie, bo czuje się z tym dziwnie, ale spróbuje.

pamiętasz może tamtą jedną imprezę? co? że dokładniej powiedzieć? spoko. tą wiesz, o s i e m n a s t k ę czerwcową. tak! dokładnie, miło że kojarzysz. płakałem wtedy w łazience. serio było tak tragicznie, do tego gorąco, a ja jeszcze zapakowany w sukienkę. w sukienkę rozumiesz to? s u k i e n k ę. ja w sukience... chore. ale właśnie wtedy się popłakałam. czemu? nie wiem dokładnie. to często przychodzi tak nagle... poczekaj muszę się napić.

strasznie gorzka, ale może to i lepiej. a wracając, po prostu ten ubiór mnie przerósł. tak teraz możesz się śmiać... głupi powód? może... aczkolwiek mi wtedy nie było do śmiechu. wiesz, presja straszna, goście czekają, ja zamknięty w łazience z dłonią na ustach żeby tylko nie usłyszeli mojego skowytu... no, ale potem wuja musiał wyjebać z pytaniem wyglądasz jakbyś p ł a k a ł a, płakał a ś? hm? co zrobiłem, zwaliło mi się to na alergię. wiesz wtedy okres pyłków jeszcze był i jakoś uwierzyli, mimo że moje przekrwione oczy mówiły co innego.

czy piłam? tak, piłem alkohol. może nie dużo. jakiś drink ze słomką tylko. tak, mem teraz to wiem. nie był taki zły, ale wow mega też nie. ta patrycja i jej piosenka, wiem. to miał być żart na rozluźnienie atmosfery. hm? nie da się? cóż, a drinka chcesz? nie? cóż, twoja strata.

drugie to po prostu zwykle czemu nie jestem facetem. przecież oni mają łatwiej i w ogóle, ale czy chciałoby mi się nim być? nie, są obrzydliwi. co mówisz? więc czemu męskie zaimki? to... nie wiem. poczekaj muszę iść po chusteczki. co, nie nie płaczę, ale czuję, że niedługo będę. to strasznie chaotyczna rozmowa, przepraszam. ale wracając czemu... hm, myślę, że to też dlatego, bo chcę mieć jakąś kontrolę nad tym co robię. czy lubię się wyłamywać z systemu? może...

po trzecie? no chyba musi być trzeci, ale nie wiem. może, bo się zakochałem? hej, czemu się śmiejesz? bo to zabawne? i strasznie niemiłe, ale o tym chyba nie pamiętasz już... no ale wracając to też bym się śmiał. dalej mi się wydaje, że po prostu oszukuję sam siebie i wciąż... no wiesz. hm? nie bardzo? no cóż, to chyba nigdy nie poznamy prawdy.

a tak serio to nie rozumiem miłości. mama też mówi, że mnie kocha, a ostatnio zrobiła mi to. co, co no nic, a co ma być, musi kupić mi nowe. no jak co zrobiła, no wyjebała mi i złamała dzięki temu okulary... wiesz jakby ktoś cię lał twoim ulubionym kryminałem i rzucał po pokoju po wszystkich kątach to też byś tak wyglądał. bla, bla nie chce mi się ciebie słuchać, więc się zamknij. serio, nie potrzebuje twoich rad, to normalne. nie jest? cóż widocznie się nie znasz.

czyli jak masz mi mówić? nie wiem, obojętne mi to... tylko błagam nie mów mi, że jestem dziewczynką, proszę nie rób mi tego. to mi się kojarzy tak tragicznie. nie zrobisz tego? dziękuję... to naprawdę wiele dla mnie znaczy. tak, wiem, że to brzmi jak jakaś głupota mała, ale nie każdy jest w stanie to zrozumieć.

co? łza mi cieknie... och, masz rację, ale ja po prostu się cieszę. strasznie boję się, że ludzie mnie nie zaakceptują. proszę, jak mam się tego pozbyć? co mam zrobić? boże... co mam zrobić. huh? mam nie wzywać go... no dobrze, przecież i tak by mi nie pomógł. on nie pomoże komuś takiemu jak ja, prawda? jestem nikim w tym społeczeństwie. n i k i m.

uchowaj mnie od złego, brzmi pięknie, prawda? nie? cóż, a dla mnie tak i twoje zdanie mnie nie obchodzi. więc czemu pytam? ja... jestem trochę samotny w swoim własnym świecie i czasem potrzebuję usłyszeć czyiś głos na dany temat. tak wiem, też myślałem, że właśnie ci pocisnę.

i tak będę podciągać nosem, serio przestać tak mówić, bo znowu się popłacze. nie komplementuj tego ciała, to nie pomaga. moja matka za to zawsze— albo nie powiem tego. nie serio... niektóre sprawy powinny zdechnąć, zanim się je odbuduje na nowo. hm? często tak robię? tak, to prawda.

a wiesz czemu? bo tęsknie za nimi... bardzo. wyobraź sobie, że ktoś mógł pomyśleć, że go nie zaakceptuje, bo coś tam. ja?  osoba, która martwi się bardziej o innych niż o siebie ma kogoś odrzucić? co? jestem kurwą? hm? ach... no tak, ale wiesz ja nie robię tego specjalnie. po prostu przez większość czasu chce umrzeć. naprawdę, ja nie chce istnieć, ale cóż mam począć? i tak, wiem nie przypominaj mi już, i nie, nie próbuje zmienić tematu. ja, lubię ranić innych... tak, wiem jak to brzmi, ale to takie moje małe hobby? więc wolę nie pisać z kimś miesiące, żeby tylko nie napisać czegoś czego będę żałować.

tak, ale ona była wyjątkowa. kochałem ją r a n i ć i chyba dalej kocham... nie, nie kochałem i ranić i kochać, ale— tak wiem, że ma narzeczoną, s u p e r. niech im się wiedzie spokojna przyszłość... i w ogóle. czemu tak wzdycham? nie wiem, bo mogłam to być ja? ale o tym to już mówiliśmy. hm? co dalej, nie wiem, wiem tylko, że właśnie chce mi się płakać. dlaczego? po co? czy ty zawsze musisz zadawać mi pytania? od kiedy się mną interesujesz hm? z resztą to już nie ma znaczenia... och, herbata wystygła.

boże uchowaj mnie od takiej bolączki, p r o s z ę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro