Zerwanie cz.5/5
Priv. Uchiha Sasuke
Wyczułam swoją czakrę od razu. Wiedziałam gdzie jest z moim Naruto. Wiedziałam gdzie będzie. W mojej rezydencji. Nie kłopotałam się za bardzo, by tam dotrzeć. Wiedziałam, że jest na strychu. I tam dotarłam w rozwiązaniem mojego problemu. Jedynym rozwiązaniem było roztrzaskanie lustra.
- Naruto! - wydarłam się wpadając jak dzika na strych. Oni już tam byli. Moja kopia, która dobierała się do mojego ukochanego.– Naruto!
- No nie... Mój głupi oryginał... - wyjęczała zawiedziona kopia, odsuwając się od blondyna.
Zauważyłam, że mój były chłopak, leży związany na starym, zakurzonym stole. Był zakneblowany. W dodatku przestraszony i zdezorientowany. Lecz gdy mnie zauważył, trochę się uspokoił. Ale tylko trochę.
- Wypuść go! - warknęłam w stronę kopii, która stanęła naprzeciw mnie w pewnej odległości.
- Ani mi się śni. Dlaczego niby miałabym to zrobić, co?
- Jesteś jedynie kopią. Zrobisz co ci każe... - znowu warknęłam aktywując Sharingan'a.
- Nic z tego, pani oryginale. Naruto-chan jest mój. I będę dla niego lepszą Sasuke niż ty... - ona też aktywowała Sharingan'a.
Wiedziałam, że będę musiała stawić jej czoła. Jednakże wiedziałam co robić dalej. Jedyną możliwością, było roztrzaskanie lustra, które stało w rogu strychu. Za pomocą Shunshin no Jutsu chciałam ją wyminąć, jednak nie pozwoliła mi na to. Pojawiła się tuż przede mną, mierząc pięścią w moją twarz. Skontrowałam atak. Była tak silna jak ja.
- Ty...
- Myślisz, że nie wiem co chcesz zrobić? Nie zniszczysz mnie! - krzyknęła, po czym odepchnęła mnie i wyjęła zza pleców kunai'a, którym rzuciła w moją stronę. Uniknęłam ataku, lecz po chwili nadszedł kolejny. Naruto obserwował jak mierzę się ze swoim odbiciem. Był zmartwiony...
Naruto... muszę go...
- Orientuj się! Katon! Goukakyu no... - ułożył pieczęcie... nie! Wtedy spali to pomieszczenie!
- Nic z tego! - krzyknęłam po czym rzuciłam w nią shurkien'em. Odskoczyła, jednak pojawiłam się za nią, blokując jej ręce. Później kopnęłam ją w plecy. Odrzuciło ją na drewnianą ściankę. A byłam już przy lustrze z wyciągniętym kunai'em.
- Nie! Proszę! Nie trzaskaj lustra! Ja... Chciałaś się zmienić! Ja...
- Sprawiasz tylko kłopoty... wiedziałam, że to się nie uda. Chciałam się zmienić dla Naruto... Jednak chyba mi nie wyszło. - rzekłam, przyglądając się zakneblowanemu blondynowi. Roztrzaskałem lustro.
- Nie!!!
Było po wszystkim. Moje odbicie zniknęło. Całe szczęście. Jednak najgorsze nie nadeszło. Rozwiązywałam Naruto, który siedział już na stole bacznie mi się przyglądając.
- Więc nie żartowałaś sobie ze mnie...? - zapytał cicho, kiedy ściągałam więzy z jego dłoni.
- Nie.
- Więc po co to zrobiłaś?
- Chciałam... być inna... - rzekłam, gdy go uwolniłam.
Nie patrzyłam na niego, bałam się tego spojrzenia...
- Więc ta technika była... dla mnie? – zdziwił się blondyn.
- Tak. Naruto... rozumiem cię teraz... byłam okropna, ale... - przerwałam wypowiedź.
Ponieważ, gdy Naruto wstał ze stoły i zarzucił mi ręce a szyję. Oniemiałam...
- Sasuke... jaki jest dzień?
- Dwu...-Dwudziesty kwietnia...
- To go zapamiętaj. - rzekł, kiedy oderwał się ode mnie.- Daję ci drugą szansę. - rzekł, uśmiechając się do mnie. Ja też zaczęłam się uśmiechać. A gdy go pocałowałam... wiedziałam, że chce być dla niego lepszą osobą. Bez użycia jakichkolwiek technik ninja.
C.D.N.
Dziękuję za przeczytanie i życzę miłego dnia ♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro