Rzdział VIII
- Chwila, jesteś pewien, że to Senju? - zapytałam ścierając łzy.
- Tak. - stwierdził.- Możliwe, że wie o twoim pochodzeniu, i tylko udaje głupka, by wyciągnąć z ciebie jak najwięcej informacji. - głos ojca aż mnie przerażał.- Nie możesz mu ufać.
- On nigdy by czegoś takiego nie zrobił! - krzyknęłam.
- Zaufasz klanowi, który zamordował paru naszych shinobi?! - na ton jego głosu aż się wzdrygnęłam.- Nie wierz, jakie myśli skrywa głęboko w sercu. - łzy znowu spływały mi po policzku.- Jeśli dasz mu się zwieść, narazisz na niebezpieczeństwo cały klan Uchiha!
- Przecież sam mówiłeś, że jesteśmy najlepszym klanem...! Teraz sam sobie przeczysz!!
- Nie podnoś głosu. - powiedział nad zwyczaj spokojnie.- Na wszelki wypadek ja i Izuna pójdziemy z tobą, zrozumiano?
- Mochiron, otōsan...* - zawahałam się, ale wiedziałam, że muszę odpowiedzieć.
Wstałam na równe nogi i wyszłam z pokoju w którym byliśmy. Stanęłam przy bramie naszego klanu. Westchnęłam ciężko, a z rękawa wyleciał mi kamień, który rzucił mi Hashirama. Podniosłam go i ścisnęłam w dłoni, a w oczach było widać złość pomieszaną z nienawiścią, ale... do kogo?
~
Mochiron, otōsan. - Oczywiście, tato...
-------------------
Przepraszam, że takie krótkie
→ Kolejna część...
✗Dziękuję za wszystko
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro