Rozdział XXIII
→ Time skip
Ile to już czasu? Jakieś... kilka lat, ale Konohagakure spokojnie sobie żyje, ale czy spokój jaki tam panuje może trwać wiecznie, gdy przy władzy jest Uchiha? Wielu z was pewnie wątpi... I słusznie.
Uchiha - kim oni na prawdę są? Czy się zmienili? Czy zmiana Madary dobrze wpływa na innych? Czemu zadaję takie pytania? Przecież to ja piszę tę przysłowiową "książkę". Więc... dlaczego takie pytania tu padły? Czy one coś znaczą? Czy to ma związek z fabułą? Możliwe.
- Kaa-chan? - krzyknęła Uma.
Spojrzałam na córkę zdziwiona, gdy ta wpadła do gabinetu jak poparzona. Pierwsze co mi do głowy wpadło to to, że coś ją poparzyło i trzeba jej pomóc, ale w sumie... nie wyglądała na osobę ranną. Dlaczego tak się dziwnie zachowała?
- Co się stało? - spytałam najpierw.- Jestem w trakcie podpisywania~...
- Mizukage chce wojny. - powiedziała z uczuciem, które skojarzyło mi się z nienawiścią.
Mogłam z dumą przyznać, że była z niej Uchiha z krwi i kości. Jednak bałam się teraz to tą wojnę. Chciałam wiedzieć, dlaczego teraz? Dlaczego w ogóle od razu wojna? Co zrobiliśmy nie tak?
- Mówiłaś tacie? - spytałam szybko i wstałam w krzeska, na którym chwilę temu siedziałam.
- Tata pierwszy widział ten zwój.
- Jaki zwój?
Uma powoli podeszła do mnie i podała mi zwój, o którym wspomniała. Spojrzałam na niego... pieczęć. Westchnęłam i rozwaliłam ją, patrząc na to, co jest w środku. Kartka i na niej pismo samego Mizukage. Rozpoznałabym je chyba wszędzie...
--------------------------------
→ Kolejna część...
✗Moje starania są bezinteresowne
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro