Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XIX

- Powinnaś odpocząć. - powiedział Hashirama zabierając mi pranie.

- Uspokój się! - krzyknęłam poirytowana.- Nawet nie wiemy, czy jestem w ciąży.

- Wybraliście już imię? - zapytał nagle Tobirama. Nawet nie wiedziałam kiedy wszedł.

- Czy wam już serio odbiło?! - krzyknęłam. 

 Cisza trwała tylko chwilę i Hashirama zaczął mówić o tym co zrobi, kiedy dziecko się już urodzi. Nie było to fajne, bo robił to beze mnie.

- Jak urodzę, to wam dziecka w ręce nie oddam. - odezwałam się nagle.- A co jeśli to będzie dziewczynka? "Indyk myślał o niedzieli, a w sobotę mu łeb ucięli". - oznajmiłam z uśmiechem.- Zapamiętaj to sobie, kochanie.

- To chociaż chodź do lekarza. Niech sprawdzi, czy jesteś w ciąży! 

- To dobry pomysł. - przytaknął Tobirama.

- Jesteście nienormalni. - oznajmiłam.- Będą mnie po lekarzach ciągnąć... Jestem Hokage i mam ważniejsze rzeczy na głowie! - mruknęłam idąc do biura.- Jak będę miała brzuch to Ci powiem, a teraz to mnie w spokoju zostaw! Ty też Tobiramo! - krzyknęłam, gdy obaj zaczęli iść w moją stronę.

 Po wydarciu się na nich, zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam przy biurku. Zaczęli mnie już wkurzać, a szczególnie Hashirama. Ojciec mi mówił, że ciąża to nie choroba, ale matka była tego sprzeczna. Nie cieszyłam się na obowiązki z tym związane, ale skakałam z radości wiedząc, że to będzie moje dziecko i Hashiramy. Nie ukrywam, ale chciałabym, by wyglądała jak mój miś. Była by taka słodka i zawsze bym sobie o nim przypominała przy malutkiej.

 Siedziałam tak nie całą godzinę, ale czułam się obserwowana. Wiedziałam, że to nie mogli być Tobirama, ani Hashirama. Podparłam brodę na dłoniach i spojrzałam na okno. Poruszyło się coś, ale udawałam, że tego nie widzę. Nie ciągnęło mnie do walki i nie chciałam jej wzniecać.

- Mogę wejść? - usłyszałam pukanie do drzwi i głos. Postać za oknem zniknęła.

- Oczywiście, wchodź! - krzyknęłam na zaproszenie.

 Do pokoju wszedł Hashirama z jakąś kobietą. Miała długie jasnoczerwone włosy i duże oczy bez źrenic. Na sobie miała złożone kimono z wysokim kołnierzem z symbolem Uzushiogakure.

- Kto to? - zapytałam przyglądając się kobiecie.

- Jestem Mito Uzumaki. Cieszę się, że w końcu poznałam Hokage tej pięknej wioski. - przedstawiła się i zaczęła się podlizywać. Przynajmniej tak to odebrałam.

- Czy coś się stało? - zapytałam ponownie.- Jestem pewna, że członek z klanu Uzushiogakure nie przybyłby do mnie bez powodu.

- Niestety, ale jest problem i to nie mały. - zaczęła spokojnie.- Ludzie podejrzewają panią o władanie ogoniastą bestią z dziesięcioma ogonami. - powiedziała szybko. Wszystkie oczy były skierowane na mnie.

- Co związku z tym? - zapytałam niezruszona.

- Chcę wiedzieć czy to prawda i... - przerwała na chwilę.-... są osoby które pragną tej mocy. W każdej chwili mogą zaatakować panią, Hokage.

- Poradzę sobie. Tylko mój mąż może się ze mną równać. - oznajmiłam i zaplotłam ręce na piersi.

- Hokage-sama to nie są przelewki. To poważna strawa! - nie dawała mi spokoju.

- Kochanie wyproś ją, proszę. - odezwałam się nagle.

- Proszę mnie wysłuchać.

- Czy sugerujesz w ten sposób, że nie jestem w stanie ocalić swojej wioski?! - wrzasnęłam wstając.- Jestem Hokage Wioski Ukrytej w Liściach i nie potrzebuję opieki od ludzi takich jak ty! - moja ręka walnęła z całej siły w brat biurka. Nawet Hashirama się wystraszył i bał się o życie kobiety.

 Poprosił kobietę, by wyszła razem z nim. Stanęli nie daleko drzwi i zaczęli rozmawiać. Wszystko słyszałam...

- Jesteś pewna, że to ona?

- Hashiramo, jeśli czegoś nie zrobimy może go uwolnić i zniszczyć wioskę! Najgorsze będzie dopiero wtedy, gdy zjawią się ci, którzy pragną tej wielkiej mocy. - oznajmiła.

- Wiem, że gdyby potrafiła go kontrolować, powiedziałaby mi o tym.

- Na jej miejscu też bym się bała!

 Nie mogłam tego słuchać. Wstałam i podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Spojrzeli na mnie wystraszeni, a ja poprosiłam kobietę do gabinetu. Hashirama chciał pójść z nami, ale odradzałam. Chciałam porozmawiać z nią na osobności.

 Wróciłam do biurka i usiadłam na krześle, a Mito usiadła na przeciwko mnie. Patrzyłam na nią. Moim zdaniem była dziwna.

- Masz rację. Kontroluję ogoniastą bestię, ale to potrafi nie każdy Sharinganowiec. - zaczęłam.- Chcesz pomóc przy ogoniastym, ale wiec, że jeśli twoja pomoc jest szczera muszę zrobić coś o czym nawet bym nie pomyślała.

- Ale pomyślałaś... - wystraszyła się lekko.- O co chodzi?

- Będziesz musiała go w sobie zapieczętować. - w moich oczach zaświecił Sharingan. Zaczęłam ją nienawidzić.

- To chyba żarty! Nie może~...

- Tylko tak możesz pomóc! - przerwałam jej uderzając dłonią w blat.- Wybieraj. Masz czas do zachodu, a teraz wyjdź zanim zacznę rozważać zabicie cię. - dodałam, a Mito ukłoniła się i wyszła.

 Prychnęłam, gdy pojawił się mój mąż. Na jego twarzy widniał żal i strach. Wiedziałam, że to moja wina, bo nie często odpalałam Sharingana.

- Czyli to prawda. - zaczął podchodzić.- Dlaczego mi nie powiedziałaś?!

- Nie było okazji, a poza tym... - w moich oczach pojawiły się łzy.-... powinieneś wiedzieć co potrafią oczy Uchihy! Tobirama zawsze robi Ci wykład na ten temat, gdybym kiedyś chciała Cię zabić! - krzyknęłam i wstałam. Miałam dobry widok na jego oczy.

- Jesteś moją żoną... Powinnaś mówić mi o takich rzeczach.

- To ja jestem Hokage i sobie poradzę! - wrzasnęłam i zniknęłam.

--------------------------
→ Kolejna część... 

✗Moje starania są bezinteresowne

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro