Rozdział X
Mój przyjaciel stał się dla mnie martwy. Usunęłam Hashiramę ze swojego życia...
Od tamtej chwili dzień w dzień toczyliśmy ze sobą nieustanne boje. Zanim się zorientowaliśmy, staliśmy na czele naszych klanów...
Staliśmy się częścią rzeczywistości będącej zupełnym przeciwieństwem świata z naszych marzeń...
***
Na polu bitwy zostaliśmy tylko my i nasi bracia. Nie atakowałam Hashiramy tak, by go zabić, ale wiedziałam, że kiedyś jeden z nas będzie musiał zginąć.
Wokół nas był tylko ogień, a ja zostawiłam brata samego z przeciwnikiem. Jednak tego pożałowałam... Poczułam coś dziwnego, więc szybko pobiegłam do Izuny. Jego widok był dla mnie największym szokiem.
- Izuno! - krzyknęłam i złapałam jego upadające ciało. Z jego rąk wypadł miecz, a z buzi leciała krew.- Trzymaj się! Uratuję Cię! - wzięłam go pod ramię, a w moich oczach krążyły łzy.
Po nie długiej chwili doszedł do nas Hashirama i koniec miecza wymierzył w moją stronę. Patrzyłam na niego bez jakichkolwiek uczuć.
- Hashiramo!
- Madara, nie pokonasz mnie. - powiedział, po czym nagle rzucił miecz nie daleko siebie. Nie ukryłam zdziwienia.- Połóżmy temu kres. - zaczął.- Jeśli dwa najsilniejsze rody, Uchiha i Senju, połączą siły, ościenne kraje nie będą w stanie znaleźć klanów, które będą mogły się z nimi równać. - mówił tak, by mnie przekonać.Konflikt umrze śmiercią naturalną.- Zgódź się. - jego ręka wysunęła się w moją stronę.
Patrzyłam na niego moim sharinganem i przypomniałam sobie, kiedy jeszcze byliśmy najlepszymi przyjaciółmi... To było piękne wspomnienie i to ono dawało mi drugi powód do życia.
Zrobiłam krok w jego stronę i kierowałam rękę w jego stronę. Gdy moja dłoń miała złączyć się z jego w pakcie pokojowym... odezwał się głos:
- Nie rób tego, siostrzyczko! - zastygłam w miejscu.- Nie daj się zwieść ich pięknym słówkom!
- Izuna! Jeśli tego nie zrobię... po klanie nie zostanie nic!
- Zapomniałaś, że te dranie praktycznie unicestwiły nasz klan? - rozejrzałam się dookoła.
Izuna miał rację, ale Hashirama również. Nie wiedziałam co mam wybrać... więc wyciągnęłam bombę dymną i rzuciłam nią w ziemię. Mgła zakryła mnie i brata, a my mogliśmy po prostu zniknąć.
Zdałam sobie sprawę, że sytuacja Uchiha jest tragiczna. Kolejni członkowie rodu Sharingana zaczęli przechodzić na stronę Senju. Wtedy też zmieniłam się ja... Zdobyłam Wiecznego Mangekyo Sharingana.
- Bardzo mi przykro... - powiedział jeden z Uchihów.
- Nie potrzebuję współczucia, ale... - zaczęłam i wstałam z kolan.- Chcę wiedzieć, gdzie jest Hashirama!! - krzyczałam to z nienawiścią, ale ze łzami w oczach. Dalej go kochałam...
-----------------------
Leżę chora w domu i postanowiłam wziąć się za te opowiadanie ★
→ Kolejna część...
✗Miło, że w ogóle ktoś życzy mi zdrowia 💕
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro