Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IX

 Następnego dnia, w chwili naszego spotkania nie byliśmy tak samo uśmiechnięci. Nasze miny nie pokazywały żadnych uczuć. Wiedziałam, że nie mogę stać jak kretynka...

- Co powiesz na to, byśmy w ramach przywitania puścili kaczki? - zapytałam beznamiętnie.

- Dobry pomysł. - przytaknął i wyciągną swój kamień. Zrobiłam to samo.

Patrzyłam na chłopaka i złapałam nadlatującą kaczkę. Po chwili spojrzałam na nią... moje oczy otworzyły się szeroko.

- Hashirama, wybacz, ale dzisiaj nie mogę. Mam coś ważnego do zrobienia. - obróciłam się do niego plecami i pomachałam.

- Rozumiem, w takim razie ja też będę się zbierał. - powiedział miło, ale w jego głosie było słychać niepokój.

Odbiłam się od ziemi i uciekłam. Tak, uciekłam... Na kamyku który rzucił mi chłopak było wyryte: "To pułapka. Wynoś się stąd." Lecz ja nie byłam dłużna - moja kaczka też miała wiadomość właśnie tego typu.

Biegłam przed siebie, do momentu gdy ojciec i brat przebiegli obok mnie. Wiedziałam, że to przez nas nasi bracia i ojcowie stoczą teraz walkę.

- Wiedzę, że wpadliśmy na ten sam pomysł, Senju Butsumo. - oznajmił mój tata.

- Ten drugi to chyba Tobirama.

- Na to wygląda, Uchiha Tajimo. - tym razem odezwał się ojciec Hashiramy.

- A ty to Izuna, prawda?

Wyglądało na to, że Senju przypadkowo wymyślili identyczny plan. Obie strony znalazły się w tej samej sytuacji. Na podstawie wielu wcześniejszych potyczek Senju Butsumo i tata wiedzieli, że ich siła jest równa.

Im się spostrzegłam, nasi rodzice wraz z braćmi ruszyli do ataku.

- Przestańcie!! - krzyknęliśmy w tym samym czasie. Nie słuchali nas.

Shinobi od dziecka wpaja, że bez względu na sytuację na polu bitwy nie mogą daś się ponieść emocją. Chwila zawahania podczas walki stwarza wrogowi możliwość ataku i może przesądzić o czyimś losie.

Dorośli wyskoczyli w górę. Senju rzucił kunai w mojego brata, a mój ojciec miecz w Tobiramę. Miałam świadomość, że nie mogę stać i się przyglądać jak jakaś kretynka. Rzuciłam kamień i w ten sposób uratowałam brata, ale Hashirama zrobił to samo.

Stanęłam przed Izuną, a ojciec za nim. Byłam wściekła na mężczyznę, który chciał zabić mojego braciszka.

- Nigdy nie wybaczę bydlakowi atakującej mojego brata! Bez względu na to, kim jest! - powiedziałam pewna siebie.

- I vice versa! - powiedział Hashirama.

Patrzyliśmy na siebie. W naszych oczach było widać żądzę mordu, a moje oczy przeszywały wszystkich na wylot. Cała ta sytuacja była okropna...

- Hashiramo.

- Czego?! - spytał szybko.

- Wygląda na to, że marzenia , które chcieliśmy zrealizować, były zwykłymi mrzonkami. - oznajmiłam, po czym spuściłam głowę.

- Madara, o czym ty mówisz?! - chłopak nie wierzył własnym uszom. Mówiłam to bardzo poważnie.

- Czas spędzony z tobą był krótki, ale będę dobrze go wspominała. - na te słowa nastała cisza.

Dobrze wiedziałam, że ojciec i Senju opracowują plan. Nie był to najlepszy pomysł, bo ja sama nie chciałam walczyć z przyjacielem.

- Trzech na trzech? Poradzimy sobie, Madara? - zapytał mnie tata.

- Nie sądzę. Hashirama jest ode mnie silniejszy. - zaczęłam bez uczuć.- Jeśli podejmiemy się walki, nie wyjdziemy z tego cało.

- Istnieje dziecko silniejsze od Ciebie? - zdziwił się mój brat. Sama nie mogłam w to uwierzyć.

- Rozumiem, budzi podziw. Odwrót! - powiedział ojciec. Zachowaliśmy się jak tchórze.

- Do zobaczenia. - zwróciłam się do Hashiramy i obróciłam się do niego tyłem.

Zaczęłam powoli podążać za rodziną.

- Madara, chyba nie zamierzasz teraz zrezygnować?! - wrzasnął na mnie. Zatrzymałam się, a w moich oczach pojawiły się łzy.- Dotarliśmy do tych samych wniosków!

- Ale jesteś Senju. - powiedziałam szybko. Chłopak aż się wzdrygnął.- Naprawdę chciałabym by było inaczej. - słona ciecz powoli wydostawała się na zewnątrz.- Wasz klan zamordował mojego brata. A twój zginął z rąk Uchiha... - przypomniałam sobie te chwile razem z Hashiramą.- Dlatego nie ma nawet potrzeby sprawdzania, co się kryje w naszych wnętrzach. Następnym razem spotkamy się na polu bitwy, Senju Hashiramo. - chłopak zrozumiał o co mi chodzi, a z moich oczu poleciały łzy.

Nie byłam dymna ze swoich słów, ale tylko tak mogłam uratować brata i przyjaciela...

- Jestem Madara z rodu Uchiha! - krzyknęłam, a w moich oczach pojawił się Sharingan.

- Ojcze, spójrz na oczy siostrzyczki!

- Może nie zdobyliśmy żadnych informacji o Senju, ale wygląda na to, że nie wrócimy do domu z pustymi rękoma. - ucieszył się tata, a podeszłam do niego.

- Właśnie przebudziła Sharingana? - ojciec Hashiramy nie ukrywał zdziwienia.

W tej chwili wiedziałam co tak naprawdę symbolizuje przebudzenie Sharingana...

--------------------------------

Wzięła mnie gorączka i miałam czas na ten rozdział
→ Kolejna część...

✗Moje starania są bezinteresowne (Nie wiedziałam za co mam dziękować, bo wszystko to wszystko)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro