Rozdział I
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie! - krzyknęłam na chłopaka.
- Mam na imię Hashirama, a nazwiska nie mogę ci zdradzić.
- Hashirama? - zdziwiłam się, gdy jego kąciki ust podniosły się jeszcze wyżej.- Przyglądaj się uważnie, tym razem mi się uda! - podwinęłam rękaw i z zamachem rzuciłam kamyk.
Kamień odbił się od tafli wody i upadł na dno. Zarumieniłam się ze wstydu, po czym z mordem w oczach, spojrzałam na chłopaka. Byłam strasznie zła, bo byłam najlepsza w rzutach shurikenem.
- Draniu, specjalnie za mną stałeś, by mnie zdekoncentrować! Jestem wrażliwa i gdy ktoś nade mną stoi, nie mogę nawet zebrać myśli!! - Hashirama nie wyglądał najlepiej, gdy się tak na niego darłam.
- Wybacz. - powiedziałam i padł skulony na ziemię.
Ten widok mnie rozśmieszył, ale wiedziałam, że to moja wina. Ochłonęłam i uśmiechnęłam się do Hashiramy.
- Nie bierz tego do siebie. - powiedziałam nagle.- Przepraszam, po prostu głupio się usprawiedliwiałam.
- Nie wiedziałem, że cierpisz na tak okropną nerwicę.
- Teraz to już naprawdę nie wiem, czy jesteś miły czy wredny! - krzyknęłam zła i poirytowana. Cała ta sytuacja była upierdliwa.
- Jedno wiemy na pewno, jestem lepszy w puszczaniu kaczek. - nagła zmiana humoru chłopaka mnie jeszcze bardziej zezłościła.
- Zaraz ty będziesz robił za kaczkę!
Wskazałam na niego palcem i na czole pojawiła się żyłka, która wyglądała jakby miała pęknąć.
- Wybacz, nie chciałam cię zdenerwować. - znowu skulił się upadając na ziemię.- W ramach zadośćuczynienia pozwolę ci wrzucić mnie do rzeki. Nie krepuj się...
- Z tą nerwicą to ty chyba wiesz z autopsji! - nachyliłam się nad Hashiramą.
- Ale byłbym wdzięczny, gdybyś dorzucił mnie do drugiego brzegu.
- Aleś ty wkurzający! Wypad mi stąd!!
Teraz byłam pewna, że moja cierpliwość nie należy do najlepszych. Podniosłam rękę i ścisnęłam ją w pięści celując w chłopaka. Byłam jak atomówka, która była na skraju wytrzymałości.
- To na razie!
- Chwila moment! - powiedziałam szybko, łapiąc chłopaka.
- To mam iść czy nie? Zdecyduj się w końcu!
- Ja tylko... - zarumieniłam się, gdy zrozumiałam, że trzymam jego rękę.
Jego wzrok przykuło coś innego, a raczej ktoś. W rzece, po której wcześniej puszczałam kaczki, płynęło martwe ciało mężczyzny. Hashirama od razu pobiegł do nieznajomego, a gdy stanął na wodzie... nawet się nie zanurzył.
- Jesteś shinobi? - zapytałam wiedząc jaka będzie jego odpowiedź.
- Wkrótce rozgrzeje tu walka, lepiej wracaj do domu. - powiedział Hashirama.- Wybacz, ale muszę iść.
- Taa... - na mojej twarzy pojawił się smutek.
- Do zobaczenia. - jego mina też nie wyglądała najlepiej.- Jak ci tam było?
- Nazywam się Madara.
- Madara? - powtórzył.
- Niezdradzanie obcym nazwiska to żelazna zasada shinobi. - oznajmiłam nagle.
- Tak jak myślałem. Ty też jesteś shinobi. - obrócił się w moją stronę.
- Przy okazji... - zaczęłam przygotowując się do skoku.- Jestem dziewczyną~! - uśmiechnęłam się z kpiąco zaśmiałam, odchodząc.
Mieliśmy inne charaktery, ale czułam między nami coś dziwnego...
-------------------------------------------
Przepraszam, że tak późno, bo na zegarku mam już 24.00
→ Kolejna część...
✗Moje starania są bezinteresowne
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro