Rozdział XII
Wierzyłam, że to mój koniec, gdy Tobirama skierował miecz w moje serce. Mała stróżka krwi spłynęła mi z kącika ust.
- Madara, to twój koniec.
- Zaczekaj, Tobiramo! - głos Hashiramy zatrzymał ruch jego brata, a ja spojrzałam na niego kątem oka.
- Dlaczego?! To nasza szansa!
- Niech tylko włos jej z głowy spadnie!
- Zakończ to, Hashiramo. - prychnęłam na jego słowa.- Śmierć z twoich rąk będzie zaszczytem.
- Nie zgrywaj twardzielki. - powiedział i spojrzał mi w oczy.- Jeśli zabiję przywódcę Uchiha, rozwścieczę twoich młodych wyznawców.
- Nie chcę być ubóstwiana. - oznajmiłam bez uczuć. Nie powiedział nic na ten temat.
- Zakończmy tę wojnę. - powiedział po chwili ciszy.- Przecież złożyliśmy sobie obietnicę! Mieliśmy stworzyć doskonałą wioskę. - jego głos posmutniał.- Czy nie możemy wrócić do dni, w których puszczaliśmy razem kaczki?
- To niemożliwe. Nie jesteśmy już tacy sami... - przypomniałam sobie słowa małego Hashiramy. W oczach ponownie stanęły mi łzy.- Wszyscy moi bracia zginęli. Nie mam kogo chronić... Poza tym nie mogę tak po prostu ci zaufać.
- Co mam zrobić, by zdobyć twoje zaufanie? - zapytał pewny tego czego chce.
- Istnieje pewien sposób pozwalający pokazać swoje wnętrze. - zaczęłam i po patrzyłam w górę.- Musiałbyś zabić swojego brata lub popełnić samobójstwo. - Senju nie ukrywali zdziwienia.- Wtedy rachunki zostaną wyrównane. Będę gotowa zaufać twojemu klanowi.
- Każesz mu zabić brata lub popełnić samobójstwo?! Jak śmiesz wygadywać takie bzdury! - wrzeszczał jakiś Senju, ale Hashirama podniósł rękę w geście uciszenia go. Czekałam na to co stanie się dalej.
- Podzielam jego zdanie, to szaleństwo. - odezwał się Tobirama.- Co zamierzasz? Zabijesz mnie? - pytał łapiąc miecz za rękojeść.- A może sam zginiesz, słuchając jej bzdur? Jej żądania są niedorzeczne. Nie słuchaj jej! - na te słowa Hashirama wstał.
- Dziękuję Ci, Madara. Jednak masz dobre serce. - powiedział i ściągnął zbroję.
Dałam mu wybór. Ofiarowałam mu dodatkową opcję, która nie wymagała mordowania jego brata. Rozumiałam, co czuje brat do swojego młodszego rodzeństwa...
Hashirama wyciągnął kunai i spojrzał ma Tobiramę. Przyglądałam się całej akcji z dołu.
- Posłuchaj, Tobiramo. - zaczął.- Zachowaj w sercu moje ostatnie słowa.
- Bracie.
- Za te słowa oddam życie. Reszta klanu też niech słucha! - wrzasną i ostry koniec kunai'a skierował w swój brzuch.- Po mojej śmierci nie ważcie się zabijać Madary. Zakazuję wszelkich walk między naszymi klanami! - nie wierzyłam w to co słyszę.- Poprzysięgnijcie to na na życia swoich ojców i nienarodzonych dzieci! - z jego oczu spłynęła samotna łza.- Żegnajcie.
Ręka w kunaiem zbliżała się do jego brzucha. Otworzyłam szeroko oczy i wstałam najszybciej jak mogłam... Załapałam jego nadgarstek i w tej chwili ręka, która przymała kunai była wysunięta w bok. Ja natomiast drugą ręką trzymałam materiał na jego plecach, nie ukrywając swoich łez.
Hashirama patrzył na mnie ze zdziwieniem, ale jego druga rękę przysunęła mnie do niego.
- Wystarczy. - powiedziałam przez szloch.- Zobaczyłam wnętrze twojego serca.
To było jak sen. Uchiha i Senju zawarli sojusz... Nikt już nie musiał ginąć. Dzieci nie musiały zabijać. Rozpoczęliśmy budowanie naszej wioski!
---------------------------
「Chciałam w to wszystko zapleść uczucia bohaterki do Hashiramy i mi się udało xD」
→ Kolejna część...
✗Moje starania są bezinteresowne
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro