Rozdział XIII ✔
- Chyba wszyscy już są. Przedstawiam wam teraz zasady pierwszego etapu. - zaczął pan Sai.- Pierwszą rundą będzie quiz.
Te słowa wszystkich zatkały. Quiz - serio? Nie mogli wymyślić czegoś innego, nie?! I jak ja teraz pokażę swoje umiejętności? I jak w użycie pójdzie Rinnegan? Nie doceniają nas wszystkich...!
- Pytanie zostanie zadane w Strefie Egzaminacyjnej B, która znajduje się 20 kilometrów stąd. Każdy, kto nie dotrze tam w godzinę, zostanie zdyskwalifikowany. Co więcej po drodze natkniecie się na wiele pułapek. - spojrzałam na stoper.
Wskazówka się ruszyła i mierzyła już czas. Wiedziałam, że jak na razie to tylko moja drużyna to zauważyła... Od razu ruszyliśmy przed siebie, by tam dotrzeć. W końcu mamy tylko godzinę, a przed nami 20 kilometrów drogi z pułapkami. Ciekawe, czy użycie mojego Kekkei Genkai jest dozwolone. Chyba nie! Pewnie chcą byśmy pokazali, że potrafimy tam dość bez takich pomocy.
- Otōsan, pokażę na co mnie stać! - krzyknęłam do siebie, by podnieść się na duchu.- Kai, Natsu. Teraz! Farmacja - ChiTsuKai! - dałam im sygnał i złożyłam pieczęć.
- Hai~! - odkrzyknęli i również złożyli pieczęć.
Teraz jesteśmy niepokonani...
***
[Time skip.]
W końcu dobiegliśmy na miejsce. Nawet nie byliśmy zmęczeni... Trenowaliśmy do tego egzaminu przez całe życie. Byliśmy gotowi na wszystko.
- Udało nam się. - ucieszył się Kai.
- Ile zostało czasu? - spytałam i spojrzałam na Natsu.
- Jeszcze 15 minut. - oznajmił.- Poszło nam wyjątkowo szybko, nie sądzisz?
Westchnęłam szczęśliwa. Gdybym nie była Uchiha i córką Itachie'go zaczęłabym skakać z radość, ale muszę dbać o reputację.
→ Skip
- Każda z drużyn stanie po stronie, którą uważa za poprawną odpowiedź. - powiedział Sai.
Zaczęły się komentarze na ten temat, ale moja drużyna sobie to darowała. Czekała po rozwój wydarzeń i zagadkę, która teoretycznie nie mogła być trudna.
- Ci, którzy odpowiedzą niepoprawnie, innymi słowy, zostaną splamieni czernią, obleją.
- To jakaś przenośnia, czy mówił serio? - spytał Kai.
- Raczej poważnie. Już od początku nie dają nam spokoju, więc nie wiem dlaczego miałoby być inaczej. - odpowiedział Natsu.
- Damy radę!
- A oto pytanie: "W piątym tomie Historii Detektywa Shinobi pojawiają się trzy następujące hasła: księżyc jest dniem, góra jest rzeką oraz kwiat jest nektarem". Prawda, czy fałsz?
Wszyscy zaczęli się zastanawiać. Nawet ja... historia mnie zmyliła.
- Chiyo, dużo czytasz. Znasz tą opowieść? - spojrzałam na Natsu.
- Czytałam, ale były tylko cztery tomu. Wydaje mi się, że to podpucha. - szepnęłam do drużyny.
- Ale musimy wybrać... - powiedział cicho Kai.
- Wiem... - zamyśliłam się na jakiś czas.- Fałsz. Chodźcie!
Pobiegliśmy i stanęliśmy po stronie na której był "Fałsz". Spojrzałam na drugą stronę... Stał tam Boruto i jego drużyna.
- Czyli Sarada chce iść inną drogą niż jej ojciec... - pomyślałam.
- Koniec czasu. - usłyszeliśmy.
Wszyscy chcieli znać odpowiedź na to pytanie. Szczególnie ja... Może jednak coś przeoczyłam.
- Poprawna odpowiedź to~...
Spojrzeliśmy na ekran... "Prawda i fałsz"? Wiedziałam!
Podłoga pod nami się zerwała. Zaczęliśmy spadać w dół, a tam zbiornik z atramentem. Jednak Boruto i reszta też spadali. Zrozumiałam teraz już dokładnie o co chodziło w tym etapie...
- Natsu! - krzyknęłam.
- Dobra! - wyciągnął zwój i nadgryzł kciuk do krwi.
Dotknął wnętrze, a ze zwoju wyleciał wąż. Gad zębami złapał się miejsca niedaleko stojącego Sai'a. Wąż chwycił mnie ogonem, a ja drutami złapałam Natsu, który chwycił Kai'a.
- Całe szczęście... Boruto też się udało. - powiedziałam.
- Chiyo, to egzamin! Walczymy z innymi... - usłyszałam.- Nie możesz myśleć teraz o nim jak o miłości!
- Oczywiście, wybacz! - odpowiedziałam zażenowana swoją postawą.
Taa, kocham Boruto, ale ma rację. To jest egzamin - nie ma tu miejsca ja miłość.
- "Splamieni czernią"? - jęknął Kai.- Czy ojciec Inojin'a musi być dziwny?
- W rzeczy samej! - było słychać pana Sai'a.- Część z was po zobaczeniu zbiornika poddały się i wpadła do atramentu. Ktoś tak pozbawiony walki nie zasługuje na zostanie chuuninem. - przytaknęłam mu.- Prawdziwym celem tego egzaminu było sprawdzenie, jak zareagujecie w trudnej sytuacji: poddacie się czy będziecie walczyć. Prawidłowego wyboru dokonały osoby, które od samego końca nie zrezygnowały. - oznajmił stanowczo.- To tyle w pierwszym etapie egzaminu na chuunina!
***
Po egzaminie - zaprosiłam drużynę na kolację. Mama ucieszyła się na widok naszej trójki, a to reakcja ojca mnie zaskoczyła... Itachi podszedł do mnie, klęknął przy mnie i zamiast stuknąć w czoło, przytulił dość mocno.
- Cieszę się, że zdałaś. - szepnął i odsunął głowę.- Jesteś ranna... - na te słowa chwyciłam swój policzek.
- Nie myślałam, że zauważy. - pomyślałam.- Nic mi nie będzie. Zagoi się w końcu niedługo jest drugi etap. - uśmiechnęłam się.
- Razem z tatą przyjdziemy obejrzeć etap trzeci egzaminu. - powiedziała mama.
- Czyli tata dalej jest zawieszony?!
- Odwiesili mnie dziś rano, jednak postanowiłem zostawić to bratu. - oznajmił, wstając na równe nogi.
- Rozumiem... - szepnęłam.- Cieszę się, że postanowiłeś odpocząć! - krzyknęłam radośnie i przytuliłam wszystkich. Nawet swoich kolegów, którzy odwzajemnili gest tak samo radośnie.
----------------------------
To be continued... ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro