Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XI - wypowiedzenie wojny ✔

Jak zawsze rano - wstałam i ubrałam się w moje ubrania: czarną koszulkę na długi rękaw z wysokim kołnierzem, białą spódnicę o kroju fartucha, pod którą zakładam czarne szorty. Na koniec na nogi ubrałam sandały shinobi i w szybko, wybiegłam z pokoju do biblioteki. Wypożyczyłam książkę pod tytułem: "Historia Wioski Ukrytej Mgły". Od razu przeszłam na rozdział z Mistrzami Miecza i zaczęłam czytać. Po drodze zaszłam do Akademii i tam kontynuowałam swoją lekturę.

 Po dłuższym czasie usłyszałam ćwiczącego Kagurę, a po chwili samego Boruto. Rozmawiali o dobrze dla Mgły i tych sprawach. Do momentu, gdy ktoś ich nie zamknął w kuli wody. Nie myśląc długo, wzięłam kunai i rzuciłam w mężczyznę, po czym wylądowałam na ziemi obok blondyna i Kagury.

- Shizuma-sama!

- Witaj, Kagura. I wy, Uchiha Chiyo oraz Uzumaki Boruto. - powiedział mężczyzna.

- To on! - powiedziałam i przypomniałam sobie tego kolesia, którego spotkaliśmy w porcie.

- Nazywam się Hoshigaki Shizuma. - przedstawił się.- Wygląda na to, że moi chłopcy na posyłki dali się wam we znaki. Przepraszam za nich. - oznajmił, a ja zamyśliłam się.

- Więc to twoi ludzie porwali Chiyo? - zapytał Boruto.- Cóż, dostali bęcki w ich własnej grze.

 Spojrzałam na uśmiechniętego Boruto i zdezorientowanego Kagurę. Ich myśli były podzielone, a moje przeczucia jasne.

- Przez tą idiotyczną politykę pojednania i pokoju młodzi nie mają się gdzie wyszumieć. - powiedział Shizuma. Kątem oka spojrzałam na niego.

- Czego chcesz? - zapytałam stanowczo.

- Shizuma-sama, wciąż powinien pan odbywać pokutę w areszcie domowym po występku na ostatniej misji. - oznajmił nagle Kagura.- Mimo tego...

- Pokutę każdy powinien wyznaczyć sobie sam. - przerwał mu.

 Trwała cicha, którą przerwał krzyk blondyna.

- Z tym to się nawet trochę zgadzam!

- Poza tym lada chwila rozkazy aktualnego Mizukage nie będą już miały żadnego znaczenia.

- O czym ty mówisz? - zdziwiły mnie słowa mężczyzny.

- Czy to nie oczywiste? - zapytał, bardziej stwierdzając.- Nadszedł czas na wojnę o odzyskanie naszej godności! - jego oczy zaczęły mnie przerażać.

- Shizuma-sama?

- Oszalałeś czy się dobrze nie wyspałeś?! - blondyn lekko się wkurzył.

 Na twarzy mężczyzny pojawiła się dziwna emocja, ale to nie był czas na takie analizy, bo takowy "gość", zeskoczył z trybunów i stanął przed nami. Gdy tak się stało, z moich palców wysunęły się igły. Bardzo zaskoczyłam tym Boruto i resztę, bo w moich oczach nie widniał Sharingan, a byłam gotowa na wszystko.

- Moje oczy są szeroko otwarte, a umysł funkcjonuje doskonale! - nie przestałam stać w bojowej pozycji.- Kagura, masz teraz Wielki Bliźniaczy Miecz. Wybiła dwunasta.

- Ale co dwunasta ma do tego wszystkiego...? - pomyślałam głupio.

- Zabijemy syna Hokage i wypowiemy wojnę! - oznajmił z szerokim uśmiechem.

- Mogłam się tego spodziewać... - spuściłam głowę zażenowania.- To moim trupie! Nie będzie wojny!

- Ona ma rację, Shizuma-sama! - przytaknął Kagura.- Świat dopiero co zaczął kroczyć ścieżką pokoju! - chłopak podbiegł do kolesia.- Wykorzystam ten miecz w celu jego ochrony!

- O jakim pokoju mówisz? - Shizuma spojrzał na Kagurę z uśmiechem.- Terumi Mei i Choujuurou po prostu się tobą bawią.

- Czcigodny Choujuurou jest szlachetnym mężem stanu! Robi wszystko, co w jego mocy, by utrzymać pokój w tej niegdyś pogrążonej w chaosie wiosce. - chłopak zaczął się uspokajać. Po jego minie było widać, że bardzo chce, by Mgła była wspaniałą osadą.

 Shizuma rozmawiał z chłopakiem, a ja i Boruto nie wiedzieliśmy co zrobić. Koleś najwyraźniej mącił mu w głowie!

- Kagura, co z Tobą?! - krzyknął Boruto.

 Shizuma wciąż mącił mu w głowie, a chłopak wyglądał na osobę która wierzy mu w każde słowo. W sumie nie dziwię mu się... Tamten koleś obiecał, że będzie go chronił.

- Kagura?! - krzyknęłam i podbiegłam do chłopaka.

- Staruszku! - postawił się blondyn.

- Może nie wyglądam, ale mam osiemnaście lat.

- Osiemnaście? - zdziwiłam się.- Bez obrazy, ale wyglądasz na co najmniej dwadzieścia... - oznajmiłam cicho, prawie niesłyszalnie. 

 Lekko się zarumieniłam ze wstydu, bo najwyraźniej Shizuma to usłyszał.

- Nie wbijaj mu do głowy swojej chorej propagandy! - wkurzył się Boruto.

- Chorej propagandy? - mężczyzna spojrzał na Boruto jak na idiotę.- Tylko ktoś wychowywany przez całe życie pod kluczem może mieć tak odrealnione poczucie rzeczywistości!

- Stul pysk! - Boruto zaatakował.

 Shizuma nie miał problemu przed zrobieniem uniku i odbiciu shuriken'ów. Nie robiłam nic, bo nie lubiłam walk i nigdy nie chciałam się w nie wdawać. 

Pilnowanie Kagury to było moje chwilowe zajęcie, bo wiedziałam, że kiedyś będę musiała pomóc blondynowi.

- Prawda zabolała?

- Kage Bunshin no Jutsu! - Boruto stworzył trzy klony.- Czas coś wypróbować! - w dłoniach blondyna i jego kolach pojawiły się shuriken'y.

 Shizuma uśmiechnął się kpiąco, ale odskoczył do tyłu, gdy zorientował się czym one są nasiąknięte. Błyskawica - to było to co potrafi "władać" nad wodą.

- I co ty na to? Nie możesz odbijać ich mieczem! - zaśmiał się Boruto.

- W końcu jesteś konkretny! Inaczej nie byłbyś warty zabijania!

- Shizuma! - odezwał się Kagura.

- A gdzie się podział "pan"?!

- Żryj to! - Boruto ponowił atak.

- Buntan! - z wody wyłoniła się kobieta. 

 Zauważyłam, że jej miecz był powity Stylem Błyskawicy. Dzięki temu mogła odbić shuriken'y Boruto i uratować przy tym Shizume.

- Twój śmieszny, dziecinny Pseudo Styl Błyskawicy nie ma porównania z prawdziwym, chłopczyku.

 Po jej wypowiedzi z wody wyłaniała się reszta jego znajomych. Słuchałam jak wypowiada ich imiona i zapamiętałam każde.

- Kim są ci ludzie?! - zdziwiłam się i wstałam na równe nogi.

- Nii! - krzyknął Shizuma.

 Ciemnowłosa wynurzyła się i wyeliminowała klony blondyna. Teraz to nawet stała na przeciwko niego.

- Więcej was matka nie miała?!

- Okazuję w ten sposób szacunek synowi Hokage tuż przed jego śmiercią.

- Skończ chrzanić! - powiedział nagle Boruto.- Styl Błyskawic to nie jedna moja karta! - chłopak ruszył na Shizume.- Fuuton: Reppushou!

- Styl Wiatru? - pomyślałam.

- Czas na mój zabójczy "Strumień Boruto?!

 Boruto omijał każdego z przeciwników, po czym, gdy już miał załatwić mężczyznę, został zraniony Stylem Wody, a dokładnie techniką o nazwie: "Suiton: Suiren no Jutsu".

- Boruto-kun!! - krzyknęłam, a Kagura wyprzedził mnie.

- To miał być ten twój zabójczy atak? - zaśmiali się wszyscy.- Mało ze śmiechu nie umarłem.

- Jest tak słaby i żałosny, że aż chce się go przytulić. - powiedziała Buntan.

- Biedactwo nie zdaje sobie sprawy, że~...! - zaczęła Hebiichigo, ale przerwałam jej rzucając shuriken'ami.

- Zamknijcie te mordy! - krzyknęłam.- Boruto nie jest słaby i jeśli ja tu jestem to ten chłopak dożyje do końca moich dni!

- Czy to nie ta dziewczynka, o której tak głośno w każdej wiosce? - zapytał Hochiego.

- Nie zbliżajcie się do niego albo to wy przypłacicie tym życie!

- Serio chcesz go chronić? - zapytał Shizuma.- Jesteś Uchiha, a wasz klan to jeden z najbardziej szlachetnych klanów Kohohagakure. Masz zamiar zginąć dla synalka Hokage? - dodał podchodząc do mnie. 

 Stałam i czekałam aż podejdzie bliżej, ale gdy był już wystarczająco blisko, Kagura wymierzył w jego stronę swój miecz. Zdziwiłam się i spojrzałam na chłopaka. Wyglądał bardzo poważnie...

- Boruto... Chiyo, uciekajcie! - zaczął wkurzony.

- Kagura?

- Moje ręce... Moja katana jest zbrukana krwią. - powiedział i zmarszczył brwi.- Nie chcę cię zabić!

- Nie bądź naiwny!

- Nie, w porządku! - uśmiechnął się Shizuma.- Mój drogi przyjaciel po wyciągnięciu miecza czegoś ode mnie zażądał. - napuszył się Hassaku.- Gdybyśmy go zaatakowali, gdy jest w tym stanie, to nas wysłałby na tamten świat. - wzdrygnęłam się lekko.- Twoje życie zostało oszczędzone, synu Hokage. - dodał nagle.- A teraz wracaj do domu i powiedz ojcu, że rozpoczęła się rewolucja. Idziemy! - oznajmił, a Kagura podążył za nimi.

 Boruto próbował go zatrzymać, ale chłopak podjął decyzję i nie zamierzał skrzywdzić blondyna. Ja natomiast rozmawiałam z Nii, ponieważ zaufałam jej, a ona wciąż chciała im pomóc w wojnie między Mgłą, a Liściem.

Grupa zniknęła w ciemnym przejściu, a Nii w dymie. Stałam tak chwilę, gdy usłyszałam plask wody. Odwróciłam się i widziałam tylko jak Boruto tonie w błękitnej cieczy. Szybko podbiegłam i ręką sięgnęłam po blondyna. Zaczęłam wciągać go do góry za rękę, ciągle przy tym płacząc. Wtedy uświadomiłam sobie, że wujek Sasuke miał rację - jestem słaba... 

W końcu udało mi się wyciągnąć Boruto z prawie, dna wody. Próbowałam go obudzić, ale moje starania były na marne... Przytuliłam chłopaka, gdy nagle usłyszałam głos. Spojrzałam w jego stronę, a tam stał chłopak, który dzień wcześniej mnie porwał. Pomógł mi z blondynem i zaniósł do jakiejś sali. Tam opatrzyłam jego rany i modliłam oto, by się obudził.





C.D.N.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro