Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XIX ✔

   Wszyscy ninja wybiegli z domów i schronów. Wszyscy chcieli walczyć! To nie były zwykłe potyczki z innymi shinobi. To była wojna nowej ery. Jedyne co mogliśmy zrobić, by chronić Konohę, to stanąć do walki.

- Nii-chan... - szepnęłam, gdy zobaczyłam jej sylwetkę w oddali.

   Stała dość daleko od nas wszystkich. Patrzyliśmy wszyscy, gotowi do walki, gdy usłyszałam tylko śmiech dziewczyny. Uciekła w głąb lasu... Oczywiście, wszyscy pobiegliśmy za nią, a najwięksi śmiałkowie i nie tchórze byli już przed nami i nagle zniknęli w dymie. Reszta zatrzymała się, gdy usłyszeliśmy krzyki i wrzaski tamtym mężczyzn...

   W mgłę wbiegli inni shinobi, a nawet moi rodzice... Chciałam i szybko ruszyłam za nimi, ale złapał mnie sensei Uzumakiego - Konohomaru! Rzucił mnie na ziemię i nie pozwolił wstać. W sumie... nie tylko mi. Inne dzieciaki najwyraźniej również chciały pobiec za swoimi rodzicami, ale nie pozwolili im, jak mnie.

   "Dlaczego?" - rozpłakałam się i nawet nie powstrzymałam słonej cieczy, która spływała po moich policzkach. Każdy inny krzyk i wrzask przypominał mi o rodzicach. Bałam się, że właśnie to oni tak krzyczą... Nie mogłam tak siedzieć, bo mi każą. 

- Jestem Ninja! - krzyknęłam nagle.

   Wszystkie oczy skierowały się na mnie, gdy wstałam, a w mojej dłoni pojawił się kunai. Wszyscy wiedzieli co zamierzam zrobić. Konohamoru podszedł do mnie i złapał mnie za ramię, gdy rzuciłam go na ziemię z impetem. Warknął z bólu, a ja sama wbiegłam w mgłę.

   Co zobaczyłam? Martwe ciała shinobi, krew, śmierć i ojca walczącego z Nii. Był ranny... Coś we mnie pękło. Co takiego? Nie umiem tego wytłumaczyć. Dziwne uczucie...

   "Nie chcę być ninja!" - ten głos... To były moje słowa. Nie pisałam się na to! Ale teraz?  "Jesteś gotowa, Chiyo?" - Hokage...

- Ja...? - zamknęłam oczy.

   Jedynie co widziałam to ciemność... Tylko ciemność... Zakryłam uszy i warknęłam na siebie w myślach.

- Ja... - dałam prowadzić się ciemności.

   Poczułam jeden dotyk. Zapłonęłam... Czułam to, słyszałam jak mnie ktoś woła... Uchyliłam wtedy lekko powieki i ponownie spojrzałam na ojca... leżał ranny na ziemi. "Wybacz Chiyo." - poczułam te uczucie... w sercu...

- Papa! - krzyknęłam i rzuciłam się do walki.

   Inni ninja pobiegli w moją stronę. Poradziłam sobie z nimi bez problemu, pozbywając się wrogów ze swojej drogi, pędząc przed siebie. Jaki był mój cel? Dobrze go znałam! Zabrałam katanę jednemu z ninja, przebijając nią kilku z nich na wylot. Nie miałam dla nich litość. Oni nie litowali się nad shinobi Konohy, to ja nie mogłam mieć litości dla nich. Ojciec był ważniejszy w tej chwili!

   Będąc już blisko, wbiegłam przed leżącego ojca i oddając się atakowi dawnej przyjaciółki. Stałam na równych nogach. Nii przebiła mój bok na wylot... Złapałam ostrze miecza, zatrzymując go, ale przy tym świadomie rozcinając swoje dłonie. Wściekła spojrzałam w oczy dziewczyny. Widocznie wystraszyła się moich oczu. Na początku nie rozumiałam... Sharingan... przecież wiele razy go widziała, prawda?

- Mangekyou Sharingan?! - krzyknęła, widocznie przestraszona.

   "Teraz rozumiem..." - bała się Mangekyou Sharingan'a. Czekaj... Jak to Mangekyou Sharingan? Przecież... ja...

***

   Nii uciekła, a ja wyjęłam miecz ze swojego boku. Rzuciłam go gdzieś dalej i nagle spojrzałam ojcu w oczy. W moich tęczówkach dalej świecił Mangekyou Sharingan, a Mangekyou ojca patrzył tylko na mnie. To był koniec walki. Wszyscy zwiali razem z Nii. Mogłam dobrze przypatrzeć się tacie... Widziałam w jego oczach piękne uczucie... Dzięki temu robiło mi się cieplej na sercu...

- Chiyo... - przerwał mu krzyk Izumi.

   Wzrok skierowałam w stronę mamy, gdy ona kucnęła przy tacie. Popatrzyła na mnie. Ona również się wystraszyła... Nie mogłam tu dalej stać. Uśmiechnęłam się z troską i pobiegłam w stronę, gdzie zniknęła Nii. Słyszałam tylko głos mamy, gdy zniknęłam za drzewami... 



















END

---------------

Spokojnie! To nie jest koniec, znaczy... koniec tylko tej części, ale pojawi się druga.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro