Pierwsza Randka
Sasuke
Zaczynał się wrzesień, był to czas, gdy uczniowie wracali do szkoły po wakacjach. Ty wspominałaś je wyjątkowo dobrze, bo w tym czasie bardzo zbliżyłaś się do przewodniczącego szkoły i pokusiłaś się nawet o stwierdzenie, że byliście dobrymi przyjaciółmi.
Jednak, gdy dostałaś od niego zaproszenie do kina, przez chwilę miałaś wrażenie, że z waszej relacji w przyszłości mogłoby wyniknąć coś więcej, ale ta myśl zniknęła z twojej głowy tak szybko, jak się pojawiła.
Sasuke nawet ci się podobał, ale wiedziałaś, że miał tyle wielbicielek, że najpewniej, gdybyś spróbowała z nim czegoś więcej, potraktowałby cię jak jedną z nich, a nie chciałaś psuć waszej relacji. Bardzo go lubiłaś.
Początkowo nie wiedziałaś, jak masz się ubrać na spotkanie, bo nie wiedziałaś, czy masz to traktować jak przyjacielski wypad, czy jak randkę.
Tak czy siak, chciałaś wyglądać dobrze, więc założyłaś sukienkę i jeansową kurteczkę. Jak Sasuke później skomentował, wyglądałaś bardzo ładnie.
W kinie byliście kwadrans przed czasem, ale to nawet lepiej, bo Sasuke w spokoju mógł kupić bilety na, jak się później okazało, komedię, co trochę cię zaskoczyło, bo chłopak nie wyglądał na takiego, co często się śmiał.
Tego dnia spotkało cię wiele niespodzianek, mianowicie Sasuke czasem uśmiechał się podczas filmu, a nawet parskał śmiechem, co próbował zatuszować kaszlem. Po projekcji zaproponował, byście poszli coś zjeść do galerii (za posiłek również zapłacił on), a na sam koniec zaproponował, że odprowadzi cię pod sam dom. A ty nie potrafiąc mu odmówić, z radością się zgodziłaś.
I będąc już przed drzwiami twojego mieszkania, Sasuke jakby czekając na odpowiedni moment, wpatrywał się w ciebie, gdy dziękowałaś mu za mile spędzony czas.
A gdy w końcu zapadła między wami cisza, zobaczyłaś jego delikatny, ale szczery uśmiech, który wywołał na twojej twarzy rumieńce.
– Do zobaczenia w szkole – powiedział na odchodne i skierował się w swoją stronę.
Itachi
Zdawałaś sobie sprawę, że dzień, w którym Itachi zabrał cię na randkę, zapamiętasz do końca życia.
Zrobił to pewnego dnia, gdy akurat mieliście przerwę i odpoczywaliście w pokoju dla personelu waszego oddziału. Byliście jedynymi osobami w pomieszczeniu, zatem nie krępowaliście się rozmawiać ze sobą na różne tematy.
Aż w pewnym momencie Itachi wspomniał o kręglach, co sprawiło, że dodatkowo się skupiłaś. Nigdy nie byłaś w kręgielni, dlatego z ciekawością słuchałaś chłopaka, który mówił o wypadzie z młodszym bratem.
– Jego mina musiała być bezcenna, gdy zbiłeś wszystkie za jednym razem – przyznałaś, na co pokiwał zgodnie głową.
– Bo była – uśmiechnął się, popijając zrobioną wcześniej kawę. I nagle naszła go jedna myśl. – A może chciałabyś pójść tam ze mną w weekend? – zapytał nagle, przyglądając ci się z dużo większym zainteresowaniem niż dotychczas.
– Co? "Pójść", w sensie? – Popatrzyłaś na niego pytająco, zastanawiając się, czy dobrze interpretowałaś jego słowa.
Itachi odchrząknął cicho i wbił wzrok w kubek z kawą.
– No, tak jak dziewczyna może iść z chłopakiem...
I wtedy zrozumiałaś, że twoje przypuszczenia się sprawdziły. Itachi chciał cię zabrać na randkę, z czego byłaś szczerze zadowolona. Od razu się zgodziłaś i ustaliłaś z nim konkretną godzinę, po czym wasza przerwa dobiegła końca.
Wypad do kręgielni był strzałem w dziesiątkę. Świetnie się bawiłaś u boku bruneta, który okazał się prawdziwym fachowcem. Nie miałaś z nim szansy na wygraną, ale ani trochę nie zmniejszyło to twojego dobrego humoru. Poza tym, będąc gorszą od niego, mogłaś liczyć na jego pomoc. Itachi od czasu do czasu stawał za tobą i odpowiednio cię ustawiał, a czasem nawet, kierując twoim ciałem, pomagał ci rzucić kulą.
Na koniec nawet założyliście się o to, kto jednym rzutem zbije więcej kręgli. Przegrany miał stawiać późniejsze jedzenie.
Oczywiście wygrał Itachi, ale i tak to on zasponsorował wam kolację w jednej z restauracji z fast-foodami, a następnie udaliście się na przystanek.
Shisui
Z notatek Shisuia uczyło ci się znacznie przyjemniej, do tego była jeszcze możliwość porozmawiania z nim podczas pożyczania jego zeszytów, dlatego coraz częściej zdarzało ci się albo zasypiać, albo zagapić na wykładzie, by mieć do tego dobry pretekst.
Lubiłaś chłopaka, był bardzo miły, koleżeński do tego zabawny i trochę szalony, ale nie do tego stopnia, by nie przykładać się na uczelni.
A co robił poza nią, to już inna sprawa.
Często odwiedzał z kolegami klub, w którym pracowałaś. Za każdym razem znalazł choć kilka minut, aby z tobą porozmawiać, czasem nawet specjalnie chodził po dolewki dla innych, aby tylko znów zamienić z tobą parę słów.
Stwierdziłaś, że skoro tak bardzo lubił przesiadywać w tym klubie, to sama go tam zaprosisz, by jakoś odwdzięczyć mu się za notatki, a przy tym miło spędzić z nim trochę czasu.
Dawno nie byłaś na żadnej imprezie prywatnie, dlatego czułaś się trochę dziwnie, wchodząc przez wejście dla gości, a nie zaplecze, ale nie zmieniło to ani na moment twojego nastawienia.
Z Shisuiem nie sposób się było nudzić. Co chwilę ciągnął cię na parkiet, a musiałaś przyznać, że ruszać się to on potrafił. Najbardziej podobało ci się, że umiał doskonale prowadzić w każdym tańcu, przez co wasze ruchy idealnie zgrywały się ze sobą, zupełnie jakbyście czytali sobie w myślach.
– Chcesz się czegoś napić? – zapytał, gdy wróciliście do zajętego przez was stolika.
– To ja cię zaprosiłam, więc to chyba ja powinnam ci postawić jakiegoś drinka czy coś – odparłaś, na co uśmiechnął się lekko i pokręcił głową. Odszedł i nim się obejrzałaś, wrócił z dwoma kolorowymi napojami z alkoholem.
– Zazwyczaj to chłopak płaci podczas randki, więc niech i w tym przypadku tak będzie – oznajmił.
Nie miałaś zamiaru się z nim sprzeczać, zwłaszcza, że bardziej zajęta byłaś teraz tym, jak określił wasze spotkanie, co, nie ukywałaś, spodobało ci się.
Madara
Uchiha Industries organizowało tak zwany bankiet, który miał być zwieńczeniem podpisanego ostatnio kontraktu. Normalnie firma nie fatygowała się, aby urządzać takie przyjęcia, jednak ten miesiąc był na tyle owocny, że ci u władzy mieli wyjątkowo dobry humor i postanowili to uczcić. Była to również świetna okazja, którą Madara postanowił wykorzystać i poprosił, byś została jego towarzyszką podczas tej "skromnej" uroczystości.
Nie zgodziłaś się od razu. Poprosiłaś go o czas na zastanowienie się, co uszanował. Byłaś zadowolona, że cię zaprosił, bo lubiłaś spędzać czas w jego towarzystwie, ponadto wizja pójścia z kimś takim była dużo bardziej obiecująca, niż gdybyś miała udać się na przyjęcie sama.
– Przepraszam, mogę zająć chwilkę? – zapytałaś, wchodząc do gabinetu z kubkiem czarnej, dopiero co zaparzonej kawy.
Madara odłożył długopis, ściągnął okulary do czytania i bez słowa wskazał na jeden ze stojących po drugiej stronie foteli. Podeszłaś bliżej i postawiłaś kawę na biurku, po czym usiadłaś wygodnie, zakładając nogę na nogę.
– Chciałam się tylko upewnić, czy pańska propozycja odnośnie bankietu jest nadal aktualna – wyjaśniłaś, na co oparł głowę na dłoni i spojrzał na ciebie przenikliwym wzrokiem, zupełnie jakby miał wgląd na twoją duszę.
– Jesteś gotowa się zgodzić? – dopytał, choć oboje doskonale znaliście już twoją odpowiedź.
– Tak, zgadzam się – oznajmiłaś, zdobywając się na delikatny uśmiech.
– Przyjadę po ciebie o siódmej – powiedział jeszcze i na powrót zajął się dokumentami. Wstałaś i ruszyłaś do wyjścia, jednak przed otworzeniem drzwi, zatrzymał cię jego głos. – To randka – zaznaczył, a ty nie wiedząc czemu, uśmiechnęłaś się pod nosem.
To rzeczywiście przypominało randkę. Madara zjawił się pod adresem, który mu podałaś, równo o dziewiętnastej z bukietem kwiatów, które kupił po drodze.
Gdy elegancko ubrani weszliście do głównej sali, w której mieliście świętować sukcesy firmy, wszystkie oczy automatycznie zwróciły się ku wam, co nie powstrzymało bruneta przed ułożeniem dłoni na twojej talii, którą utrzymywał w tamtym miejscu przez cały wieczór, zwłaszcza gdy rozmawiał z ważnymi partnerami biznesowymi, którzy zerkali raz po raz w twoim kierunku, co oczywiście nie dziwiło Madary, bo wyglądałaś zjawiskowo, jednak przez to chciał utrzymać cię przez całe przyjęcie przy sobie.
Po udanej nocy, Uchiha odwiózł cię do domu, a żegnając się z tobą, pokusił się, by pocałować cię w policzek.
Obito
W parku niedaleko twojego domu odbywał się festiwal zorganizowany przez władze miasteczka Hidden Leaf, z czego postanowiłaś skorzystać i odpocząć od codziennych obowiązków. Początkowo miałaś zamiar jedynie trochę pospacerować, co cię odprężało, ale niedługo po wyjściu z domu dostałaś wiadomość od Obito, że chciał się z tobą pilnie spotkać.
Chwilę popisaliście ze sobą i okazało się, że również był obecnie gdzieś w parku. Zaczęłaś go szukać wzrokiem, co utrudniali ci zgromadzeni na festynie ludzie. Ale w końcu dostrzegłaś w tłumie te ciemną czuprynę i ciepły uśmiech, który był skierowany właśnie do ciebie.
Obito bez wahania do ciebie podbiegł, wołając cię przy tym, by zwrócić na siebie uwagę, najpewniej nie wiedząc, że już go zauważyłaś.
Uśmiechnęłaś się szeroko, gdy wyhamował tuż przed tobą i odetchnął głęboko, uspokajając oddech.
– To czemu chciałeś się tak pilnie spotkać? – zapytałaś na wstępie, na co on spojrzał na ciebie niezrozumiale, dopiero po chwili przypominając sobie, że coś takiego napisał.
– Och, znaczy... No, wiesz – miotał się trochę, co chwilę odwracając wzrok w inną stronę i uśmiechając się trochę skrępowany, co nie umknęło twojej uwadze, podobnie jak rumieńce, jakie pojawiły się na jego policzkach. – Bo jest ten festyn i no... – nadal szukał odpowiednich słów.
Widząc jego nieparadny wyraz twarzy, który cię rozbrajał, zaśmiałaś się cicho i pokręciłaś lekko głową.
– Może chciałbyś spędzić ze mną trochę czasu? – zapytałaś, co okazało się podpowiedzią dla Obito, który od razu jakby się rozluźnił.
– Oczywiście, właśnie to chciałem zaproponować! – oznajmił, na co znów się zaśmiałaś.
– Więc chodźmy, może tam – zaproponowałaś, wskazując na jakieś stoisko z pluszakami.
Obito tak spodobał się ten pomysł, że nim w ogóle doszliście, on już szykował pieniądze, aby, jak się później okazało, wykupić szansę rzutu do celu. Chłopak chciał się przed tobą popisać i zbić wszystkie kubeczki oraz wygrać dla ciebie miśka, jednak nie potrafił trafić piłeczką. Próbował jeszcze kilka razy, ale żadna nie musnęła choćby jednego kubeczka, za to prawie trafiła stojącego za kramem mężczyznę.
Widząc jego bezskuteczne próby, westchnęłaś cicho i tym razem to ty wykupiłaś szanse rzutu. Ustawiłaś się odpowiednio, wyciszyłaś oddech i bez wahania rzuciłaś. Obito aż otworzył usta, gdy piłka rozwaliła piramidę ułożoną z kubeczków.
– Proszę tego tygryska – powiedziałaś do sprzedawcy, a ten podał ci miśka, którego następnie przekazałaś Obito.
I choć zapewniałaś chłopaka wielokrotnie, że nie potrzebujesz pluszaka, to on uparł się, że teraz to koniecznie musi go dla ciebie wygrać. W końcu nie tak wyobrażał sobie waszą nieoficjalną randkę, na którą miał zamiar cię wcześniej zaprosić...
Pod wieczór, odprowadził cię pod dom, chociaż mówiłaś, że mieszkasz niedaleko. On chciał mieć jednak pewność, że bezpiecznie dotarłaś do domu.
Podczas pożegnania, cały czas się rumienił, a ty powstrzymywałaś szeroki uśmiech, starając się nie zaśmiać. Uważałaś, że był strasznie uroczy, gdy się wstydził.
W końcu, gdy miał odchodzić, postanowiłaś zaryzykować i cmoknęłaś go szybko w policzek, po czym weszłaś do domu, zostawiając oniemiałego i zaczerwienionego chłopaka przed drzwiami.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro