Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Więzi

D- Coraz więcej rzeczy Nas łączy, Chu~
Ch- Na przykład te cholerne kajdanki.

Pewnie zastanawiacie się, jak doszło do tego, że dwóch największych rywali siedzi obok siebie w barze i spokojnie popija truskawkowe koktajle.

[Kilka godzin wcześniej]
Ats- Mam Was dość, przestańcie się kłócić!
D&Ch- Ale to on zaczął!
Ats- Nie chcę tego słuchać. Wypełniałem sobie w spokoju raporty, gdy rzuciłeś Chuuyą przez stół, krzycząc „JOHNNN CENAAA".
Aku- Tygrys ma racje, musicie się pogodzić.
Ats- Dazai, daj lewą rękę, a Chuuya prawą.
Ch- Ha? Niby po co?
Aku- (Wyjmuje kajdanki)
Aku- Jak spędzicie razem cały dzień, to może się dogadacie.
D- Robi się ciekawie...
Ch- Wcale nie! Nie chce marnować czasu z tą gnidą!
D- Ale, Chuu... musimy się pogodzić~
Ch- Pomocy!
[koniec wspomnienia]

Rudzielec świdrował wściekłym spojrzeniem rozbawionego bruneta, wesoło siorbiącego resztę napoju. Mafioso nie wiedział, że Dazai ma plan, zgrabnie uknuty i mający na celu jak najdotkliwsze dręczenie kapelusznika.

D- Muszę siku~ 
Ch- Ha?
D- No chodź, nie mogę iść sam~
Ch- Zabiłbym Cię, ale ciąganie Twoich zwłok byłoby zbyt męczące.

Odwrócony do ściany niebieskooki cierpliwie czekał, aż jego partner załatwi swoje sprawy, licząc na to, że nastąpi to jak najszybciej.

D- Chcesz popatrzeć, Chu?
Ch- Nie wziąłem lupy, więc niczego i tak nie zobaczę.

Po skorzystaniu z toalety (i ochlapaniu Nakahary wodą z kranu) wyszli, mordując w myślach Akutagawę i Atsushiego za ich pomysł.

D- Chcesz iść do mnie?
Ch- A mam wybór?

Bez pośpiechu przemierzali drogę, starając się unikać kontaktu wzrokowego, gdy nagle Osamu szarpnął za łańcuch, powodując falę bólu w nadgarstku rudzielca.

Ch- Co to miało być, gnido?

Brunet wzruszył ramionami, po chwili również czując pieczenie w ręce. Przepychali się przez dłuższy czas, aż kapelusznik potknął się, lecąc na ciemnookiego i wraz z nim upadając na ziemię.

D- Chu na mnie leci, jak słodko~

Czując uderzenie w brzuch przerwał śmianie się, wstając z brudnej trawy. Kontynuowali swój wolny spacer, gdy Dazai zauważył, że rudzielec lekko kuleje.

D- Coś się stało?
Ch- Nie, nic mi...

Nie dokończył, bo chude ramiona objęły go w pasie, a mafioso, trzymany jak panna młoda, głośnym marudzeniem zagłuszał kąśliwe uwagi Osamu, który zdążył zabrać mu kapelusz i umieścić go na swojej głowie.

Ch- Odstaw mnie, gnidooo.
D- Nie, ślimoooolu.
Ch- Jesteś głupi.
D- Coś jeszcze?
D- I pachniesz potem.
Ch- Bo muszę nosić taką niezdarną kluskę ze skręconą kostką.

Na przyjacielskiej dyskusji czas szybko im upłynął, w końcu brunet przekroczył próg mieszkania, upuszczając rudzielca na kanapę. Zapomniał jednak o kajdankach i szarpnięcie spowodowało, że po chwili leżał na wściekłym Nakaharze.

Ch- Złaź ze mnie.
D- Chciałbym, ale nie mogę, bo jesteśmy ze sobą zbyt związani~
Ch- Drugi najgorszy żart w tym pokoju.
D- A jaki jest pierwszy?
Ch- Ty.
D- Huhuhu, Chu się rozkręca~

Ciemnooki postanowił sprawdzić, jak daleko może się dziś posunąć bez doznania większych urazów ze strony zmęczonego mafiosy. Lekko pacnął palcem nos Chuuyi, robiąc cichutkie „pip bip". O dziwo nie dość, że nic mu się nie stało, to jeszcze uśmiech na ustach rudzielca powoli roztapiał serce Osamu.

D- Awww~
Ch- Cicho siedź...
D- Mały Chu Chu się zawstydził, przez Ciebie dostanę cukrzycy, słodziaku~

Nakahara przyglądał mu się z obrzydzeniem, myśląc nad tym, jakim cudem brunet przeżył tyle czasu w mafii. Zdecydowanie wolał mroczną stronę Dazai'a i momenty, w których nie był dziecinną ciotą. Złapał palcami jego podbródek, powodując tym nagłą powagę na twarzy ciemnookiego.

D- Coś się stało?
Ch- Co planujesz?

Milczenie skłoniło przygryzającego wargę mafiosę do kontynuacji wypowiedzi.

Ch- Na pewno masz jakiś powód, dla którego chciałeś pójść ze mną do swojego mieszkania...
D- Od kiedy bawisz się w detektywa, Chu?
Ch- Jaki masz cel, Dazai?
D- Podwójne samobójstwo z piękną kobietą~
Ch- Nie...

Odpowiedź rudzielca została zagłuszona, gdy Osamu zakrył ręka jego usta, a drugą błądził po ciepłej skórze karku, powodując tym przyjemny dreszcz.

D- Chu, za dużo myślisz. Poza tym, teraz jestem dobry, co nie? Więc nic Ci nie zrobię~
Ch- Szkoda.

Ogień w ich oczach był wręcz namacalny, rozświetlał uśmiechnięte twarze blaskiem spokoju. Palce mafiosy znalazły się na brzuchu Dazaia, zaciskając się na miękkich bandażach, ale ciemnooki zabrał jego drobne ręce, zatrzaskując je w uścisku swoich dłoni.

D- Już nie jestem w mafii, Chuuya.
Ch- No tak...

Osamu bał się, że zaraz dostanie krzesłem, co byłoby bardzo w stylu Nakahary, lecz zamiast tego poczuł lekkie pacnięcie na nosie i ciche „pip bip" z ust jego partnera. Patrzyli na siebie z powagą, po czym wybuchli szczerym śmiechem.

Ch- Jesteś naprawdę głupi, Dazai.
D- Ty też, Chuuya~
Ch- Makrela!
D- Ślimol!

Droczyli się dość długo, a z samego rana razem udali się do Atsushiego i Akutagawy, następnie rzucili kajdanki na stół przed zdziwionymi chłopakami, patrząc na nich z demonicznym uśmiechem.

D- Wasza kolej~
Ats- C-co?
Ch- Aku, teraz ty z Atsushim, w końcu też często się kłócicie, prawda?
Aku- Ale...
D- Nie ma ale, my się dogadaliśmy, teraz Wy~

Chuuya przybił Dazaiowi piątkę, po czym wyszli z tryumfalną miną zostawiajac związanych ze sobą i oburzonych przeciwników samych.

D- Daję im pięć minut, potem się pobiją.
Ch- Ja maksymalnie dwie.

Ostatecznie wytrzymali aż kwadrans, a po nim wyrzucili kajdanki przez okno i nie odzywali się do siebie przez tydzień.

_happy end_

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro