Wine love
Uwaga, smutny rozdział:
Po wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu można nie dostrzegać niektórych istotnych szczegółów... jednym z nich był strumień łez lecących z oczu dość pijanego rudzielca, siedzącego samotnie w pustym jak jego serce domu.
Leżał skulony na podłodze, patrząc tęskno na butelki, które kiedyś były pełne, aż nagle postanowił do kogoś zadzwonić. Wybrał dobrze znany numer, czekając na odpowiedź, której tak pragnął.
D- Halo?
Ch- O-Osamu, czeeeść kochanie~
Po jego słowach nastała chwila ciszy, momentami zagłuszana ich ciężkimi oddechami, którym obydwoje z uwagą się przysłuchiwali.
D- Ile wypiłeś, wiewiórko?
Ch- Powiem Ci, g-gdy przyjedziesz, nikogo n-nie ma oprócz m-mnie~
D- Domyślam się... Chyba odmówię.
Ch- Popełnię z-z Tobą podwójne sa-samobójstwo, O-Osamu~
D- ZARAZ BĘDĘ!
Brunet błyskawicznie zakończył połączenie i stało się to, czego Nakahara najbardziej się obawiał- znów został sam.
Ch- Nie rozłączaj się... - Szepnął do słuchawki, patrząc na nią z bezsilnością.
Wtem westchnął, postanawiając, że wstanie z ziemi, jednak wino w jego krwi trochę mu to utrudniło i wylądował twarzą na kanapie, z resztą ciała na zimnej podłodze, po czym z wycieńczenia zasnął, mimo niewygodnej pozycji.
Nagle drzwi frontowe zaskrzypiały, a do mieszkania wparował ciemnooki z zapasem lin, pudełkiem żyletek i resztą morderczego sprzętu, którego miał sporą kolekcję, jednak na widok byłego partnera zmarszczył brwi z oburzenia.
D- No nie, a ja już się nastawiłem na to samobójstwo, ślimolu.
Odłożył swoje rzeczy przy wejściu i podszedł do śliniącego się przez sen rudowłosego, następnie głaszcząc go po bujnych lokach, z szorstkim uśmiechem na twarzy.
D- Chu, chcę się z Tobą powiesić, no weeeź~
Wziął niebieskookiego w ramiona i usiadł z nim na ziemi, opierając się plecami o sofę, po czym zaczął go lekko tarmosić za policzki, naiwnie licząc, że to obudzi pijanego mafiosę.
D- Kurde, wstawaj i poświęć mi trochę czasu...
Wreszcie po widoku ilości pustych butelek po winie zrozumiał, że egzekutor raczej się dziś nie obudzi. Spojrzał na niego gniewnie, ale mina, którą Nakahara robił przez sen, była tak bezcenna, że Dazai uwiecznił ją na ponad stu zdjęciach w telefonie.
W końcu położył Chuuyę na kanapę, z zamiarem zrobienia tego, w czym był najlepszy- odejścia. Chciał zostać, pocieszyć go, wyznać uczucia... ale nie dałby rady, nie zniósłby odrzucenia i cierpienia, które się z tym łączy. Uczucia znów go pokonały, niszcząc resztki empatii w jego wnętrzu.
D- Pa, Chuu.
Podniósł swój sprzęt, którego w najbliższym czasie raczej już nie wykorzysta i zgasił światło, wychodząc. Zostawił go samego w miłości, do której oboje nigdy się nie przyznają.
_end_
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro