Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

White day party

Dazai opierał się o ścianę, obserwując uważnie resztę gości. Był właśnie w Agecji na przyjęciu z okazji white day, które początkowo miało być spokojnym spotkaniem przy herbacie, gdy wbili członkowie mafii i rozkręcili imprezę na całą dzielnicę.

Przez chwile chciał już wychodzić, ale potem zobaczył swojego byłego partnera pijącego kolejny kieliszek wina, więc postanowił poczekać, mając kamerę pod ręką.

Ch- D-Dazai~

Rudzielec objął go mocno w pasie, jednocześnie się uśmiechając od zdecydowanie za dużej ilości alkoholu. Osamu tylko wplótł palce w jego włosy, nie przejmując się zdziwionymi spojrzeniami większości osób w pomieszczeniu.

Ch- Daaazai, jesteś głupi~
D- A ty pijany, ślimolu.
Ch- W-wcale nie!

Nagle z głośników poleciała mocniejsza muzyka, do której wszyscy zaczęli tańczyć. Brunet złapał podbródek mafiosy, nawiazując z nim kontakt wzrokowy.

D- Idź się baw, Chu~
Ch- A co z Tobą?
D- Ja z chęcią sobie popatrzę~
Ch- Hah, watch me!

Mimo wypitego wina niebieskooki dał radę zrzucić koszulę i zrobić salto, kończąc show popisowym dab-em. Rozbawiony objął ramieniem bruneta, z dumą znosząc burzę braw, przy okazji biorąc kolejnego shota. Zanim zdążył wypić swojego drinka, Osamu odstawił szklankę kapelusznika na stół obok nich.

Ch- No ejjj...
D- Już Ci starczy na dziś~

Rudzielec zaśmiał się, klepiąc go w tyłek, po czym wziął swój alkohol, ignorując groźną minę ciemnookiego.

Ch- Dazai, znamy się tyle lat, wyluzuj~
D- Jeszcze jedna taka akcji i nie będę odpowiadał za swoje czyny, nie żartuję.
Ch- Brzmi jak wyzwanie~

Kapelusznik owinął ręce dookoła jego szyji, jednocześnie blokując nogą ścianę za nim i szybko całując go w nos, po czym wybuchając śmiechem odsunął się szybko na bok.

D- Doigrałeś się, Chu~

Przerzucił sobie rudzielca przez ramię, następnie otwierając sobie drzwi wyjściowe kopnięciem.

Ch- Uaa, ale wysoko!
D- Wiesz, co z Tobą zrobię?
Ch- Wykorzystasz~
D- Nie, odwiozę do domu.
Ch- Buuu, moja opcja brzmi lepiej~

Wreszcie wyszli z budynku i brunet zorientował się, że przecież nie umie prowadzić. Jednak po chwili dostrzegł motor mafiosy na parkingu.

D- Mam plan... załóż kask.
Ch- Będziemy się bić?
D- Potem, teraz pojedziemy twoim brum brumem~
Ch- Yay, motorek~~~

Oboje usiedli, Osamu oczywiście prowadził, gdy Nakahara objął go mocno w pasie. Po kilku minutach jakimś cudem dojechali pod blok niebieskookiego, a kilka schodów później stali koło drzwi mieszkania.

D- Chuuya... kupiłem Ci prezent.

Podał mu małe pudełeczko, w którym znajdował się srebrny łańcuszek ze spinką w kształcie gwiazdy.

D- Taka ozdoba do kapelusza, by był mniej paskudny.
Ch- Ooo... dziękuję~

Po przypięciu srebrnego dodatku wreszcie otworzyli drzwi, lecz ciemnooki nie zamierzał dziś zachodzić.

D- Ja już pójdę. Dobrej nocy, ślimolu~

Mafioso wydął policzki i oparł się zmysłowo o framugę, przygryzając wargę, przy czym jedną ręką luzując pasek spodni.

Ch- Na pewno nie zajdziesz?
D- Nie, pa~

I zostawił rozczarowanego Nakaharę, ale wracając do domu całą drogę głupio się uśmiechał, podziwiając gwiazdy rozświetlające mu drogę.

-happy end-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro