Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Take your clothes off

D- Chuuya, rozbieraj się.
Ch- Ha?

W czasie tej rozmowy zmęczony Nakahara stał na środku sporego pokoju i z pogardą przyglądał się brunetowi, któremu władczy uśmiech nie schodził z twarzy.

D- Słyszałeś, co powiedziałem, więc po prostu zdejmuj ubrania.
Ch- Nie rozkazuj mi, to mój salon! Poza tym nie potrze...
D- Muszę to zrobić, inaczej będzie tylko gorzej....proszę.

Ostatnie słowo przemówiło do niebieskookiego bardziej, niż cała wcześniejsza wypowiedź, a po usłyszeniu go rysy twarzy rudzielca mimo sińców pod oczami, które ostatnio się tam pojawiły, nagle złagodniały i powoli zaczął rozpinać górne guziki koszuli.

Chwilę później znalazła się na drewnianej podłodze, obok ciemnych szelek, kamizelki i skórzanego chokera, a ich właściciel westchnął, znosząc świdrujące spojrzenie Dazaia i kierując się w stronę sporego łóżka w sypialni.

D- Wezmę kilka rzeczy i wrócę, a ty się w tym czasie połóż, dobrze?
Ch- Cicho siedź, gnido i po prostu już idź.

Chuuya czym prędzej wpełzł pod kołdrę, mając w głębokim poważaniu to, że brunet zaraz do niego wróci i przez to będzie musiał zmienić pozycję. Po chwili jego były partner wrócił z całym potrzebnym sprzętem i dziwnym, podekscytowanym wyrazem twarzy.

D- Jestem... wyłaź spod pościeli, bo nie będę mógł tego zrobić.
Ch- Wcale nie musisz, poradzę sobie bez tego, makrelo.
D- Nie, mi się nie odmawia, Chu~

Nakahara westchnął znowu, gdyby za każdym razem, gdy to robił, dostawał butelkę dobrego wina, to... robiłby to jeszcze częściej. Usiadł na łóżku z wyprostowanymi nogami, opierając się plecami o ścianę i czekał, aż ciemnooki zacznie działać. On jednak niespiesznie wyjął z wiadra, w którym nie wiadomo czemu wszystko niósł, jakąś jasna substancję, na której widok Chuuya skrzywił się.

Ch- Nie lubię maści rozgrzewających...
D- Wiesz, że jak Cię nie posmaruję, to z zapalenia oskrzeli przejdzie Ci na płuca i wtedy nie będziemy mogli popełnić podwójnego samobójstwa~
Ch- Zamknij się, przecież sam mogę to zrobić.
D- Chorych nie zostawia się samych, no weeeź.

Dazai powoli zaczął wmasowywać krem w tors pokryty bliznami od korupcji, delikatnie wodząc po każdej z nich, co niezwykle irytowało ich właściciela. Następnie przeszedł na tył ciała, nie pomijając szyji i dokładnie zaznaczając każde z żeber, uśmiechając się cały ten czas.

D- Skończyłem, po co było jęczeć, Chu~
Ch- Ta, dzięki...
D- Zrobić Ci jeszcze herbatkę?
Ch- Nie, czem...

Nie dokończył, bo z wycieńczenia chorobą zemdlał prosto w ramiona Osamu, który nie zdziwił się tym zbytnio i nakrył go pościelą, kładąc na środku materaca, z zamiarem zostawienia samego.

D- To pa, ślimolu.

Jednak zawahał się i spojrzał w tył na te wręcz pomarańczowe loki, które mógłby teraz zaplatać do woli.

D- Eh, chyba jednak zostanę.

Szybciutko wylądował w łóżku tuż obok niebieskookiego i gładząc go po włosach, zrobił to, czego najbardziej w tamtej chwili nie chciał - zasnął.

End

Na koniec- ten komiks (po koreańsku) jest super, choć go nie rozumiem, al chyba chodzi o to, że Chu chciał wystraszyć Dazaia tą kokardką i wysłał mu prośbę o spotkanie, ale mu się spodobała:

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro