Samotność
Zgasił papierosa i sięgnął po kieliszek pełen wina.
Powoli przeszedł przed salon, by zasiąść w miękkim fotelu i wziąć łyk ukochanego środka na ból.
W głowie miał tylko puch po wspomnieniach, wartych mniej, niż czas, który im poświęcał.
Kapelusz z trudem zatrzymywał część myśli lecz reszta tańczyła dookoła niego, niczym dym papierosowy, przez co nie mógł się skupić.
Rozejrzał się, zdenerwowany tym spokojem, ale dookoła nie było nic godnego jego uwagi, nawet dźwięki jakby zniknęły.
Uderzył z całej siły pięścią w stolik kawowy.
Cisza wciąż nad nim stała, jakby śmiejąc mu się w twarz.
Dziwiło go jej zachowanie, bo tylko ona i jego były partner byli do tego zdolni, mimo, że byli totalnymi przeciwieństwami, wręcz wrogami.
Jak powszechnie wiadomo - gdzie jest Dazai, tam najczęściej nie ma ciszy.
Z chęcią zamieniłby ją na bruneta, choć nikomu się do tego nie przyznał.
Odkąd Osamu odszedł, Chuuya sporo czasu spędzał z nią, zagłuszając jej słowa kolejnymi butelkami i licząc na to, że dzięki temu zniknie.
Ona jednak o dziwo została, by go dręczyć.
Jednak wiedział, że to tylko maska... a za maską ciszy zawsze kryje się samotność.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro