Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Poszukiwany

Przedmowa:
Jak zachęcić kogoś do czytania twojego one-shota, streszczając go w trzech słowach: Fyodor kontra Chuuya!

*
Początek rozdziału:

Dwóch członów mafii delektowało się słońcem i napojami w pobliskiej kawiarni, gdy ich rozmowa zeszła na mniej przyjemne tematy...

Ch- Kupowanie takiej ilości bandaży jest zwyczajnie głupie, Akutagawa!
Aku- Dazai ma ich więcej i jakoś nie narzekasz.
Ch- Właśnie, gdzie ta gnida zniknęła? Nie widziałem go przez ostatnie kilka dni, ma jakąś misję?
Aku- Chyba nie, ale tydzień temu mówił coś o dokończeniu jakiś prywatnych spraw...
Ch- Więc puściłeś tego idiotę samego, pozwalając mu robić, co chce!
Aku- Miałem iść z nim?
Ch- Tak albo chociaż mi o tym powiedzieć!
Aku- Nie przejmuj się tak, pan Osamu jest przecież dorosły i odpowiedzialny, chyba nie zrobiłby żadnej głupoty...

Nakahara gwałtownie zerwał się na równe nogi, nakładając szybko kapelusz i wyciągając drobny, srebrny telefon.

Aku- Co pan robi?
Ch- Zaraz go namierzę, ma mój nadajnik w kieszeni spodni.
Aku- Czemu...
Ch- Okolice opuszczonej szkoły! Biegnę po niego, a następnym razem masz mi od razu o takich rzeczach mówić!

I po chwili zdezorientowany Akutagawa stracił go z oczu. Niebieskooki szukał wejścia dość długo, zaczynajac się już irytować niedokładnością namierzania, gdy odległe dźwięki uderzeń dzwonu z ratusza go natchnęły i postanowił zajrzeć do podziemi kościoła, znajdującego się naprzeciwko.

Wywarzył pierwsze dwie pary drewnianych drzwi, po których odnalazł stare wejście do piwnicy, prawie całe obrośnięte kurzem i pajęczyną, oprócz drobnego odcisku dłoni na klamce.

Ch- A więc to tutaj jest...

Schodząc po schodach wyciągnął pistolet, którego głupio zapomniał naładować przed wyjściem, ale przynajmniej groźnie z nim wyglądał. Dookoła pachniało stęchlizną, a z sufitu spadał krople brudnej wody, nadając pomieszczeniu dość niepokojący charakter.

Po pokonaniu ostatniego ze stopni, stanął na skrzypiącej podłodze i ujrzał swojego nieprzytomnego partnera, przywiązanego łańcuchem do ściany. Miał ochotę rzucić się mu na szyję i przytulić, ale zamiast tego delektował się widokiem jego słabości, którą tak rzadko okazywał.

Nagle odskoczył, czując za plecami ciepło czyjegoś oddechu i wyciągnął przed siebie broń, kierując ją na stojącego w cieniu przeciwnika.

Ch- Kim jesteś!
Fyo- Witam, Chuuya~

Postać wynurzyła się z ciemności, ukazując Nakaharze swoją sylwetkę, po której od razu poznał, z kim ma odczynienia, wciąż trzymając palce na spuście.

Ch- Fyodor, ty... Po co porwałeś Dazaia!
Fyo- On jest tylko środkiem do osiągnięcia mojego celu.
Ch- Do czego dążysz, ty chora rosyjska babuszko!?
Fyo- Wciąż bezpośredni i odważny, właśnie za to Cię lubię, a co do mojego celu, to stoi on przede mną z nienaładowanym pistoletem~

Rudzielca przeszedł po plecach dreszcz niepokoju, ale zignorował go i zamachnął się na oponenta, który na ten widok tylko się uśmiechnął. Jego pięść była bliska twarzy Rosjanina, gdy Fyodor zrobił coś, na co nawet Osamu nigdy się nie odważył- szarpnął go z całej siły za delikatne, pomarańczowe loki.

Ch- Już nie żyjesz.

Za tamto nieczyste zagranie Chuuya postanowił wziąć go na poważnie, więc po chwili plujący krwią Dostoyewsky leżał pod nim, zdziwiony, że ktokolwiek dał radę go pokonać. Niebieskooki odrzucił pistolet na bok, przystawiając nóż do szyji przeciwnika, tym samym pokazując, że żarty się skończyły.

Ch- Gadaj, po co Ci to wszystko, cholerna matrioszko!
Fyo- Możesz mi się przydać przy moich planach~

Rudzielec miał już dość i wbił ostrze w jego ramię, ignorując jęki bólu, pomieszane z rosyjskimi przekleństwami. Następnie wstał, kierując się do osłabionego Dazaia, który w trakcie tej walki zdążył się obudzić.

Ch- Czemu dałeś się złapać, makrelo!
D- Tak wyszło, Chu~
Ch- Nie znoszę Cię...

Po czym mocą rozerwał kajdany, a Osamu wpadł w jego drobne ramiona, brudząc je ciepłą krwią.

Ch- Mogłeś powiedzieć, że jesteś ranny, gnido.
D- To by coś zmieniło?
Ch- Nie... ile ty ważysz, stary!

Nakahara westchnął, biorąc bruneta na plecy i wynosząc z piwnicy, po drodze „przypadkiem" depcząc palce leżącego na ziemi Rosjanina.

_happy end_

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro