Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pociąg

Siedzieli naprzeciw siebie, wracając z kolejnej wspólnej misji Agencji i Mafii. Oprócz nich przedział był pusty, a zza okna wpadały ostatnie promienie słońca. Nakahara ziewnął i spojrzał na bruneta spod lekko przymkniętych oczu.

Ch- Gnido, chyba się zdrzem...

Nie dokończył i powoli osunął się na boczną ścianę, czemu Osamu przyglądał się z uśmiechem.

D- (myśli) Środki usypiające zadziałały zgodnie z planem~ według moich wyliczeń... OMG czy Chu właśnie lekko uchylił usta, ale słodko. Hehe, aż wsadzę mu palec do buzi dla żartu. Awww, zaczął go delikatnie ssać... Łe, obślinił go... Ślimol.

Ciemnooki oderwał wzrok od mafiosy i wyjął z torby opaskę z kocimi uszami, którą umieścił na głowie wciąż śpiącego partnera.

D- Hehe, idealnie~

Po czym zrobił mu więcej zdjęć, niż przeciętna nastolatka robi sobie w tydzień. Na wszelki wypadek przesłał wszystkie na swojego maila, do ukrytego folderu, a na koniec do Chuuyi.

Nagle podniósł głowę i zobaczył, że rudzielec jakimś cudem już nie śpi, tylko przypatruje mu się z zaciekawieniem, bo jeszcze nie zorientował się, że ma na sobie kocie uszy.

Ch- Oi, co robisz, gnido?
D-Nic takiego~
Ch- Nie uśmiechaj się tak, to podejrzane.
D- Myślałem właśnie o Twoim beznadziejnym guście do kapeluszy i to mnie rozbawiło.
Ch- Ha? Zaraz pokaże Ci, kto tu jest beznadziejny!
D- O, to chyba nasz przystanek, Chu.
Ch- Dobra, potem Cię pobiję.
D- Z pewnością...

Pożegnali się na peronie, gdzie Nakahara wciąż nie zauważył tej opaski i pojechał w niej na swoim motocyklu do domu, a biedny Dazai musiał powstrzymywać śmiech.

.następnego dnia.

Spokój w Agencji przerwał nagły huk, który spowodował wściekły, rudy mafioso. Podbiegł on do bruneta i złapał go za kołnierz, wręcz gotując się ze złości, czemu przyglądali się zdezorientowani detektywi.

Ch- Dazai!!!
D- Cześć, ślimolu~
Kuni- Przepraszam, co się dzieje, panie Nakahara?
D- Nic takiego, Chu jest po prostu nerwowy.
Ch- Gr, porozmawiajmy na zewnątrz.

I ciągnął rozbawionego ciemnookiego po podłodze, następnie rzucił go za drzwi, którymi mocno za sobą trzasnął.

Ats- Nic mu nie będzie?
Kun- Kogo to obchodzi? I tak tylko leżał na kanapie i nic nie robił.

Tak oto Osamu dostał porządne lanie, po którym potrzebował kolejnej tony bandaży. A Chuuya... dla odmiany poszedł się napić dobrego wina.

*
_happy end_

PS: Znowu jestem chora :(
Ale przynajmniej mam trochę czasu na pisanie i sporo pomysłów~
I idą walentynki... Yay~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro