Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pain

Mocne uderzenie w policzek spowodowało, że stracił równowagę i upadł na kolana, upuszczając przy tym trzymane przez niego teczki z raportami.

D- Zabroniłem Ci tam iść, a ty i tak to zrobiłeś!

Nakahara wstał z ziemi, gniewnie spoglądając na stojącego przed nim bruneta. Dazai rzadko krzyczał, ale jeśli już... to lepiej uciekać. On tego nie zrobił i nie zamierzał się poddać.

D- Miałeś czekać na posiłki, a nie samotnie walczyć z najlepszym oddziałem włoskiej mafii! Podałem Ci mój plan, ale chyba przez ten swój kapelusz go nie usłyszałeś!
Ch- Możesz przestać krzyczeć!

Osamu zacisnął zęby i stanowczo przyciągnął go do siebie, zaciskając rękę na chokerze, przez co mafioso musiał stanąć na palcach, by się nie udusić.

D- Nie jesteś w sytuacji, w której możesz podnosić na mnie głos, ślimolu!
Ch- Dazai, przestań...
D- Nie mów mi, co mam robić, jestem cholernym hersztem mafii!
Ch- I moim partnerem, więc się zamknij i mnie wysłuchaj, idioto!

Zabandażowana dłoń przeniosła się na jego szyję, mocno ją trzymając i powodując nerwowe przełknięcie śliny, które kapelusznik na próżno starał się ukryć.

D- Daję Ci minutę na wyjaśnienie, a potem Cię uduszę, nie żartuję, Chu.
Ch- Zostało tylko dwudziestu przeciwników, a posiłki wpadły w zasadzkę. Gdybym nie użył wtedy korupcji, stracilibyśmy strategiczny punkt, a nie mogłem na Ciebie czekać ze swoją zdolnością, bo byłeś w bazie i zwyczajnie nie dotarłbyś na czas!
D- Przecież się wyrobiłem... a zastałem Cię w morzu krwi i czarnych dziur, czego nie było w moim planie!
Ch- Nie... naciska-j...n-nie...mog-ę oddycha...

Ciemnooki zrezygnowanie westchnął i pchnął rudzielca na fotel, jednocześnie opierając swoje ręce na bocznych oparciach, po czym spojrzał na niego groźnie.

D- Nie możesz ignorować moich rozkazów.
Ch- Nie jestem Twoją własnością, gnido.
D- ...
Ch- Nienawidzę Cię coraz bardziej z każdym dniem.
D- To chyba niezbyt dobry moment na twoje problemy emocjonalne. Ważniejsze jest to, jak mam Cię ukarać.
Ch- Ha?
D- Zignorowanie rozkazów, narażenie mafii na niebezpieczeństwo i możliwa zdrada...
Ch- Że co! Jaka zdrada!

Policzek niebieskookiego ponownie zapiekł pod wpływem kolejnego uderzenia, tym razem znacznie silniejszego, na które zareagował cichym jękiem bólu.

D- Jesteś słaby, Chu. Nie umiesz nawet...

Nie dokończył, bo drobna dłoń szarpnęła go za kołnierz i jego usta zderzyły się z tymi należącymi do rudzielca. Po chwili pogłębili pocałunek, zatracając się w nim całkowicie, lecz nagle Nakahara stanowczo odsunął go, szarpiąc za kasztanowe włosy. Brunet zrobił minę, która sugerowała, że chce więcej.

Ch- I kto tu jest słaby, Osamu~
D- Ten jeden raz Ci odpuszczę... powiedzmy, że otrzymałeś upomnienie. Jednak następnym razem będę musiał Cię ukarać. I wiesz, że czekam na to z niecierpliwością~
Ch- Zobaczymy, gnido. Wciąż jesteś moim rywalem...
D- I partnerem... cholerny ślimol.
Ch- Cholerny samobójca.

Brunet wyprostował się, z zamiarem opuszczenia pokoju, ale na koniec rzucił przez ramię:

D- Gotujesz dziś kolację. Jesteś mi winny za to, że Cię nie ukarałem.
Ch- Mogę zrobić „spadaj, debilu" w sosie z „nieznośna gnida"
D- Brzmi egzotycznie, może być.

Po czym wyszedł, zostawiajac obolałego niebieskookiego samego w fotelu, z którego nie miał siły wstać.

*
|happy end|

PS: chciałam po prostu napisać coś mocniejszego i ta dam, tak powstał ten rozdział...
By the way- na walentynki będzie ciekawie.. heh~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro