Notatnik
Dwa stare i dość krótkie opowiadania z mojego notatnika..
*
_1_
*
Partnerski wyjazd na grzyby zmienił się w samotne poszukiwania Dazaia. Rudzielec biegiem mijał kolejne drzewa, niestety wszystkie wyglądały identycznie.
Starał się nie panikować, ale nadchodzącą noc i szybkie bicie serca mu w tym nie pomagały. Teoretycznie mógł użyć korupcji, wtedy Osamu na pewno by go zauważył, ale nie chciał wyjść na tchórza.
Przerwał rozważania, zobaczywszy polanę pośród sosen, skąpaną w blasku zachodzącego słońca.
Niepewnie zanurzył rękę w bujnej trawie, gdy czyjś oddech na jego plecach zmusił go do rzucenia tą osobą przez ramię i obezwładnienia jej.
Postać pod nim, zamiast błagać o litość, śmiała się na widok wściekłej twarzy kapelusznika.
Ch- Czemu mnie zostawiłeś, gnido?
D- W sensie teraz, czy cztery lata temu?
Nawet wiatr zrobił "Uuuuu!" po tym pocisku...
*
_2_
*
Muzyka na słuchawkach Atsushiego była na tyle głośna, że nie słyszał szybkiego dyszenia dochodzącego z sypialni bruneta, jednak Nakahara w pokoju obok musiał cierpliwie znosić te dźwięki.
W końcu nie wytrzymał, czerwony na myśl tego, co on tam robił i z całej siły zapukał do jego drzwi. Otworzył mu uśmiechnięty ciemnooki spocony, bez koszulki, z ciężarkiem w dłoni.
D- Co się stało, Chu?
Ch- A, jednak nic... myślałem, że robisz coś innego...
D- Czyli co~?
Z zamyśleniem patrzył na mięśnie brzucha ciembookiego na których widok chciało mu się śmiać, bo sam był zdecydowanie lepiej umięśniony od niego.
Ch- N-nieważne, gnido. Bądź po prostu ciszej, gdy "ćwiczysz".
D- Mi przynajmniej nie rośnie oponka~
Ch- Co?! POTRZYMAJ MI KOSZULKĘ!
Szybko rzucił nią w twarz Osamu, jednocześnie pokazując zdenerwowany na swoje bardzo zarysowane ABS.
Ch- Czy to Ci wygląda na oponkę!?!
D- Nie, po prostu chciałem zobaczyć, jak się przede mną rozbierasz~
Ch- ...
[RIP Dazai]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro