Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Fight

/W skrócie- scena walki jakiś czas po odejściu Dazaia/

Zobaczył go na polu bitwy, bandaże częściowo zdążyły już spaść, odsłaniając rany na ciele bruneta, których źródłem była wcześniejsza walka przeciwko mafii, jednak teraz byli tu sami.

Ch- A więc tu przyszedłeś, jeszcze możesz się poddać.
D- Wiesz, że tego nie zrobię.
Ch- Czyli musimy walczyć!

Chuuya czym prędzej dopadł do bruneta, licząc na szybką wygraną i wyprowadził pierwszy cios prosto w brzuch. Jednak jego przeciwnik nagle obrócił swoje ciało i złapał rudzielca za rękę, jednocześnie kopiąc pod zgięciami w kolanach, przez co leżał on teraz pod ciemnookim. Zaczął się miotać i szarpać, z zamiarem wyrwania spod ucisku wroga.

Ch- Dazai, puszczaj mnie!
D- Zawahałeś się i nie uderzyłeś w twarz, wciąż jesteś słaby.
Ch- Bo może ty jesteś lepszy!

Osamu z całej siły spoliczkował swojego byłego partnera, w którego oczach pojawiły się łzy bólu. Na ich widok brunet zawsze słabł i w tym momencie mimo pieczenia, Nakahara wyszarpał się spod niego i teraz to on był nad nim, rękami przytrzymując szyję, a kolanami blokując tors i dłonie przeciwnika.

Ch- Zdradziłeś i znasz tego konsekwencje.
D- Udusisz mnie?

Rudzielec przycisnął palce trochę mocniej, przez co Dazai zrobił się nienaturalnie blady, a i tak zaczął się lekko uśmiechać, co znacznie zdenerwowało Chuuyę.

Ch- Czemu się szczerzysz, zaraz to zakończę, przestań!
D- Choke me, Chu~

W tej sekundzie oderwał ręce i spojrzał na bruneta z niezwykłym obrzydzeniem, na co on jeszcze bardziej się uśmiechnął. Mafioso miał tego dość, wyjął nóż i skierował na krtań Osamu, który nagle spoważniał.

D- Tym razem się nie wachaj i zrób to.

Ciało Nakahary lekko drżało, nie wiadomo czy ze strachu, czy z podekscytowania, jednak po chwili z zamachem wbił broń.

D- Serio, obok ucha?
Ch- Zamknij się.

Chuuya wstał i spojrzał na obolałego ciemnookiego z wyższością, mimo sporego obrażenia na policzku, po czym kopnął go w bok, powodując tym kolejny jęk bólu.

Ch- Dla mnie już jesteś martwy.

Podniósł z ziemi kapelusz i otrzepał z pyłu, po czym umieścił na swojej głowie. Następnie, obrócił się i odszedł, zostawiajac Dazaia samego.

*
End
/chciałam coś takiego napisać, ale spokojnie- kolejna cześć będzie na wesoło/

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro