Fight
/W skrócie- scena walki jakiś czas po odejściu Dazaia/
Zobaczył go na polu bitwy, bandaże częściowo zdążyły już spaść, odsłaniając rany na ciele bruneta, których źródłem była wcześniejsza walka przeciwko mafii, jednak teraz byli tu sami.
Ch- A więc tu przyszedłeś, jeszcze możesz się poddać.
D- Wiesz, że tego nie zrobię.
Ch- Czyli musimy walczyć!
Chuuya czym prędzej dopadł do bruneta, licząc na szybką wygraną i wyprowadził pierwszy cios prosto w brzuch. Jednak jego przeciwnik nagle obrócił swoje ciało i złapał rudzielca za rękę, jednocześnie kopiąc pod zgięciami w kolanach, przez co leżał on teraz pod ciemnookim. Zaczął się miotać i szarpać, z zamiarem wyrwania spod ucisku wroga.
Ch- Dazai, puszczaj mnie!
D- Zawahałeś się i nie uderzyłeś w twarz, wciąż jesteś słaby.
Ch- Bo może ty jesteś lepszy!
Osamu z całej siły spoliczkował swojego byłego partnera, w którego oczach pojawiły się łzy bólu. Na ich widok brunet zawsze słabł i w tym momencie mimo pieczenia, Nakahara wyszarpał się spod niego i teraz to on był nad nim, rękami przytrzymując szyję, a kolanami blokując tors i dłonie przeciwnika.
Ch- Zdradziłeś i znasz tego konsekwencje.
D- Udusisz mnie?
Rudzielec przycisnął palce trochę mocniej, przez co Dazai zrobił się nienaturalnie blady, a i tak zaczął się lekko uśmiechać, co znacznie zdenerwowało Chuuyę.
Ch- Czemu się szczerzysz, zaraz to zakończę, przestań!
D- Choke me, Chu~
W tej sekundzie oderwał ręce i spojrzał na bruneta z niezwykłym obrzydzeniem, na co on jeszcze bardziej się uśmiechnął. Mafioso miał tego dość, wyjął nóż i skierował na krtań Osamu, który nagle spoważniał.
D- Tym razem się nie wachaj i zrób to.
Ciało Nakahary lekko drżało, nie wiadomo czy ze strachu, czy z podekscytowania, jednak po chwili z zamachem wbił broń.
D- Serio, obok ucha?
Ch- Zamknij się.
Chuuya wstał i spojrzał na obolałego ciemnookiego z wyższością, mimo sporego obrażenia na policzku, po czym kopnął go w bok, powodując tym kolejny jęk bólu.
Ch- Dla mnie już jesteś martwy.
Podniósł z ziemi kapelusz i otrzepał z pyłu, po czym umieścił na swojej głowie. Następnie, obrócił się i odszedł, zostawiajac Dazaia samego.
*
End
/chciałam coś takiego napisać, ale spokojnie- kolejna cześć będzie na wesoło/
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro