Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Danse

SerenaSiver wesołych urodzin, oto twój prezent-niespodzianka~ (jutro wyjeżdżam i nie będę mieć wi-fi, więc dostaniesz go już dzisiaj)

Oto historia do tego arta:


Kapelusznik zdążył ukraść dysk i pojawić się na miejscu zbiórki, przekonany o zwycięstwie mafii, ale spotkała go przykra, chuda niespodzianka.

Ch- Ehh, Dazai.
D- Ehh, ślimol.
Ch- Jak mnie nazwałeś?!

Chuuya wyprostował się i odrzucił kapelusz na bok. Zanim ciemnooki zdążył jeszcze coś powiedzieć, już miał przystawione do szyji ostrze noża.

D- Chibi, spokojnie.
Ch- Po co tu przyszedłeś, gnojku?
D- Szukam pewnego pen-drive'a...
Ch- Tego?

Wyjął spod koszuli łańcuszek ze wspomnianym dyskiem na jego końcu.

D- Tak, to ten~
Ch- Po co Ci...

Przerwał mu głośny dźwięk budzika z telefonu, ukrytego w kieszenii. Osamu przypatrywał się zirytowanemu Nakaharze z wyraźnym rozbawieniem.

Ch- Serio, w takiej chwili...

Niestety wciąż miał ustawioną na nim muzykę do tango, do której brunet miał słabość.

Ch- Dasz mi chwilę, bym wyłączył ten syf?
D- Mam lepszy pomysł~

Chwycił rudzielca w silny uścisk i poprowadził do tańca, wciąż mając nóż przy szyji.

Ch- Hey, jesteś pewien, że warto?
D- Taniec ze śmiercią, Chu~

Oddali się w pełni muzyce, nadając ruchom płynny, zmysłowy charakter.

Ch- Ah, Dazai~
D- Komuś chyba się spodobało~
Ch- Cicho siedź...

Byli coraz bliżej siebie, gdy melodia przyspieszyła. Wszystko było idealne... zbyt idealne.

D- Ej, Chuuya~
Ch- Co?

Zbliżył się jeszcze bardziej, obejmując mocno niebieskookiego i cicho szepcząc do jego ucha.

D- Za bardzo mi ufasz~

Zanim rudzielec zdążył zareagować, poczuł ukłucie w miejscu, gdzie była druga ręką Osamu.

Ch- C-co?

Osunął się w silnych ramionach byłego partnera, tracąc czucie w całym ciele.

D- Spokojnie, to tylko drobny paraliż, za godzinę chyba Ci przejdzie~
Ch- Ty...

Ciemnooki położył Nakaharę na plecach i usiadł na jego brzuchu, wkładając rękę pod koszulę.

Ch- C-c...
D- Nic Ci nie zrobię, Chu~

Delikatnie zdjął łańcuszek z dyskiem, po czym wstał, uśmiechając się.

D- Do następnego spotkania~

I znowu zostawił go samego, na zimnych kafelkach opuszczonego kościoła.

Koniec, ale nie do końca...
[około godziny później]

Nakahara wciąż leżał z zamkniętymi oczami na podłodze, wściekły równie mocno na bruneta, jak na siebie.

Nagle poczuł, że ktoś nad nim stoi, a jego wzrok napotkał zaciekawione spojrzenie fioletowych ślepi.

Na twarzy ich właściciela błąkał się uśmiech, a w dłoniach trzymał on znajomy kapelusz.

Fyo- Mogę w czymś pomóc?

Tylko tego brakowało, by jakiś gość (wyższy od niego) zobaczył go w takim stanie.

Ch- Nie, tak sobie leżę.

Rosjanin, nie przejmując się groźną miną mafiosy, położył się obok niego. Wspólnie wpatrywali się w sufit, czekając, aż coś się wydarzy.

Fyo- Razem możemy się na nim zemścić, jeśli chcesz~
Ch- Skąd wiesz... nieważne, czemu niby miałbym z Tobą o tym rozmawiać?
Fyo- Mam wielu sojuszników, potężną zdolność i pewnego bruneta za wroga, wystarczy?
Ch- Jaki jest haczyk?
Fyo- Od razu przechodzisz do rzeczy, prawda?

Fyodor podniósł się z ziemi, podając pomocną dłoń niebieskookiemu, który jednak jej nie przyjął i samodzielnie wstał, otrzepując ostentacyjnie płaszcz.

Fyo- Powiedzmy, że... będziesz moją zbrodnią i karą~
Ch- Ha? Co to ma znaczyć?

Ale Dostoyevsky milczał, ponownie wyciągając rękę. Tym razem kapelusznik ją uścisnął, wywołując pozornie niewinny uśmiech na twarzy Rosjanina.

Fyo- A więc mamy deal, Chuuya.
Ch- Oby było warto.
Fyo- Będzie~

Ból połączyli z siłą, stwarząjąc układ, z którego rozwiązaniem nawet Dazai może mieć problem.

_Koniec_

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro