Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

All for Chu

Miał sen, w którym wszyscy nagle się nim zainteresowali, a wyglądało to tak:

Chuuya szedł spokojnie do domu, delektując się słońcem i dniem wolnym od pracy, co nie zdarzało się mu zbyt często. Nagle, zza krzaka wyskoczył Dazai z aparatem w dłoni i ze strachem spoglądał na swojego byłego partnera.

Ch - Oj, gnido, co się dzieje?
D- Tam był pająk!
Ch- No Ok, ale co ty tam robiłeś?
D- Tak wyszło...
Ch- Śledziłeś mnie?
D- Może~

Mafioso westchnął i postanowił iść dalej, uparcie ignorując każdego, kto wejdzie mu w drogę, bo nie miał ochoty na nic, oprócz leżenia z butelkami wina w swoim salonie. Wtem pojawiła się kolejna osoba, a był nią tachihara, który „przypadkiem tędy przechodził".

T- Dzień dobry~
Ch- Kiedyś był dobry...
T- Może chcesz pójść ze mną do baru lub restaura...

Nie dokończył, bo ktoś pchnął go w krzaki, a tym kimś był nie kto inny, jak Akutagawa, udający zdziwionego spotkaniem ich w takim miejscu.

Aku- Ah, sorry. Szefie, zarośla są niebezpieczne, lepiej ukryjmy się u mnie w domu, mogę Cię ochronić!

Chuuya nie zdążył odpowiedzieć, bo tym razem to on poleciał na ziemię pod ciężarem zawstydzonego Atsushiego.

Ats- Prze-prasza, potknąłem się o tamten konar.
Ch- Nic się nie stało.

Rudzielec podniósł go mocą i usiadł, mając już dość tego całego cyrku i naiwnie licząc na to, że to już koniec. Nagle zobaczył przed sobą czyjąś dłoń, która miała pomóc mu wstać, ale olał ją i sam sobie poradził.

Fyo- Witam, szanowne...
Ch- Nie, nawet nie zaczynaj, bo jestem już tym lekko wkurzony i zaraz ktoś umrze.
Fyo- Więc żegnam, jednakże jeszcze się spotkamy...

Odwrócił się i skierował do swojego domu, gdy zauważył, że jego ukochany kapelusz zniknął, co bardzo go zdenerwowało. Rozpoczął poszukiwania lecz chodząc dookoła przypadkiem zderzył się z czyimś torsem.

Kun- Pardon, to Pana nakrycie głowy?
Ch- Ah tak, dziękuję.
Kun- Znam ciekawy sklep z kapelusz....
Ch- No nie, następny!

Nagle szarpnięcie w okolicy kolan powaliło go wprost w ramiona dość zazdrosnego Osamu, który skomentował całą sytuację swoim ulubionym powiedzeniem, zaraz po „popełnijmy podwójne samobójstwo".

D- Chu jest za mały dla Nas obu!
Mori- Oddaj go, on jest członkiem mafii!

Nakahara nie wytrzymał i mocnym uderzeniem wyrwał się z uścisku Dazaia i z pomocą ukochanej mocy przedostał się do apartamentu, wycieńczony tym całym zamieszaniem. Wtedy ktoś przyparł go do ściany w JEGO salonie, co skończyło się tym, że ta osoba, którą był znowu tachihara, dostała spory łomot i wylądowała na stole.

Ch- Mam dość, zaraz Was wszystkich zamorduję!

Wycieńczony niebieskooki postanowił wziąć orzeźwiajacy prysznic, ale osobnik z kamerą, ukryty w łazience, mu to uniemożliwił.

Ch- Ty jesteś... Ranpo?
R- Tak... nie krępuj się, możesz wziąć tę kąpiel.

Kolejna ofiara pobicia przez rudzielca leżała na podłodze, a on sam szybko wbiegł do sypialni, zamykając ją na klucz. Odetchnął z ulgą opierając czoło o drzwi do pokoju, gdy nagle poczuł zimne ciało, przytulające go od tyłu.

D- Nareszcie zostaliśmy sami~
Ch- Daję Ci trzy sekundy na zejście ze mnie, a potem sprawię, że nie poznasz się w lustrze.
D- Luzik arbuzik, nic Ci dziś nie zrobię, bo wiem, że masz gorszy dzień.

Chuuya westchnął, zapomniwszy o brunecie nad nim i stał tak przez dłuższą chwilę, nie mając siły się ruszyć. Postanowił posunąć się do ostateczności...

Ch- Dazai, możesz mnie zanieść?
D- Huh... No dobra~

Po chwili Nakahara wylądował na swojej pościeli, na której rozciągnął się, wręcz mrucząc ze szczęścia, że wreszcie może odpocząć, zapominając całkowicie o patrzącym z zainteresowaniem Osamu.

Ch- Dzięki, makrelo.
D- A co jeśli powiem, że Twoje urocze zachowanie sprawiło, że zmieniłem zdanie i jednak coś Ci zrobię?
Ch- Co?

Nagle ktoś wywarzył drzwi i wpadł gwałtownie do pomieszczenia, wpuszczając sporo światła wraz z jakimś szopem.

Poe- Pa-panie Nakahara, zechce Pan...
Ch- MOŻECIE WSZYSCY WYJŚĆ Z MOJEGO DOMU I DAĆ MI ŚWIĘTY SPOKÓJ!
D- Właśnie, zostawcie Nas samych~
Ch- TY TEŻ, CHORY SAMOBÓJCO!
Mori&Aku - Kocham Cię, chuyeah!
Ch- Że co?

-koniec snu-

Ch- ...I wtedy się obudziłem!
D- To dlatego zepchnąłeś mnie z naszego łóżka?
Ch- Może...
D- Eh, to co powiesz by zamiast znów iść spać zrobić coś innego, Chu~
Ch- Racja, chodźmy się napić wina~
D- Myślałem o czym innym, ale to tez może być.

_happy end_
PS- Mam plan zrobić oddzielny rozdział na samo soukoku i tachuu, więc będzie jeszcze ciekawiej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro