^^9^^
Sue
Noc minęła spokojnie -spałam jak zabita przez północy ( o 24:5 poszłam spać) .
Gdy się obudziłam ubrałam się i właśnie miałam pakować książki do szkoły gdy nagle do pokoju weszła pani Noelle :
-Sue-powiedziała do mnie , a ja zamarłam .-Możesz zejść do mojego gabinetu musimy porozmawiać.- I wyszła.
Spojrzałam na Juko ale ona tylko wzruszyła ramionami.
Wyszłam na korytarz a moje czoło było spocone ze stresu. A gdy miałam wejść do gabinetu opiekunki ręce mi się trzęsły. W końcu odważyłam się wejść.
-Coś się stało?-zapytałam .
-Tak ale nic takiego strasznego. Myślę że to co ci powiem ci się spodoba.-odpowiedziała pani Noelle z przyjaznym uśmiechem.
Usiadłam na krześle , byłam coraz bardziej przejęta ale o wiele mniej obawiałam się tego co usłyszę .
-Kilka dni temu znaleźliśmy twoich biologicznych rodziców.-powiedziała spokojnie .
-Chwila . Co?-byłam tym zszokowana.
-Znaleźliśmy twoich biologicznych rodziców.-wypowiedziane przed chwilą słowa zostały powtórzone.-A co nie cieszysz się?
-Czy się cieszę? Oczywiście że nie!-krzyknęłam tak że obudziłam bachory z działu niemowlęcego czego symbolem był płacz kilku maluchów na raz.
-Myślałam że się ucieszysz.- u opiekunki widziałam wyraźne zdziwienie.
-Tamci to są dla mnie całkowicie obcy ludzie .-starałam się być spokojna.-A tak w ogóle to za ile mnie już tu nie będzie?
-Za tydzień-odparła pani Noelle -Ale jeżeleli nie chcesz wcale nie musisz stąd się wyprowadzać.
-W sumie to chętnie zobaczę jak tam jest.-powiedziałam z lekkim uśmiechem.-Czy mogę już iść?-dodałam całkiem poirytowana.
-Tak możesz.-odezwała się wychowawczyni.
-No to do widzenia.- powiedziałam i zamknęłam za sobą drzwi.
-Czego od ciebie chciała pani Noelle?-aż podskoczyłam gdy usłyszałam głos Juko.
-Tylko to że za tydzień mnie już tutaj nie będzie.-powiedziałam z uśmiechem.
-Chwila że co?-moja przyjaciółka wyglądała na zszokowaną.
- Moi rodzice jak widać się opamiętali!-zawołałam-Ale już dosyć tych pogaduszek idziemy do szkoły?
Adrien
W końcu piątek!
Jak bardzo nie mogłem doczekać się tego dnia.
Gdy wychodziłem z domu zaczepiła mnie Natalie i podała mi plan moich zajęć na dzisiaj.
Zaraz po powrocie ze szkoły mam sesje, potem 10 minut przerwy i mam chiński. Potem 2 godziny przerwy i mam szermierkę.
Podziękowałem ślicznie i już miałem wyjść z domu ale Natalie jeszcze dodała:
-Adrien , dzisiaj podwieczorek z twoim ojcem między 19:30 a 20:10-mówiła to strasznie poważnie jak to ona.
"Jasne ... jak znam życie to ja będę czekał czekał i czekał aż Natalie przyjdzie i powie " Adrien , twój ojciec jest zajęty i podwieczorek zje w swoim gabinecie"-pomyślałem i w tej chwili przypomniałem sobie rozmowę z Sue kilka dni temu.
Laska mieszka w biedulu i szczerze mówiąc zacząłem jej zazdrościć.
Wszędzie dobrze ale nie w tym domu .
Niby wygląda na to że jestem szczęśliwy ale uwierzcie mi tuszowanie swoich wad nie należy do najmilszych obowiązków. Muszę ukrywać swoją osobowość nawet przed własnym tatą i przyjaciółmi przed wszystkimi!
Wszystkie dziewczyny za mną latają. Ale czy one latają z mną czy za tym gościem którego udaję ?
Niby wiem że jako Czarny kot chowam się pod maską ale jako Czarny kot pokazuję swój prawdziwy charakter .
Podziękowałem Natalie za informacje o moim planie dnia i wsiadłem do samochodu.
Jechałem całą "długą " drogą do szkoły. A gdy dotarłem na miejsce wysiadłem z samochodu.
Jak zwykle gdy weszłem do szkoły zaczepili mnie Nino i Alya rozmawialiśmy.
Nagle zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcje -Marinette jeszcze niebyło. Czyli dzień jak co dzień. Czasami zastanawia mnie jakim cudem dziewczyna która mieszka tak blisko szkoły zawsze spóźnia się na lekcje?
Dziś pierwszą lekcją była plastyka , szczęście że nie chemia bo Mari miałaby przechlapane.
Tak czy siak pewnie wszyscy wiedzieli że kruczowłosa wpadnie w sam środek lekcji (i tak się stało).
Marinette
Spałam sobie w najlepsze i nagle obudził mnie głos Tikki
-Marinette- Krzyknęło mi do ucha moje kwami.
-Tak ? Co ktoś pod atakiem akumy?!-byłam zdezorientowana.
-Nie ale jeżeli tak będziesz sobie dżamała to spóźnisz się do szkoły...Prawdę mówiąc już się spóźniłaś...-odpowiedziała Tikki.
-Co!-Natychmiast zerwałam się z łóżka i sprawdziłam godzinę na telefonie - 8:40!? Czy istnieje dzień w którym ani razu się nie spóźniłam ?-spytałam się Tikki.
-Lepiej żebyś o tym nie myślała tylko szykowała się do szkoły.-doradziło mi kwami .
Szybko nałożyłam szary żakiet , białą bluzkę i różowe balerinki . Włosy spięłam w dwa kucyki i szybko wybiegłam z domu.
Wbiegłam do klasy jak burza.
-O proszę kogo my tu mamy?-zaczęła swoje docinki Chloe.-Pannę Dupain-Cheng. Czy istnieje dzień w którym nigdy się nie spóźnisz?-spytała kpiąco.
Postanowiłam tego nie skomentować i usiadłam obok Alyi.
-W sumie Chloe słusznie zadała to pytanie.-szepnęła do mnie.
-Zdecyduj się po czyjej jesteś stronie.-odszepnęłam jej.
-Jestem po twojej stronie. Oczywiście. Mówię tylko że Chloe zadała ciekawe pytanie.-powiedziała moja psiapsi.
Chciałam jej coś odpowiedzieć ale w tej chwili zadzwonił dzwonek.
Gdy nasza klasa wyszła na przerwę usiadłam na ławce na jednym z korytarzy i gapiłam się na Adriena.
-Może powinnaś zaprosić go do kina? On i tak już nie o twoich uczuciach-usłyszałam głos Alix
-Może i tak ale on nie odwzajemnia moich uczuć-odpowiedziałam jej.
-No to co ? Walcz o niego!-krzyknęła Alya.
-Inaczej twoja romantyczna historia z Adrienem się skączy nieszczęśliwie.-Rose była blisko płaczu .
-Macie racje zaproszę go do kina!- zawołałam śpiewnie.
Podeszłam do Adriena i przeuknełam ślinę .
-Cześć Adrien może byśmy po szkole poszli do kina . Tydzień temu weszła druga część filmu o Biedronce i Czarnym kocie.-powiedziałam a cała szkoła nas otoczyła.
Adrien
- Przykro mi ale mam sesje ale możemy pójść po chińskim.-zaczołem głośno myśleć-ale jak już pójdziemy do tego kina to jako koleżanka i kolega a nie para.
-Okej-Mari wyglądała na trochę przygnębioną.
Zaraz potem wszyscy poszli w różne strony.
Marinette
Było mi trochę przykro-racja. Ale wiedziałam że Adrien mnie nie kocha więc było to wiadome że pójdę z nim do kina jako jego przyjaciółka.
-Co to miało być? Dlaczego nie powiedział że się zgadza tylko że się zgadza jako przyjaciel?-Rore była na skraju załamania nerwowego mimo że to nie ona jest zakochana w Adrienie i to nie ona zapraszała go na randkę.
-Lepsze to niż nic.-wzruszyłam ramionami.-A w ogóle przecież mówił że mnie nie kocha.
-Myślałam że mu tata zabrania mieć dziewczynę i dlatego a nie że on tak na serio.-powiedziała oburzona Rose.
-Ja nie naciskam może mnie kiedyś pokocha.-powiedziałam optymistycznie.
-Mari ma racje. Nie możesz karać Adriena za to że nie kocha Marinette.-Alya uśmiechnęła się przyjaźnie.
Bardzo chciałam zgodzić się z Rose ale w tedy bym wyszła na idiotkę której zawsze wszyscy muszą słuchać. Pozatym gdybym dała się ponieść negatywnym emocją na bank bym została ofiarą akumy.
**********
W końcu skończyłam rozdział słów ma 1002 - mój rekord.
Tak czy siak mam nadzieję że się wam spodobał .
Życzę miłego dnia/nocy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro