Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

^^9^^

Sue

Noc minęła spokojnie -spałam jak zabita przez północy ( o 24:5 poszłam spać) .

Gdy się obudziłam ubrałam się i właśnie miałam pakować książki do szkoły gdy nagle do pokoju weszła pani Noelle :

-Sue-powiedziała do mnie , a ja zamarłam .-Możesz zejść do mojego gabinetu musimy porozmawiać.- I wyszła.

Spojrzałam na Juko ale ona tylko wzruszyła ramionami.

Wyszłam na korytarz a moje czoło było spocone ze stresu. A gdy miałam wejść do gabinetu opiekunki ręce mi się trzęsły. W końcu odważyłam się wejść.

-Coś się stało?-zapytałam .

-Tak ale nic takiego strasznego. Myślę że to co ci powiem ci się spodoba.-odpowiedziała pani Noelle z przyjaznym uśmiechem.

Usiadłam na krześle , byłam coraz bardziej przejęta ale o wiele mniej obawiałam się tego co usłyszę .

-Kilka dni temu znaleźliśmy twoich biologicznych rodziców.-powiedziała spokojnie .

-Chwila . Co?-byłam tym zszokowana.

-Znaleźliśmy twoich biologicznych rodziców.-wypowiedziane przed chwilą słowa zostały powtórzone.-A co nie cieszysz się?

-Czy się cieszę? Oczywiście że nie!-krzyknęłam tak że obudziłam bachory z  działu niemowlęcego czego symbolem był płacz kilku maluchów na raz.

-Myślałam że się ucieszysz.- u opiekunki widziałam wyraźne zdziwienie.

-Tamci to są dla mnie całkowicie obcy ludzie .-starałam się być spokojna.-A tak w ogóle to za ile mnie już tu nie będzie?

-Za tydzień-odparła pani Noelle -Ale jeżeleli nie chcesz wcale nie musisz stąd się wyprowadzać.

-W sumie to chętnie zobaczę jak tam jest.-powiedziałam z lekkim uśmiechem.-Czy mogę już iść?-dodałam całkiem poirytowana.

-Tak możesz.-odezwała się wychowawczyni.

-No to do widzenia.- powiedziałam i zamknęłam za sobą drzwi.

-Czego od ciebie chciała pani Noelle?-aż podskoczyłam gdy usłyszałam głos Juko.

-Tylko to że za  tydzień mnie już tutaj nie będzie.-powiedziałam z uśmiechem.

-Chwila że co?-moja przyjaciółka wyglądała na zszokowaną.

- Moi rodzice jak widać się opamiętali!-zawołałam-Ale już dosyć tych pogaduszek idziemy do szkoły?

Adrien

W końcu piątek! 

Jak bardzo nie mogłem doczekać się tego dnia.

Gdy wychodziłem z domu zaczepiła mnie Natalie i podała mi plan moich zajęć na dzisiaj.

Zaraz po powrocie ze szkoły mam sesje, potem 10 minut przerwy i mam chiński. Potem 2 godziny przerwy i mam szermierkę.  

Podziękowałem ślicznie i już miałem wyjść z domu ale Natalie jeszcze dodała:

-Adrien , dzisiaj podwieczorek z twoim ojcem między 19:30 a 20:10-mówiła to strasznie poważnie jak to ona.

"Jasne ... jak znam życie to ja będę czekał czekał i czekał aż Natalie przyjdzie i powie " Adrien , twój ojciec jest zajęty i podwieczorek zje w swoim gabinecie"-pomyślałem i w tej chwili przypomniałem sobie rozmowę z Sue kilka dni temu.

Laska mieszka w biedulu i szczerze mówiąc zacząłem jej zazdrościć. 

Wszędzie dobrze ale nie w tym domu . 

Niby wygląda na to że jestem szczęśliwy ale uwierzcie mi tuszowanie swoich wad nie należy do najmilszych obowiązków. Muszę ukrywać swoją osobowość nawet przed własnym tatą i przyjaciółmi przed wszystkimi! 

Wszystkie dziewczyny za mną latają. Ale czy one latają z mną czy za tym gościem którego udaję ?

Niby wiem  że jako Czarny kot chowam się pod maską ale jako Czarny kot pokazuję swój prawdziwy charakter .

Podziękowałem Natalie za informacje o moim planie dnia i wsiadłem do samochodu.

Jechałem całą "długą " drogą do szkoły. A gdy dotarłem na miejsce  wysiadłem z samochodu.

Jak zwykle gdy weszłem do  szkoły zaczepili mnie Nino i Alya rozmawialiśmy.

Nagle zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcje -Marinette jeszcze niebyło. Czyli dzień jak co dzień. Czasami zastanawia mnie jakim cudem dziewczyna która mieszka tak blisko szkoły zawsze spóźnia się na lekcje?

Dziś pierwszą lekcją była plastyka , szczęście że nie chemia bo Mari miałaby przechlapane.

Tak czy siak pewnie wszyscy wiedzieli że kruczowłosa wpadnie w sam środek lekcji (i tak się stało).

Marinette

Spałam sobie w najlepsze i nagle obudził mnie głos Tikki

-Marinette- Krzyknęło  mi do ucha moje kwami.

-Tak ? Co ktoś pod atakiem akumy?!-byłam zdezorientowana.

-Nie ale jeżeli tak będziesz sobie dżamała to spóźnisz się do szkoły...Prawdę mówiąc już się spóźniłaś...-odpowiedziała Tikki.

-Co!-Natychmiast zerwałam się z łóżka i sprawdziłam godzinę na telefonie - 8:40!? Czy istnieje dzień w którym ani razu się nie spóźniłam ?-spytałam się Tikki.

-Lepiej żebyś o tym nie myślała tylko szykowała się do szkoły.-doradziło mi kwami .

Szybko nałożyłam   szary żakiet , białą bluzkę i różowe balerinki . Włosy spięłam w dwa kucyki i szybko wybiegłam  z domu.

Wbiegłam do klasy jak burza.

-O proszę kogo my tu mamy?-zaczęła swoje docinki Chloe.-Pannę  Dupain-Cheng. Czy istnieje dzień w którym nigdy się nie spóźnisz?-spytała kpiąco.

Postanowiłam tego nie skomentować i usiadłam obok Alyi.

-W sumie Chloe słusznie zadała to pytanie.-szepnęła do mnie.

-Zdecyduj się po czyjej jesteś stronie.-odszepnęłam jej.

-Jestem po twojej stronie. Oczywiście. Mówię tylko że Chloe zadała ciekawe pytanie.-powiedziała moja psiapsi.

Chciałam jej coś odpowiedzieć ale w tej chwili zadzwonił dzwonek.

Gdy nasza klasa wyszła na przerwę usiadłam na ławce na jednym z korytarzy i gapiłam się na Adriena. 

-Może powinnaś zaprosić go do kina? On i tak już nie o twoich uczuciach-usłyszałam głos Alix

-Może i tak ale on nie odwzajemnia moich uczuć-odpowiedziałam jej.

-No to co ? Walcz o niego!-krzyknęła Alya.

-Inaczej twoja romantyczna historia z Adrienem się skączy nieszczęśliwie.-Rose była blisko płaczu .

-Macie racje zaproszę go do kina!- zawołałam śpiewnie.

Podeszłam do Adriena i  przeuknełam ślinę .

-Cześć Adrien może byśmy po szkole poszli do kina . Tydzień temu weszła druga część  filmu o Biedronce i Czarnym kocie.-powiedziałam a cała szkoła nas otoczyła.

Adrien 

- Przykro mi ale mam sesje ale możemy pójść po chińskim.-zaczołem głośno myśleć-ale jak już pójdziemy do tego kina to jako koleżanka i kolega a nie para.

-Okej-Mari wyglądała na trochę przygnębioną.

Zaraz potem wszyscy poszli w różne strony. 

 Marinette    

Było mi trochę przykro-racja.  Ale wiedziałam że Adrien  mnie nie kocha  więc było to wiadome że pójdę z nim do kina jako jego przyjaciółka.

-Co to miało być? Dlaczego nie powiedział że się zgadza tylko że się zgadza jako przyjaciel?-Rore była na skraju załamania nerwowego mimo że to nie ona jest zakochana w Adrienie i to nie ona zapraszała go na randkę.

-Lepsze to niż nic.-wzruszyłam ramionami.-A w ogóle przecież mówił że mnie nie kocha.

-Myślałam że mu tata zabrania mieć dziewczynę i dlatego a nie że on tak na serio.-powiedziała oburzona Rose.

-Ja nie naciskam może mnie kiedyś pokocha.-powiedziałam optymistycznie.

-Mari ma racje. Nie możesz karać Adriena za to że nie kocha Marinette.-Alya uśmiechnęła się przyjaźnie.

Bardzo chciałam zgodzić się z Rose ale w tedy bym wyszła na idiotkę której zawsze wszyscy muszą słuchać. Pozatym gdybym dała się ponieść negatywnym emocją na bank bym została ofiarą akumy.

**********

W końcu skończyłam  rozdział słów ma 1002  - mój rekord.

Tak czy siak mam nadzieję że się wam spodobał .

Życzę miłego dnia/nocy.










Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro