♪ Granica. ♪
Czy pamiętasz
To beztroskie lato?
W nocy wyszliśmy na spacer
Na łąkę.
Leżeliśmy
I rozmyślaliśmy
Wśród tysięcy gwiazd.
Było tak cicho.
Za cicho.
Jesteśmy pod kloszem.
Spójrz czasem na horyzont.
Zamyka się.
Jesteśmy uwięzieni.
Jesteśmy egoistami.
Tracimy nadzieję,
Tracimy wiarę,
Dlatego, że coś
Zwykłego,
Ziemskiego
Poszło nie tak,
Podczas gdy za kloszem,
W którym jesteśmy,
Dzieją się rzeczy, o których nie mamy pojęcia.
Chciałem to zmienić.
A Ty chciałeś mi pomóc.
Więc co stoi nam na przeszkodzie?
Ludzie.
Ich mentalność.
Oni chcą się udusić
Pod zamknięciem,
Które zostało przez nich stworzone.
Obiecałeś, że któregoś dnia
Wylecimy za barierę.
Pozbędziemy się tej paskudnej granicy.
Jednak czym jest obietnica w takim świecie?
Obietnice to układy.
Będziemy ze sobą na zawsze, tak?
Obiecujesz, tak?
Chciałbym uwierzyć,
Jednak wszystko kiedyś się kończy.
Ludzie obiecują sobie pokój.
Ludzie obiecują sobie wolność,
Jednak nie rozmawiają wystarczająco dużo.
Nie potrafią.
A czasem wystarczyłoby
Tylko wychylić się
Zza szklanej kurtyny.
Zainteresować się.
Gdybym czasem zamienił słowo ze swoim sąsiadem,
Może zdążyłbym go poznać osobiście,
Nie tylko z rozmów po pogrzebie.
Gdybym ostrzegł zamyśloną kobietę,
Może nie zdarzyłby się wypadek.
Gdybym podziękował ludziom, którzy przy mnie byli,
Może nadal by mnie wspierali.
Gdybym powiedział, co myślę,
Może nie musiałbym się teraz plątać w sieci kłamstw.
Gdybym spróbował wyjaśnić,
Że kocham tylko Ciebie,
Może nadal byłbyś przy mnie.
Nie tylko we śnie pod kurtyną,
Za granicą powiek.
Obiecywałeś.
A obietnica to tylko wiara,
Więc zamiast tego powinniśmy rozmawiać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro